Po obejrzeniu tego filmu, a konkretnie po obejrzeniu wątku, w którym Morfeusz wprowadza Neo w świat Matrixa i tłumaczy mu wszystkie zasady i jak to naprawdę wygląda (np jak można skakać z budynku na budynek) to naszła mnie taka myśl: Chciałbym być w miejscu Morfeusza, że mogę dać komuś czerwoną pigułkę i w takiej sytuacji poszedłbym na uczelnię i pokazał to wszystko swojemu wykładowcy od fizyki :D
- Co musiałbym zrobić, żeby udowodnić Ci, że cała fizyka to stek bzdur, które nic nie znaczą? Czy jest jakiś sposób, żeby Cię przekonać?
- Haha dobre sobie. Myślę, że jak skoczysz na sufit i zaczniesz po nim chodzić jak po podłodze to Ci uwierzę
- Bitch Please...