Introwertyk Lars buntuje się przeciw otoczeniu.
Z pozoru banalna historyjka, chce być jednak całkiem udaną walką przeciw wszelkim stereotypom i uprzedzeniom. Tylko właśnie, gdzie one są??
Bo mam problem z tym filmem – za dużo tu lukru i słodyczy, a całość aż trzeszczy od wszędobylskiej afirmacji otoczenia, nie licząc kilku niesmaków jednostek, które ograniczają się do niewinnych, krzywych spojrzeń. Lalę wpuszczą i na zakrapianą imprezę i do Kościoła.
U nas by nie było tak lekko – w kraju nietolerancji, antysemityzmu, rasizmu i homofonii Ksiądz zagroził by ekskomuniką, skinheadzi posłaliby Larsa kilka razy do szpitala, a „wszechpolscy” pozostawiliby po lali swąd spalonej gumy. Chłoptaś z USA miał szczęście, że do nas nie trafił. Trafił za to film, który nie do końca się sprawdza w naszym otoczeniu. Mimo iż kino to całkiem niezłe…
Moja ocena - 5/10