Film nie zrobił na mnie tak dużego wrażenia jak książka. Byc może to dlatego że znałem juz
fabułe, ale jednym słowem - wynudziłem się. Daje 6/10
Mam takie same odczucia. Książka jest dobra,nawet bardzo dobra, ale rewelacyjna nie jest (przynajmniej dla mnie). Dlatego film dostaje ode mnie 8/10. Dlaczego? Dlatego że taki jak napisałam, książka mnie nie powaliła i to samo tyczy się filmu. Może to dlatego że wolę bardziej optymistyczną literaturę,gdzie poruszane są te dobre strony życia. Pan Robert Stiller piszę tak: ""Według "A Clockwork Orange" Stanley Kubrick nakręcił w 1972 roku głośny film, który ją tym bardziej rozsławił. Okrutnie spłyca on i wulgaryzuje książkę na której dość luźno został oparty. Burgess (autor książki jak coś) uczestniczył w nim tylko w roli konsultanta. Wbrew jego życzeniu film oparł się na amerykańskim wydaniu książki, bezmyślnie i po barbarzyńsku skróconym o jej ostatni rozdział 7 części trzeciej, co poważnie narusza myślową i artystyczną konstrukcję utworu. Okaleczenie to przeniosło się również do najpopularniejszego na świecie wydania w Penguin Books i sprawiło, że poprawna wersja znikła także z rynku brytyjskiego. Niewiele jest w dziejach literatury przykładów podobnego wandalizmu". Niezgodę się z tą wulgaryzacją filmu, film jest łagodniejszy od książki. Książka wydaje się nam mniej wulgarna z powodu języka jakim jest pisana. Eufemizuję, te okropności o których czytamy. Natomiast zgodzę się co do tego że Kubrick dosyć mocno spłycił "Nakręcaną Pomarańczę". Spłycił głównego bohatera, to co się dzieje w jego psychice, zwłaszcza po terapii. Owszem pokazał, że Alex na złe rzeczy reagował mdłościami, ale nie pokazał/uprościł to co działo się w jego psychice. Tego że Alex w środku nadal jest zły,chcę robić złe rzeczy, ale jego "zaprogramowanie" na dobro mu to uniemożliwia. No i wreszcie końcówka. Z jednej strony spartolona,ale z drugiej myślę że jest to alternatywa w stosunku do optymistycznego i nieco naiwnego zakończenia książki, w którym to Alex zaczyna dojrzewać i zaczyna budzić się w nim człowiek. O ile książkowe zakończenie jest jasne, o tyle u Kubricka to zakończenie budzi pewne wątpliwości. Ja uważam że zakończenie Kubricka jest pesymistycznym,właśnie tym alternatywnym i bardziej rzeczywistym. Ta ostatnia scena myślę,że jest nawiązaniem do sceny w której "demonstrują" skuteczność terapii, "podstawiając" głównemu bohaterowi kobietę,która ma go skusić do wiadome czego. No i te ostatnie słowa Alexa "I tak mnie wyleczono" wypowiedziane z takim hmm..sarkazmem? Tak więc, uważam że Kubrick pokazuję zakończenie w którym Alex staję się znów tym kim był. Jeśli chodzi o zalety filmu to trzeba wymienić na pewno muzykę, zwłaszcza ten główny motyw, oraz plus za bądź co bądź może nie najlepszą, ale jednak dobrą adaptację książki z uwzględnieniem własnej wizji. Dodam jeszcze tylko na koniec, że dla mnie majstersztykiem był początek filmu, te dosłownie 2 pierwsze minuty, gdzie bohaterowie siedzą w barze Krowa. Za to Stanleyowi należą się brawa.