Wg mnie obie części sztuki teatralnej są zdecydowanie lepsze od filmu. Ale każdy ma swój gust. A wiadomo, że z gustami się nie dyskutuje. Film do zobaczenia i szybkiego zapomnienia. Nie powala, ale nie jest też najgorszy. Wg mnie cały film trzyma A. Woroniowicz, który jest zdecydowanie lepszy od "ogranego" już w takich rolach P. Adamczyka. Dla samej sceny kiedy Staszek ratuje swojego kolegę, przed wierzycielami ogrywając rolę psychopatycznego zazdrosnego męża, warto się wybrać do kina. W rywalizacji Woronowicz- Adamczyk 1:0.