Hmmm... jedna dziesiątka, trzy powody:
1. Od wczoraj chyba już do końca życia piosenka "Singin' in the rain" będzie mi się kojarzyć z jedną sceną.
2. Film nie dotyka problemów mu współczesnych, dla mnie jest ponadczasowy. Kubrick wykazał się wręcz idealnym ukazaniem problemów, które dotykają współczesny świat. Nawet lepiej niż Haneke.
3. Jak dotąd, rozmyślając nad obrazem, który zobaczyłem nie dostrzegłem wad.