Szacunek dla Sama i jego ekipy, że jeżdżą po różnych zakątkach świata i angażują się, by przekazać nam prawdziwą historię heavy metalu. Ukazano tutaj urok jednego z najlepszych festiwali na świecie - Wacken, fanów muzyki metalowej i ich twórców. Jedynych błędów, których się doczekałem to:
- umieszczenie Judas Priest w gałęzi Power Metal. Być może Halford i spółka posiadają w swoich tekstach elementy fantastycznych bitew, ale to nie czyni ich od razu "Power metalowymi". W muzyce tego nie słyszę.
- Cradle of Filth w "Norwegian Black Metal". Przecież kredki nie są zespołem norweskim i nie mają nic wspólnego z tamtejszą sceną. Chyba, że się przeprowadzili?
- Sodom jako "Death Metal". I tutaj mogą być spory, ponieważ w początkowych płytach rzeczywiście można usłyszeć wpływy death/black, ale późniejsza muzyka, szczególnie "Persecution Mania", czy "Agent Orange" to Thrash. Sodom po prostu nie pasuje w grupie z np. Cannibal Corpse. Sodom to elita niemieckiego thrashu razem z Kreatorem, Assasinem, czy Destruction.
Moja ogólna ocena to 8 z plusem. jeszcze raz - pełen szacun dla Sama. Podobno ma powstać druga część tego dokumentu - mam nadzieję, że panowie zawitają do Polski.