I co tam było takiego szałowego, może to, że wcisnęli ludziom, że to będzie film a tego było tam 5 minut, równie dobrze mogło tego w ogóle nie być, albo to, że poskracali niektóre utwory w beznadziejny sposób żeby ludziska wysiedziały w kinach. Film sprawia wrażenia stworzonego dla ludzi, którzy wkręcają się powoli w Metallikę i ich muzykę i tak se myślą czy oni faktycznie są tacy fajni, a ten "film", który w rzeczywistości jest po prostu troszkę lepiej nakręconym koncertem ma ich upewnić, że faktycznie Metallica jest fajoska i w ogóle mega i można ich słuchać i kupować płyty. A zabiegi takie jak powtarzanie patentów z "Cunning stunts" tylko to potwierdzają. Wzięli, odgrzali kotleta i dra się na cały świat, że robią nie wiadomo co, no ludzie.... "Orion" na taboretach też wyszedł słabo..., że niby co, gramy sobie sami a ludzie niech oglądają napisy... No i jak to bywa w obiektach zamkniętych, tyle było tam słońc, że James musiał przygwiazdorzyć w okularach. A całe to 3D też jakoś nie ratowało sytuacji, trudno...miało być fajnie a wyszło jak zwykle. pzdr, wasze zdrowie..