Oglądasz sobie z rodzinką np:Szybkich i wściekłych i są emocje,są komentarze typu:"Zajebisty".Gówno Cię obchodzi że ten film to ściema ale dobrze na nim się bawisz.Wchodzisz na filmweb i masz dylemat jak go ocenić.Dajesz 5/6 żeby nie wyjść na głupka a masz ochote walnąć 10.Potem włączasz Mechaniczną pomarańczę bo uważasz się za kinomana i taki film musisz mieć w 'obejrzanych".Jak go ocenić jeśli całe 140min się męczyłeś?
Każdy ma inny gust. Skoro rajcują Cię obiektywnie rzecz ujmując płytkie filmy akcji to nie pozuj na konesera dobrego kina. Proste.
a czym jest "dobre kino"? :) dla mnie podziemny krąg czy full metal jacket to klasyka, a natomiast po obejrzeniu początku "tańczącego z wilkami" uznałem to za szmirę, choć znajdzie się wielu którzy ocenią inaczej :)
zacytuję jeszcze moich rodziców którzy mi z 10 lat temu tak odpowiedzieli " bo my za młodu się naczytaliśmy i naoglądaliśmy madrych książek i filmów, a teraz to chcemy po prostu wieczorem odpocząć" i coś w tym jest - sam włączam bezmózgową komedię po ciężkim dniu do wina czy piwa - aby odpocząć.
Kino ma wymiar wszechstronny - z przekazem lub bez, ale po grze aktorskiej w danym filmie widać czy ujdzie film czy nie :)
serdecznie pozdrawiam
Dobre kino ma ciekawą fabułę, interesujące postacie i porządną grę aktorską. To odróżnia tego typu kino od odmóżdżającej papki.
Pozdrawiam.
interesujące postacie porządnie grają Jim Carrey czy Cameron Diaz lecz połowa filmów z nimi to papka filmowa - prosta i płytka, tak więc - czy film który merytorycznie jest chłamem, a w którym grają naprawdę nieźli aktorzy jest dobrym kinem czy gniotem? :)
Mogę oglądać film dla samej gry aktorskiej, fascynować się że pani Korzuchowska nigdy nie zagra tak jak C. Diaz a Dyląg nie zagra tak jak Pacino.
broń Boże nie chcę się kłócić :)
Heh. Jeżeli film pod względem scenariusza jest kiepski to nawet De Niro do spółki z Cagem i Monicą Belluci go nie uratują. Jak pewnie zauważyłeś jakość filmowa na przestrzeni 12 lat znacznie się obniżyła. Pojawiają się raz na jakiś czas dobre filmy ale ogólnie kina popularne są zalewane filmowymi ściekami. Przy czym w większości starzy aktorzy, żywe legendy ledwo już trzymające się na nogach grają w tego typu śmieciach by dorobić sobie do całkiem wypasionej emerytury.
http://www.filmweb.pl/film/Zawodowcy-2008-434009
http://www.filmweb.pl/Poznaj.Moich.Rodzicow
http://www.filmweb.pl/Showtime
http://www.filmweb.pl/film/Mechanik%3A+Prawo+zemsty-2011-270617
http://www.filmweb.pl/film/Szefowie+wrogowie-2011-541045
Do De Niro i Sutherlanda mam naprawdę wielki żal bo to dwaj naprawdę kultowi aktorzy. Jeżeli widzę jak dwie wybitne jednostki rozmieniają się w takich tandetnych filmach na drobne to po prostu tracę do nich sympatię i szacunek, bo jako ich wielki fan wolałbym żeby dbali o swoje nazwisko a nie obrzucali je gównem w zamian za sowitą kapustę :)
Mi raczej sama gra aktorska nie wystarcza :)
trudno się z tobą nie zgodzić. Wszystko zależy od tego na co patrzysz w filmie i co chcesz dostrzec, inaczej ogląda się filmy takie jak avatar 3D, gdzie przepych technologi ma fascynować i wydaje mi się, że aktorzy mają odegrać swoje rolę pod scenariusz filmu, a są filmy gdzie niekoniecznie scenariusz dla mnie jest istotny - bardzo lubię kiedy aktor swą grą, potrafi przekazać uczucia, kiedy swoją grą pobudza wyobraźnię. Masz oczywiście rację sama gra aktorska nie wystarcza, ale jak już wspomniałeś - w dzisiejszych czasach taki chłam dają do oglądania, że chyba już niedługo pozostanie nam tylko ocena gry aktorskiej. jeszcze do początku Twej wypowiedzi - słaby aktor potrafi spartolić dobry film, więc analogicznie doby aktor wyciąga mierny film na choć przeciętny poziom :)
To może akcent optymistyczny.
Polskie kino wstaje powoli z kolan po stagnacji lat 90.
http://www.filmweb.pl/Wesele
http://www.filmweb.pl/film/Dom+z%C5%82y-2009-470384
http://www.filmweb.pl/film/R%C3%B3%C5%BCyczka-2010-490328
Z przyjemnością obejrzę pewnie niedługo Różę.
Nie wiem... chyba sam pan bóg otworzył głowy nowemu pokoleniu i do nich nasrał aby zobaczyć co się zabawnego będzie działo. I wcale jednak nie jest tak zabawnie.
Serdecznie dziękuję za wrzucenie do jednego worka.
Co do tematu, osobiście uważam, że kierując się czyimiś gustami daleko nie zajdziesz. Jeśli film powszechnie uważany za szmirę bardzo ci się spodoba, to i tak dasz mu 1, 'żeby nie było'? Oceniaj według własnych upodobań.
zglaszam cie spamerze, za duzo wiesniakow tu trolluje, zebym tolerowal takiego spamera. Co do filmu zas jets nedzny- oto moja merytoryczna wypowiedz, przeciwko spamerom.
"W świecie ludzi tylko subiektywność jest obiektywna" - Woody Allen.
Dlatego oceniaj wszystko na Twoje "widzimi się" i to jest najbardziej obiektywne :)
widzimisię mistrzu. Piszę się razem. Co do cytatu jestem w stanie się z tobą chyba pierwszy raz zgodzić.
Ale żeś poleciał z porównaniem. W sumie to lubię pierwszych "Szybkich i wściekłych" i ma u mnie to 8/10 i w ulubionych. W końcu nie samymi ambitnymi produkcjami kinoman żyje i dobrze. "Mechaniczna Pomarańcza" mocne 9/10, a chyba po następnym seansie dycha wpadnie.
Dobra, ale nie musisz się ze mną dzielić swoimi przemyśleniami. Od tego masz pamiętnik.
Niestety nie prowadzę. Mieliście jakiś projekt związany z tym w gimnazjum czy jak? Od kiedy fan Kubricka? O ile mnie pamięć nie myli kiedyś to był słaby reżyser wg. ciebie. Zresztą post na który odpowiedziałeś nie był skierowany do ciebie, a do założyciela tematu.
Wy drodzy koneserzy nie macie nigdy ochoty włączyć idiotycznej, pustej amerykańskiej komedii w piątkowy wieczór, tak dla jaj, zeby poprostu głupio, pusto sie pośmiać? Filmy Kubricka są ciężkie, trzeba poprostu takie lubić, a oceniaj jak chcesz, wedle uznania, chodziaż i tak ktos Ci potem wyjedzie że "skoro nie zrozumiałeś, to nie oceniaj" co rownie dobrzez znaczy "mi się ten film podoba, a jak tobie nie to spie*dalaj i nie zaniżaj mu oceny". Nie zawsze mam ochotę na ciężkie kino, ludzie nie dzielą się na dwa obozy,a świat nie jest czarno-biały. Myslicie, zę nie da się słuchać Nirvany i Lady Gagi? Jedne filmy ogląda się, zeby coś z nich wynieść, inne, dla rozrywki, dla rozluźnienia. Jeśli wy, oglądając np. "Szpiega" z Oldmanem wieczornie się relaksujecie i popijacie piwko w fotelu to wam zazdroszczę, osobiście wolałbym wtedy obejrzeć "Mechanika" albo "Adrenalinę" którą uwielbiam,a na następny dzień obejrzeć film, na ktory będę musiał poświęcic więcej uwagi.
Co to ma za znaczenie? Czasami taki i taki film jest potrzebny. Ważne żeby docenić coś co dany film niesie.
To zależy czy to film rozrywkowy czy nie. Przecież nie od każdego filmu się wymaga głębokiego przyznania. Np. po Thrillerach tego nie wymagam. Trzeba wziąć pod uwagę pewną innowacyjność danego dzieła.
jeśli uważasz że Pomarańcza nic nie niesie czyt. nie ma przesłania to chyba nie ma tu o czym pisać
Podaj tutaj cytat, w którym piszę, że "Mechaniczna Pomarańcza" nie ma przesłania...albo przeczytaj jeszcze raz
*owacje na stojąco* Myślę bardzo podobnie. Ludzie czasem chcą wrzucać wszystkie filmy do jednego worka i spodziewają się takich samych przeżyć podczas oglądania "Szybkich i Wściekłych" i "Mechanicznej Pomarańczy". Do każdego filmu trzeba podejść indywidualnie i czasem nastawić się na odmóżdżające, ale przyjemne w odbiorze kino rozrywkowe, a innym razem zmusić mózg do pracy na wyższych obrotach ze świadomością, że film oferuje coś więcej niż tylko akcję pokazaną na ekranie.
taaaak !!!!!! na każdy film trzeba patrzeć jednostkowo i nigdy nie zwracać uwagi na gatunek w jaki go zaszufladkowali.
nie rozumiem ludźi którzy wytykają innym ich oceny filmów, a często się to zdarza na forum fw
bardzo słuszna uwaga! choć meritum rzeczywiście troszkę hm... zagubione (?) no ale przecież właśnie dlatego napisałeś ten post, i uważam że jest to jeden z postów godnych zainteresowania jak i refleksji...
Jak oceniać filmy - szczerze Ci odpowiem że jest to najmniejsze moje zmartwienie, mam co prawda parę filmów ocenione ale absolutnie nie przywiązuję wagi do oceny, jak do zaznaczania i ocenienia wszystkich filmów które widziałem, pewnie ze dwa lata musiałby to uzupełniać bo jestem kinomanem od baaaardzo długiego czasu i na pewno widziałem więcej filmów od przeciętnego "oglądacza filmowego" - to po prostu moje hobby :)
czy ocena ma znaczenie (twoja i tylko dla ciebie) - tak oczywiście że ma, ale musisz do tego podejść osobiście, to jest tylko i wyłącznie twoje odniesienie do filmu a nie nacisk innych, co oczywiście jest bardzo trudne, ponieważ kto by się nie pojawił na FW zaraz uważa się za wysublimowanego krytyka filmowego i stąd twoja obawa o cyt. "żeby nie wyjść na głupka"
Ja wychodzę z założenia że:
filmy są dla ludzi a nie jak jest przyjęte że ludzie są dla filmów (przez co są oni, oceniani przez innych), czyli po prostu jeżeli istnieje choćby najgorsza uznana szmira która bawi czy podoba się jednemu człowiekowi to ma prawo a nawet obowiązek istnieć, choćby dla tego aby tego jednego odbiorcę cieszyć.
Jak już wcześniej pisałem mam bardzo duży "bagaż" oglądniętych filmów, uwielbiam wspomnianego przez Ciebie Kubricka a także S. Leone, Gilliama (Parnassus dla mnie to mistrzostwo świata), Kurosawe, M. Milosa (a zwłaszcza jego Amadeusza), Tornatore i jego np. Cinema Paradisco i mógłbym tak wymieniać bardzo długo filmy czy reżyserów uznanych za wielkich czy tworzących filmy z gat. tzw. konesera, ale...
w życiu bym nie przeżył gdyby nie było: Rambo, Comando, Szybcy i wściekli, Krwawy sport itd.
nie samym chlebem człowiek żyje, i wielu choć krzyczy że filmy w stylu Rambo to dno to dlaczego oglądali pozostałe części? a znają je na pewno bo wypowiedzi są zaznaczane w dalszych jego kontynuacjach - ponieważ filmy tego gatunku też muszą istnieć i nie powiem o adwokacie, lekarzu (a znam kilku którzy też między innymi takie filmy oglądają) że jest cymbałem ponieważ wiem że po całym ciężkim dniu pracy muszą jakoś odreagować, a oglądnięcie bezkarnego mordoprania choćby tylko na ekranie jest jak najlepszym odreagowaniem ciężkiego dnia - czy przez to wychodzą na idiotów ???
piszesz że: i taki film musisz mieć w 'obejrzanych"
nie, nie musisz, uwierz mi :), musisz natomiast spróbować i jeżeli Ci nie pasuje, to nie męcz filmu przez 140min po prostu go wyłącz, ja tak wiele filmów odrzuciłem by powrócić do nich po latach, do niektórych filmów trzeba dorosnąć (i wcale nie sugeruj się tu że jesteś niedojrzałym przygłupem albo coś w tym stylu, po prostu z wiekiem przychodzą inne wartości które się stają jakby jaśniejsze a także ważniejsze i biorą priorytet w twym życiu) dla mnie takim filmem był np. Cinema Paradiso - Tornatore, film pierwszy raz oglądnąłem gdzieś około roku 1990 i wtedy wydał mi się filmem fajnym ale tylko fajnym jakiegoś bardzo szczególnego wrażenia na mnie nie zrobił, dziś tz. parę lat temu gdy go oglądnąłem a już nie byłem kawalerem, zrozumiałe go całkowicie inaczej i wiem że 20 lat temu byłem bardzo ślepy lecz ślepy z punktu dnia dzisiejszego bo wtedy gdy go oglądałem, 20 lat temu miałem inne priorytety i cele życiowe a film był dla mnie tylko potwierdzeniem tych celów (może mylnie ale jak bardzo prawdziwie na tamten wiek).
a no coś w tym jest, oceniaj własnym okiem a nie przez pryzmat ramek jakie oprawiają dany film. Nie podoba się ? to pała!:D
Szczerze mówiąc to nie rozumiem w czym tkwi Twój problem :) Ocena filmu zawsze będzie bardzo subiektywna, dodatkowo nierzadko mocno pod wpływem tzw "czynników trzecich". Choćby to, że oglądałeś ambitny, wymagający film kiedy byłeś zmęczony. Podobnie byłoby gdybyś oglądał komedię w momencie kiedy naprawdę nie byłoby Tobie do śmiechu. Więc albo daj taką ocenę jaką po obejrzeniu nasuwa Ci to co czujesz, albo obejrzyj ten film jeszcze raz kiedy indziej ze "świeżym umysłem" skoro czujesz, że Twoja ocena i odbiór filmu były mocno zaniżone przez kiepską dyspozycję ;) Mnie się nie raz zdarzało diametralnie zmieniać ocene filmu po kolejnym obejrzeniu - wszystko zależy od Twoich oczekiwań w danym momencie. Podam przykład mojej własnej oceny - "Avatar 3D". Był to pierwszy film, który obejrzałem w 3D. I choć filmowi daleko do arcydzieła, to wystawiłem mu ocenę 9/10 bo byłem naprawdę pod wrażeniem widowiska jakie stworzył w połączeniu z efektami 3D widzianymi po raz pierwszy. Zapewne gdybym teraz obejrzał go ponownie moja ocena byłaby dużo niższa, ale nie mam potrzeby się o tym przekonywać. Moim zdaniem ocena "na gorąco", świeżo po seansie jest zawsze najbardziej obiektywna, bo w jej skład wchodzą emocje jakie film wzbudził. Oceniając "na chłodno" większości tych emocji już nie ma i ocena często jest niesłusznie zaniżana, bo jest niepełna - właśnie o te brakujące emocje.
Męczyłam się nie oglądając filmu przez kilka lat bo chciałam przeczytać książkę, ale natknęłam się tylko na tłumaczenie z rosyjską nowomową więc odpuściłam. W końcu film obejrzałam, bardzo mi się spodobał. Nie wiem na ile jest powiązany z książką, ale świetny:) Nie każdy lubi puste filmy akcji.