Film - mimo, ze stanowi którąś już z kolei, interpretacje "1984" Orwella - jest ciekawy, ale przydługawy, czemu winne jest ślimacze tempo narracji. Opowieść się wlecze, ale dzieje się niewiele. W fabule za mało się dzieje, aby skutecznie wypełnić 1,5 godziny filmu.
W opisie czytamy, że akcja dzieje się w świecie globalnego metra, ale w filmie tego nie czuć. Zamiast globalnego rozmachu, akcja filmu dzieje się w bodaj dwuch-trzech pomieszczeniach i jednej stacji metra. Gdyby dialogi tej garstki bohaterów filmu były ciekawe, to wtedy nikt by się tym nie przejmował. A tak, w ogóle nie otrzymujemy tego, co obiecuje opis filmu i zwiastun. Nie otrzymujemy uniwersum, nie poznajemy świata tuneli metra, obejmujących jak macki całą Europę. Nie czujemy osamotnienia związanego z Metropią, a raczej znudzenie ogladaniem kamiennej, wiecznie smutnej, twarzy głównego bohatera.