PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1275}

Mechaniczna pomarańcza

A Clockwork Orange
1971
7,9 223 tys. ocen
7,9 10 1 222663
8,8 85 krytyków
Mechaniczna pomarańcza
powrót do forum filmu Mechaniczna pomarańcza

moim zdaniem

użytkownik usunięty

W odróżnieniu od poprzedników nie mam zamiaru rozpływać się w zachwycie nad dziełem Kubrika. Książkę przeczytałem dwa razy i uważam, że reżyser potraktował temat bardzo powierzchownie wręcz efekciarsko. Burgess w książce w sposób niesamowicie trafny oddał tok myślenia i mentalność młodego degenerata Axela. W filmie obserwujemy tylko jego działania lecz nie potrafimy wejść w jego psychikę. Poza tym całkowite pominięcie "książkowego" zakończenia w filmie było wielkim błędem Kubricka, bo to właśnie końcówka książki jest niezbędnym elementem fabuły, który przynosi symboliczne katharsis i wreszcie nadaje sens tej powieści.
Może jestem za surowy, być może Kubrick zrobił wszystko co w filmie da się zrobić z taką książką, w każdym razie uważam, że w porówaniu z dzisiejszą produkcją hollywoodzkiej fabryki snów i tak jest to rzecz z najwyższej półki. Ale mogło być jeszcze lepiej.

komentarz
Chciałbym zaznaczyć, że doskonale rozumiem o co chodzi.
W miarę złożone i ambitniejsze książek, powieści, itp. na ekran przenosi się trudno. Oczywiste jest, że lepiej po przeczytaniu książki na film się nie wybierać, bo szansa na rozczarowanie jest ogromna...a warto najpierw obejrzeć film, a potem przeczytać książkę.

Na mnie "Mechaniczna pomarańcza" zrobiła ogromne wrażenie (wydaje mi się, że byłaby doskonała gdyby pozbawiona tylu przedłużanych w nieskończość statycznych ujęć, które spokojnie mogłyby być krótsze i wcale nie mniej efektowne i efektywne ;) - ale jasne wydaje się, że zubożyła wartość psychologiczną książki w jakimś tam stopniu. To nieuniknione - język filmu jest teoretycznie mniej pojemny w oddawaniu książkowych niuansów - rzecz jasna, mówię tu o dopuszczalnej długości... :)
Mój najświeższy osobisty przykład najpierw książka, później film i rozczarowanie - Hannibal.

Nasuwa mi się Wiedźmin na myśl w związku z całym tym tematem...to jest właściwie samobójczy projekt... ;)