Jeden z tych filmów z przerostem formy nad treścią. Trzeba przyznać, ma swój niepowtarzalny klimat i oryginalny styl. Mi osobiście gdzieś umknęło to całe przesłanie którego wszyscy się doszukują albo nie robi to na mnie wrażenia po prostu. Bohater- przestępca, nie pozwalający się zresocjalizować? A może o to chodzi że człowiek pozbawiony kręgosłupa moralnego już nigdy będzie w stanie nauczyć sie żyć w "zdrowym" społeczeństwie. Dziwnie się to ogląda. Może do tego wrócę kiedyś.
Przerost formy nad treścią ? No nie powiedziałbym. Jak dla mnie treść jest dość obfita i mam odmienne zdanie, niż Ty. Film osobiście odebrałem jako obraz złego człowieka zamienionego w chodzący ideał i choć oderwał się on od przeszłości, przez którą trafił do więzienia, to przeszłe winy nie dały mu spokoju. Wiadomo było, że jest to już człowiek zupełnie inny, niezdolny do czynów które popełniał przed przemianą, a jednak nie uchroniło go to przed zemstą lumpa, pisarza, oraz przed odrzuceniem rodziców. Choćby nie wiem jaki był nawrócony to część społeczeństwa wciąż patrzyła na niego przez pryzmat tamtej osoby sprzed przemiany. Wiele mamy podobnych przykładów w kinie i literaturze, ale tutaj szczególnie dało mi to do zrozumienia pewną rzecz. Bardzo wąskie struktury poznawcze społeczeństwa sprawiają, że pierwotne wrażenie na temat osoby jest tak silne, że nawet świadomość jego całkowitej odmiany, a nawet fizycznej niemożności do popełniania czynów, bycia tym samym człowiekiem, nie jest wstanie odmienić obrazu tego człowieka. W skrócie: jak raz sobie przes*amy to potem trudno się z tego wygrzebać, choćbyśmy się zgodzili na najgorsze rzeczy. Chodzi też o to, że chęć zemsty, poniesienia kary za swoje uczynki, zasada "oko za oko" jest bardzo mocno popierana przez społeczeństwo (mówi o tym naczelnik więzienia odsyłający Alexa na terapię) i nawet bardziej pożądana, niż odmiana człowieka na lepsze. Społeczeństwo woli zemstę, rozdawanie batów za złe uczynki, niż zamienianie zła w dobro.
Kolejny wątek, który mi się spodobał, jak dla mnie został w filmie za mało rozwinięty. Chodzi o ingerencję w wolną wolę człowieka. Człowiek pozbawiony możności popełniania zła nie jest dobry, bo nie ma prawa wyboru miedzy dobrem a złem, robi dobro, ponieważ gdy wybierze zło, to wie że "wykituje". Tak było z Aleksem. Pomimo ze terapia oduczyła go zła, to na pokazie miał ochotę "zerżnąć" uroczą nagą panią, lecz wiedział, że źle się to dla niego skończy i było to jedynym powodem dla którego tego nie zrobił. Jak sprawy się mają wiedział doskonale ksiądz, o czym mówił jeszcze na pokazie. Wątek ten pokazuje jak ważną rolę odgrywa wolna wola w istnieniu społeczeństwa. człowiek nie jest w pełni człowiekiem gdy nie ma prawa wyboru. Ignoranci przy każdej nadarzającej sie okazji powtarzają "Dlaczego tyle zła, czemu tak sie dzieje, kto zawinił przy tym ze ludzie zginęli, czemu oni byli winni, dlaczego wszyscy ludzie nie są święci i nie są ideałami". No właśnie dlatego, ze jak człowiek nie ma wyboru pomiędzy złem a dobrem to traci człowieczeństwo, tak jak Alex. Wiąże się to z cierpieniem. Zło jest nieodzowną częścią człowieczeństwa którą każdy ma w sobie i nie moze sie jej pozbyć, bo nie byłby w pełni człowiekiem. Alex nie był i szybko zauważono, że tak być nie może i przeprowadzono na nim kurację "odwracającą".
To takie przemyślenia "na gorąco" po obejrzeniu filmu i tak napisałem co mi przyszło do głowy. W sumie najważniejsze rzeczy w tym filmie. Powiedziałeś że w filmie następuje przerost formy nad treścią. Nie jestem znawcą kina ani krytykiem, ale wg. mnie to właśnie treść przerosła formę, ale może i dobrze, bo nie wszystko musi być podane na tacy, ale ledwie zapoczątkowane watki mogą doprowadzić do ciekawych, indywidualnych przemyśleń i wyobrażeń widza.
To tyle o treści, a forma filmu również bardzo mi sie podobała, świetny, momentami psychodeliczny klimat, świetna muzyka.
Dla mnie fenomen i na pewno na długo utkwi w mojej pamięci.
Zgadzam się z Twoją opinią, ale myślę, że jednym z głównych przesłań było, to, ze nie da się stworzyć człowieka pozbawionego przemocy i seksu, ponieważ nasze społeczeństwo, cywilizacja, to cywilizacja przemocy i seksu. Wystarczy chociażby przytoczyć fragmenty z Biblią, czy generalnie sceny w więzieniu. Jesteśmy wykształceni przez przemoc, wychowywani przez nią, nie że maltretowany i lany pałką, ale fizyczną supremacją silniejszego...dobra whatever, generalnie morał jest taki, że chory jest brak przemocy :) (końcowe "poczułem się wyleczony") A nasza cywilizacja to cywilizacja przemocy i seksu, rządzi silniejszy, zawsze rządził, z tym, ze silniejszy nie zawsze znaczy ten z większą masą mięśniową :) Przemoc to coś normalnego. Nasz kręgosłup moralny został wykuty przez nią.
Przerost formy nad treścią to jest w Bravo Girl:) Wróć, obejrzyj raz jeszcze, poczytaj o behawioryzmie:P Osobiście uważam, że film jest bardzo, bardzo dobry.
No tak. Moja opinia jest jak najbardziej pozytywna. Przyznam się, że chyba byłem za bardzo skupiony nad stylem i oprawą tego wszystkiego bo wygląda to naprawdę surrealistycznie i nowatorsko. Dlatego reszta mi mogła umknąć. Czyż nie? Najlepszy był pokój Alexa z gramofonem na piedestale, który współgrał jakoby z wielkim indywidualizmem naszego bohatera.
Gdy oglądałem ten film po raz pierwszy także uznałem go za przerost formy nad treścią, od ostatniego seansu trochę minęło, zastanowiłem się nad filmem, poczytałem co nieco i po drugim seansie nie zastanawiam się czy nie wystawić 10 bo mocne 9 ten film dostanie ode mnie na pewno.