Pomimo urzekającej gry aktorskiej Malcolma i specyficznego klimatu film nie zrobił na mnie
większego wrażenia. Zderzenia zamysłu futurystycznego z elementami typowymi dla XX w tworzyły
dziwną mieszankę, która została dodatkowo okraszona kostiumami z XIX w. i muzyką Ludwika Van.
Nowatorski pomysł resocjalizacji Alexa skojarzył mi się z jednym ze sposobów walki z
alkoholizmem - wszczepianiem Esperalu. Alkoholik bynajmniej nie zostaje wyleczony, lecz po
spożyciu ogarnia go fizyczny ból bliski agonii. Mogło to być inspiracją dla Kubricka.
Serio - to sa stroje genelmenów z XIX wieku? ;)
http://cdn.blu-raydefinition.com/wordpress/wp-content/uploads/2009/09/BDDefiniti onaclockworkorange-y10801.jpg
Zawierają pewne elementy (melonik, laska). Strój Alexa w scenie, w której poderwał dwie dziewczyny nosił pewne elementy ubiorów z tamtych lat.
Ten film jest cholernie dziwny. Właśnie też do mnie nie przemówił dlatego zastanawiam się czy coś ze mną nie tak. Cóz, będę chyba musiała obejrzeć drugi raz
I teraz powstaje elementarne pytanie. Czy filmy, które nam nie przypadną do gustu należy oglądać po n razy, żeby wmawiać samemu sobie ich ogólnie przyjętą wyjątkowość. Generalnie mój gust filmowy pokrywa się często z ocenami na imdb/filmwebie. Mechaniczna pomarańcza jest najwyraźniej wyjątkiem potwierdzającym regułę. Okrzyknięta ponadczasowym dziełem "Mechaniczna pomarańcza" po prostu mi się nie podobała, chociaż pewne elementy (gra aktorska chociażby) stały na wysokim poziomie. Wydaje mi się, że oczekiwałem czegoś więcej. Wczoraj rozmawiałem ze znajomym, który stwierdził, że film jest "zryty". Nie da się odmówić pomarańczy niekonwencjonalności, jednak nie trafiła ona do mnie i myślę, że to się już nie zmieni. Wybitny film powinien zachwycić od razu, ja jednak po seansie mam spory niesmak.
"Wybitny film powinien zachwycić od razu" - Otóż nie. Nawet krytycy po wielu latach przyznawali niektórym filmom status niekwestionowanego arcydzieła. Tak było np. z Obywatelem Kanem czy Lśnieniem.
Racja, aczkolwiek jeśli o mnie chodzi to wśrod wszystkich obejrzanych przeze mnie filmów jest tyllko kilka, które doceniłem dopiero po ponownym seansie. Zazwyczaj były to produkcje, które wiedziałem, że mogłby mi się spodobać. Nie sądzę, żebym mógł przekonać się do pomarańczy. Zbyt dużo było w tym filmie dziwnych i niepasjących (wg. mnie) elementów.
Ja np. przekonałem się do geniuszu Teksańskiej masakry piłą mechaniczną po drugim seansie właśnie. A na pewno można określić ten film dziwnym. Ale nawet jeśli dany film za pierwszym razem mi się podobał to podczas kolejnych obejrzeń moja reakcja była czasami inna (albo jeszcze większy zachwyt, albo minimalnie słabiej). Myślę, że specyficzne dzieła warto powtarzać.
W mistrzowskim sposobie budowania grozy. To jeden z najlepszych horrorów jaki widziałem. Niepewność, stałe napięcie i potężny klimat. Dodatkowo film ten stworzony został za niewielkie pieniądze i to przez debiutanta. Takie przypadki w kinematografii zdarzają się niezmiernie rzadko.