Akcja filmu ma miejsce w przyszłości. Powstanie sztucznej inteligencji doprowadziło do wojny ludzi z maszynami. Próby odcięcia urządzeniom źródła zasilania, Słońca, skończyły się zniszczeniem Ziemi. Uzależniona od urządzeń cywilizacja nie przetrwała, ale okazało się, że można pozyskiwać energię produkowaną przez żywe organizmy podczas ich uprawy. Na jej przebieg i opłacalność doskonale wpływa wspólna, sztuczna świadomość zwana Matrixem. Infrastruktura plantacji niweluje wszelkie kwesie fizjologiczne. Natomiast nad intelektem człowieka, świetnie reagującym na XX-XXIwieczne realia(!), czuwa inteligentny software.
Część ludzi żyje poza Matrixem, uważa go za zło, walczy z nim. Niektóre ‘zalogowane’ osoby przeczuwają, poszukują nowej prawdy, inne żyją w nieświadomości, czasem pomagają w obronie jedynego świata, jaki chcą znać. Istnieją też przedstawiciele Zion pragnący wrócić do snu...
Oprócz pomysłu na przedstawiany świat akcja z charakterystycznymi(!) efektami specjalnymi, fascynowała mnie od pierwszych minut. Informacje były przekazywane podczas sprytnych, praktycznych pokazów - konsekwencje opuszczenia Matrixa zademonstrowane zostały przy pomocy dwóch pigułek, streszczenie mrocznej historii ludzkości, omówienie właściwości systemu - w programach treningowych. W filmie nie brakowało też interesujących działań pod presją czasu (ładowanie kursu pilotażu, odbieranie telefonów...)
Dokładnie, często drugie dno w dialogach. Świetnie przedstawiono w metaforze świat, w którym żyjemy. Podobnie jak w V jak Vandetta. Scena jak Morfeusz opisuje Neo czym jest Matrix jest po prostu genialna :)