PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=699667}

Metalhead

Málmhaus
6,5 4 056
ocen
6,5 10 1 4056
Metalhead
powrót do forum filmu Metalhead

Ragnar Bragason zdaje się łączyć w sobie wrażliwość kindermetala z spojrzeniem prawdziwego artysty-filmowca. Ostateczny kształt filmu rodzi podejrzenia, iż góruje nad nim to pierwsze, mimo że dorobek reżyserski każe spodziewać się drugiego. Zostawmy w spokoju twórcę i spójrzmy na jego dzieło...
Metalhead zaczyna się niczym tekst utworu Cannibal Corpse. Brat głównej bohaterki spada z ciągnika i zostaje zmasakrowany przez maszynę rolniczą. To bardzo sugestywna scena, bo nie tylko ma ona rozpocząć film "z buta", ale również ukazuje obraz długowłosego metalowca, który zostaje dosłownie oskalpowany gdy jego głowa trafia między urządzenie. Widzimy oderwany od czaszki pęk zakrwawionych włosów obracający się na zakończeniu (chyba) żniwiarki. Czy może być bardziej symboliczny wstęp do opowieści o pojedynku małej rolniczej społeczności z subkulturą rockową?
Hera (bo tak ma na imię bohaterka) tuż po tym wydarzeniu popada w rozpacz. Jedynym ratunkiem jest ucieczka w muzykę, której słuchał brat. Pali wszystkie kolorowe sukienki i przywdziewa przyozdobione w pentagramy, podarte ciuchy. Staje się buntowniczką, w głębi serca pragnąc jedynie zrozumienia. Nie dostaje go więc się dalej buntuje. I tak w zasadzie wygląda rys psychologiczny postaci. Traktuje ona otoczenie jak wrogów, dopóki ci nie postarają się przebić przez jej "metalowy" pancerz. Czy to nastąpi i czy komuś się to uda?
"Metalhead" niestety popada w banał, a co gorsza w śmieszność. Można się domyślić, iż wykorzystanie motywów danej subkultury nie prowadzi do niczego dobrego. Hera wręcz oddycha swoją ulubioną muzyką, więc musi ją na okrągło puszczać i manifestować odmienność. Przynosi na cmentarz wzmacniacz odgrywając przed grobem brata heavy metal, moshuje na wiejskiej potańcówie, z pogardą patrzy na malunek Jezusa paląc cygaro w kościele oraz je śniadanie z corpse paintingiem na twarzy. I ten film składa się z ciągu takich wygłupów, które do niczego nie prowadzą, a wydadzą się naturalne tylko hermetycznej grupie odbiorców. Gdyby każdy z tych czynów coś oddawał, zrozumiałbym. Ale reżyser stara się raczej uczynić swoje dzieło jeszcze bardziej "metalowe" niż jest.
Ostatecznie zakończenie przynosi oczywisty wniosek: młodzież nie jest wrogiem starszych, z niektórych rzeczy się wyrasta, a życie w zgodzie z sobą i innymi jest najważniejsza. Puenta, która powinna pogodzić wszystkich. Jednak frazes pozostaje frazesem. Dobrze przynajmniej, iż sprzedano go nam w przystępnej formie, bo finałowa scena wydaje się być niezaprzeczalnie... urocza.
"Metalhead" to przede wszystkim film dla starych i młodych rockowców. Również zaliczam się do tej grupy, więc nie ukrywam, że oglądało się go przyjemnie. Niestety poza tym atutem jest po prostu płytki. Dlatego ocena dostaje ode mnie taką, a nie inną ocenę.

ocenił(a) film na 5
Lucky_luke

Zgodzę się. Po film sięgnęłam z sympatii do tematu, ale niestety, na widok dzieciniady odgrywanej przez główną bohaterkę (pełnoletnią zresztą!), raz za razem zalewała mnie fala zażenowania.
Poza tym... Co w końcu? Heavy metal czy black metal? Mniej więcej w połowie, gdy Hera chłonęła wiadomości o podpaleniach kościołów w Norwegii, zaczęłam mieć nadzieję, że dziewczę przerzuci się na bardziej ekstremalne dźwięki... jak i bardziej ekstremalne zachowania. Black metalowa wojna przeciw całemu światu zamiast dziecięcych igraszek, zakończona tragicznym końcem. No, ale to już wyłącznie moja wizja^^ Tak czy inaczej, zamiast tego otrzymujemy pojedynczą scenę nagrywania dema oraz występ, reszta opiera się na pożeraniu owsianki z wymalowanym ryjkiem.
'Metalhead' miał potencjał (te miłe dla oka, chłodne ujęcia!), ale wyszła z tego opowieść familijna. Szkoda.

elanesse

Srać na to czy grała black metal, czy inny jakiś tam metal :) . Gdyby jej brat słuchał innej muzyki, to grała by inną. Ciekawe jak odebrałabyś ten film, gdyby była muzyka punk ? A zamiast owsianki jedzono by schabowe. Cała rodzina nie mogła zaakceptować jego śmierci. Zapomnieli po co żyją. Ostatnia scena jest kwintesencją filmu - żyj dniem dzisiejszym, ponieważ jutra już nie ma. Bardzo mądry film, nie dla wszystkich, ponieważ większość skupia się na szczegółach, a nie na tym o co chodzi w tym filmie.

ocenił(a) film na 5
Lucky_luke

No dokładanie. Jakby wywalić te całą kindermetalową dziecinadę to wyszedłby z tego całkiem przyjemny (klimat) dramat familijny czy coś w tym stylu, a tak to wyszło strasznie naiwne (finałowa scena - masakra :D) nie do końca wiadomo co.

ocenił(a) film na 5
Lucky_luke

Heh. Komentarz oddaje w sumie mizerię całego filmu. Ale i tak z obowiązku obejrzałem.

ocenił(a) film na 6
Lucky_luke

Film może i płytki pod paroma względami, to w końcu niespełna godzina czterdzieści, wiele wydarzeń jest tylko zaznaczonych. Jednak mnie wzruszył, mimo całej "dziecinady" na którą narzekacie. To w końcu nastolatka, dziecko, i rzeczy, które robi wydają mi się o wiele ciekawsze niż te, które mógłby robić mój sąsiad, albo koleżanka ze szkoły. Aktorka gra naturalnie, nie jest to przerysowane; emocje, bunt mogą być banalne.
Dialogi są ok. Najmniej przypadł mi do gustu pomysł pokazania tej szybkiej działalności muzycznej dziewczyny, można to odebrać jako nie najważniejszą część filmu.Co do ostatniej sceny, co jest takiego złego w wygłupianiu się z rodzinką, jeżeli nigdy nie zdarzyło się wam potańczyć z rodzcicielami to szkoda. Albo krytyka sceny z malowaniem twarzy, trzeba mieć trochę odwagi żeby tak postąpić, lub może się pomalowała, bo miała wenę i nie chciała tego zmywać, ot fragment z życia młodej buntoeniczki.

Ja poczułam klimat, nie tylko pięknych zdjęć, muzyki, ale też tego czegoś. Może niektórzy się starzeją.

ocenił(a) film na 5
sukhur

Akurat o finale wypowiedziałem się w sumie pozytywnie. Niestety chyba nie dość jasno to napisałem i inni odebrali to jako wadę...

Zaś co do reszty: to fakt że bohaterka buntuje, ale jeśli film ma stanowić taśmowy przegląd jej wygłupów to mówię mu stanowcze "nie". Takie sceny nic nie znaczą, prócz tego że podkreślają jaka jest dziecinna. Nie widzę za bardzo odwagi w malowaniu twarzy do śniadania. Raczej chęć zauważenia.

Ewidentnie się starzeję, ale to chyba dobrze. Gdybym młodniał uznałbym to za problem ;)

Pozdrawiam.

Lucky_luke

Lepiej idź sobie na koncert metalowej kapeli a nie oceniaj filmu, ponieważ nie jest tak płytki jak twoja ocena.

ocenił(a) film na 5
bliskoprawdy

Trudno nazwać moją ocenę płytką: jest zdecydowanie przemyślana i poparta 5 akapitowym tekstem. Choć zawsze jestem w stanie jej bronić w ewentualnej dyskusji, jeśli tylko wysuniesz argumenty ;)

Lucky_luke

przeczytaj sobie to jeszcze raz:
"Metalhead" niestety popada w banał, a co gorsza w śmieszność. Można się domyślić, iż wykorzystanie motywów danej subkultury nie prowadzi do niczego dobrego. Hera wręcz oddycha swoją ulubioną muzyką, więc musi ją na okrągło puszczać i manifestować odmienność. Przynosi na cmentarz wzmacniacz odgrywając przed grobem brata heavy metal, moshuje na wiejskiej potańcówie, z pogardą patrzy na malunek Jezusa paląc cygaro w kościele oraz je śniadanie z corpse paintingiem na twarzy. I ten film składa się z ciągu takich wygłupów, które do niczego nie prowadzą, a wydadzą się naturalne tylko hermetycznej grupie odbiorców. Gdyby każdy z tych czynów coś oddawał, zrozumiałbym. Ale reżyser stara się raczej uczynić swoje dzieło jeszcze bardziej "metalowe" niż jest.
i oceń sam, pozdrawiam, bez odbioru :)

ocenił(a) film na 5
bliskoprawdy

Mam polemizować z własnym tekstem? ok.
Napisałem, że bohaterka wygłupia się bo chce być zauważona, ale reżyser mógł pokazać 2 czy 3 sceny popisów przed innymi, a później rozwinąć charakterystykę postaci o coś nowego. Tymczasem on wypełnił nimi cały film, czyniąc go taśmowym przeglądem obsesji kinder metala. To tak najkrócej.

ocenił(a) film na 7
Lucky_luke

Po pierwsze film nie jest dla rockowców, bo jest to dramat, a nie film muzyczny i biadolenie o subkulturze jest tu nie na miejscu. Film jest dramatem ubranym w muzyczne łachy. Poprzez muzykę, po części swoja a po części brata ona nie okazuje buntu, tylko żałobę, a to, czego tak naprawdę chce to uwolnić się od niej. Muzyka staje się jej muzyka, dopiero gdy odgrywa na scenie utwór dla brata, wszyscy wiedzieli ze, ona cierpi, ale dopiero teraz tak naprawdę to pokazała i tym właśnie był jej cały bunt, zamiast pokazać prawdziwe uczucia, zasłaniała się tymi wygłupami związanymi w jakiś sposób z subkulturą, w tym wypadku metalowa. Nie wiem, w którym momencie ten film wydal ci się płytki, a to iż Twoja ocena jest „zdecydowanie przemyślana” nie oznacza, że jest trafna. Ja nie nazwałbym cierpienia dziewczyny po śmierci brata „obsesja Kinder metala” możliwe, że mało o tym wiesz, bo z wypowiedzi wynika, że zupełnie tego nie rozumiesz.

ocenił(a) film na 5
octstuff23

Słyszałem już że nie mam prawa krytykować "Pod mocnym aniołem" bo nie jestem alkoholikiem i nic nie wiem o ich świecie. Zdarzyło się, przeczytać iż skoro nie pasjonuje mnie motoryzacja nie pojmę "Szybkich i wściekłych". Pojawiła się także opinia, jakobym nie rozumiał westernów nie będąc Indianinem.

Niestety osobiste odniesienia zawsze jakoś zawyżają naszą ocenę, ale nie moja wina: nie każdy film przeżyłem na własnej skórze. Czasami zdarzało się jednak bardzo osobiście odczuć opowieści, które zupełnie mnie nie dotyczą. I dlatego cenię niektóre działa, za to że pozwalają mi doświadczyć rzeczy zupełnie nieznanych. Ot, jak choćby wysoko oceniony przez ciebie "Angst": będący realistyczną wycieczką wgłąb umysłu psychopaty. I odbyłem tą podróż seryjnym mordercą nie będąc, a rozumiejąc tok myśli centralnej postaci.

Jeśli siłą filmu ma być to, iż łączy w bólu osoby będące skrzywdzone przez los tak jak główna bohaterka to ma dość słabe pole rażenia. A mój główny zarzut nadal nie został odparty: to ciąg wygłupów. Jakiego by nie miały podłoża, oglądanie ich na dłuższą metę staje się nużące.

ocenił(a) film na 7
Lucky_luke

No zgoda nie trzeba wszystkiego odczuć na własnej skórze i zgodzę się, że osobiste doświadczenie, podobne do tych filmowych łatwiej pozwalają się utożsamiać z bohaterem i podbijają ocenę filmu. Ty mówisz wygłupy a ja mowie, iż dziewczyna byla zagubiona i nie miała gdzie szukać pomocy, bo nie u tak samo zagubionej matki często nieobecnej mentalnie, czy u ojca, który starał się być twardy, ale tak naprawdę sam obwiniał siebie i czul iż inni mogą go obwiniać. Końcowa scena pokazuje, że razem jest łatwiej i po wielu latach oni to zrozumieli, to nie jest wcale banalne, choć możliwe, że banalnie proste, ale w wirze odczuć po tak traumatycznym przejściach proste rzeczy mogą przychodzić nam najtrudniej.

ocenił(a) film na 7
octstuff23

octstuff23 - nie wszystkim wszystko da się wytłumaczyć. Pewne rzeczy, dla jednych oczywiste, do innych nie dotrą nigdy. Czasem jak nie masz czegoś w sobie to nie zobaczysz tego u innych, nawet gdy będzie to podane w taki czytelny sposób.
O filmie nie będę się wypowiadał, bo nie zrobiłbym tego lepiej niż Ty, a szanowny recenzent musi zrozumieć że sprawnie napisana recenzja to niekoniecznie dobra recenzja. film moim zdaniem solidne 7 albo nawet 8

ocenił(a) film na 5
filemon150

Masz, mam nadzieję, świadomość tego, że recenzja niezgodna z naszą opinią to niekoniecznie zła recenzja ? ;)

Lucky_luke

Dotykasz istoty "oglądactwa". Polega ona właśnie uprzywilejowaniu tematu, na utożsamianiu się oglądacza z bohaterem, tematem czy klimatem. To nic złego, ale oglądacze uzurpują sobie prawo do oceniania filmu jako dzieła sztuki (nie zawsze dzieła, oczywiście), a ich mantrą jest bredzenie w stylu "każdy ma swój gust". Pozdrawiam i podziwiam za cierpliwość.

ocenił(a) film na 5
octstuff23

octstuff23: Ok, to mógłby być naprawdę w porządku dramat, nie zaprzeczę. Ale zauważmy, że główną bohaterką jest owa "metalówa". I ja np. zwracam na nią szczególną uwagę nie tylko dla tego, że w jakimś stopniu należę do tej subkultury, ale przede wszystkim, ponieważ jest na pierwszym planie. To jest jej historia. I uwierz, ale jej zachowania są mocno przerysowane i momentami naprawdę śmieszne oraz płytkie. Poza tym nie oszukujmy się, ale taka kreacja postaci jednak wpływa na obraz przeciętnego "metalowca" w głowie przeciętnego odbiorcy, który nie siedzi w tym temacie. Dlatego mocno mnie to raziło, pomimo, że sam dramat jak wspomniałam, mógłbyś całkiem zjadliwy.

ocenił(a) film na 5
Kometa940810

*dlatego
*mógł być

Kometa940810

dokładnie ,zgadzam się z Tobą ;)
jak dla mnie ten film był strasznie płytki ,i powinien nosić tytuł "Kindermetal " ;) żal,że wogóle ktoś tak niedojrzały do tematu subkultury metali brał się za ten temat ...

ocenił(a) film na 3
Lucky_luke

Zgadzam się, wiele scen, które mają być dramatyczne i przejmujące, jest wykonana tak banalnie i sztampowo, że staje się śmieszna - hitem dla mnie był sos pomidorowy na stole przy kolacji, na widok którego matka zastygła w przerażeniu, bo przypomniała sobie krew syna. Nie dość, że scena idiotyczna, to mam uwierzyć, że po jakichś kilkunastu latach od tragedii nie była w stanie normalnie patrzeć na sos pomidorowy? Nie kwestionuję tego, że taka tragedia mogła odcisnąć na całej rodzinie trwałe piętno i głęboko ich unieszczęśliwić, ale czy naprawdę trzeba to pokazywać w tak przerysowany, sztampowy sposób? Czy matka kilka razy w ciągu filmu musi wpatrywać się nieruchomo w przestrzeń myjąc naczynia? Główna bohaterka wcale nie jest już nastolatką, tylko starą babą, a zachowuje się jakby miała góra 16 lat. Dorośli ludzie się tak nie zachowują, no nie, po prostu nie byłam w stanie w to uwierzyć oglądając ją na ekranie. A potem nowy ksiądz w miasteczku, który staje się zapłonem zmian. Nagłe odkrycie przez metalowy zespół zapomnianego dema bohaterki i zaproponowanie jej nagrania płyty. Sztampa, sztampa, sztampa, lepsze słowo nie przychodzi mi do głowy. Chyba jedyna scena, która naprawdę mi się podobała to jej występ, miałam niemal dreszcze, gdy zaczęła "normalnie" śpiewać i opowiadać o swoim bólu. To było wreszcie szczere i autentyczne.

ocenił(a) film na 8
Lucky_luke

Świetna recenzja! Ja podszedłem do tego filmu z ciekawości jako fan metalu (w tym black metalu) i na tym polu nieco się zawiodłem. Obraz zasługuje dla mnie na 7-8 pkt, ale rozpatrywany jako dramat z metalem w tle. Sporo niedociągnięć, dłużyzn, naiwności graniczącej z infantylnością oraz niekonsekwencji- głównie muzycznych (skakanie po odmianach metalu w te i z powrotem). Z drugiej strony jest to moim zdaniem bardzo piękny i przygnębiający film. Próba odreagowania po tragicznej śmierci brata i syna, brak perspektyw na przyszłość, brak ludzi z którymi można porozmawiać, miotanie się w skrajnościach przy ogólnym zagubieniu - krótko mówiąc: fatalna sytuacja - a do tego surowa przyroda, zimno, mokro itp. O ile dobrze zapamiętałem - dopiero na końcu gdy rodzina szaleje w pokoju w tle widać świecące słońce (coś jak w "Siedem") - taki symbol oczyszczenia...katharsis. Film ma wiele smaczków, które zauważą przede wszystkim fani metalu: ksiądz (o orientacji homoseksualnej) z tatuażem Eddiego na ramieniu, kolesie z Norwegii wyglądający jak chłopaki z początków Darkthrone, raport o płonących kościołach, ucieczka w śniegu - coś jak teledysk Immortal, nagrywanie demówki, praca w rzeźni itp. Wiele rzeczy/problemów pokazanych w tym filmie to tylko symbole, które każdy sam może dowolnie rozwinąć i interpretować. Tutaj podane przez pryzmat muzyki heavy metalowej. Szkoda że nie zostało to pociągnięte głębiej, jednak wymagałoby pewnie o wiele więcej czasu. Przemiana głównej bohaterki z ambitnej i wściekłej metalówy w kurę domową robiącą na drutach. Miny kolesi gdy mówiła że sama wszystko nagrała. A następnie powrót do muzyki i występ na sali (oglądałem wersję z lektorem gdzie tekst piosenki nie był tłumaczony niestety). Podsumowując: film daje do myślenia, choć może w dość banalny i specyficzny sposób. Wiele rzeczy mogło być zrobione lepiej. Mimo wszystko wart obejrzenia. Polecam!!!

ocenił(a) film na 5
zalew

Cieszę się, że mimo iż nieco różnimy się opiniami, nie zareagowałeś jak większość tu piszących, którzy sugerują "że się nie znam" i znalazłeś wspólne punkty naszych opinii, a jednocześnie zamiast mnie ganić za kwestie, w których się nie zgadzamy, starałeś się pokazać co sprawiło iż twoja nota jest wyższa. Bardzo fajne podejście :) Pozdrawiam

ocenił(a) film na 5
Lucky_luke

Pozwolę sobie odkopać. Dobrze wypunktowane luki,i właściwie nic nie trzeba dodawać. Oglądając ten film osoba spoza subkultury zapewne jeszcze bardziej utwierdzi się w jej, nazwijmy to ładnie, odmienności. Bohaterka niesamowicie przejaskrawiona; rozumiem, ze muzyka jest nijako podkreśleniem jej charakteru wynikłego z traumy, ale jest to niesamowicie naciągane, aż boli. Imho mocne 5, głównie za klimat, muzykę i ujęcia, fabuła ma spory potencjał, niestety niewykorzystany. Pozdrawiam.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones