Mechaniczna pomarańcza przewyższa Francuski łącznik. To film Kubricka powinien dostać statuetkę w kategorii najlepszy film i reżyser. Powinni też nominować - co najmniej nominować - McDowella - kawał świetnej roboty aktorskiej. W 1972 moim zdaniem z Mechaniczną pomarańczą mógł się równać tylko Skrzypek na dachu. Akademia jak zwykle uciera nam nosa. Niedoceniony Kubrick, niedoceniony McDowell.
Gene Hackmanto może co najwyżej buty czyścić
McDowell'owi (nie wiem czy dobrze odmieniłem). Dla mnie jeszcze większym
szokiem jest fakt, iż szacowna Akademia
nie przyznała ani jednego Oscara Kubrickowi.
Właśnie. Kubrick to chyba najbardziej pokrzywdzony reżyser wszechczasów. Nie przyznano mu nawet nagrody honorowej. Przypominają mi się słowa Ralpha Fiennesa, który powiedział, że nagrody są jak oklaski. Co do Malcolma wydaję mi się, że gdzieś zaginął wraz z końcem trylogii Andersona. Miał potencjał, był przystojny. Zaginął. Szkoda straszna. Owszem Gene Hackman również jest fenomenalnym aktorem. Myślę, że utrzymują z McDowellem podobny wysoki poziom aktorski. Różnica polega moim zdaniem na tym, że M.McD ma charyzmę, wdzięk, pazur i tych zalet z lat jego młodości mogę jeszcze wymieniać. :)
Najbardziej niedocenieni reżyserzy to Kubrick, Leone i Lynch. A widziałaś kaligule, bo Malcolm zagrał tam fenomenalnie (rola warta oscara) ?
Hitchcock i Altman też nie dostali Oscarów. Ogólnie to Kubrick, Hitchcock i Lynch stanowią wg mnie największa trójcę, którą każdy olał. Stanley dostał wprawdzie statuetkę za efekty specjalne do Odysei, ale to podrzędna kategoria. https://www.youtube.com/watch?v=uVEeu1eNx34
Czy ja wiem czy duże. Niecały rok później zmarł. To taki śmieszny Oscar, w wielu przypadkach Ci ludzie którzy go otrzymali żyli dosłownie kilka lat. Równie dobrze można by pośmiertnie wręczać statuetkę. Jedna wielka pomyłka, a nie Akademia.
Pozostaje tylko się zgodzić. "Mechaniczna pomarańcza" weszła na ekrany w 1971 roku, a film nie stracił nic ze swojej siły wyrazu. To cechuje tylko wybitne dzieła. Co ja mówię - arcydzieła. Bo tym dla mnie jest "Mechaniczna...". Jedyna w swoim rodzaju metafora buntu, zniewolenia, ale też wynaturzeń, podświadomych dążeń i kondycji człowieka, który wciąż jest "upupiany" przez społeczeństwo.