PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=684590}

Miłość bez końca

Endless Love
6,7 45 066
ocen
6,7 10 1 45066
Miłość bez końca
powrót do forum filmu Miłość bez końca

... to bylby on pewnie moim ulubionym. Niestety, ale mam 12 lat wiecej, to tez ogladalam to
wszystko z lekkim przymruzeniem oka. Bardzo podobaly mi sie zdjecia i gra aktorów. Natomiast
sama historia? Cóz, troszke banalna. Bo tez co tutaj mamy? Bogata i dobrze ulozona dziewczyne z
dobrego domu, która zakochuje sie w niezamoznym chlopaku z problemami - zakochuja sie, a ich
milosc napotyka rózne przeszkody, a wszystko oczywiscie konczy sie happy endem. Naprawde
trudno o wieksza sztampe niz to! Stad uwazam, ze film byl dosc przewidywalny i naiwny... Gdybym
jednak miala 17 lat, to bylabym zachwycona :) Generalnie, film mozna ogladnac, ale niektóre
banalne teksty i sytuacje sprawialy, ze przewracalam do góry oczami.

Cinderella_Girl

To samo pomyślałam. Gdybym miała 15 lat to pewnie by mi się podobał...
Historia banalna, absolutnie nie oryginalna, naaaaiwna.
Film przewidywalny do bólu. Śmiałam się w głos przy niektórych tekstach, które nie powinny mnie śmieszyć, ale były tak banalne, naiwne i sztampowe, że nie mogłam wytrzymać. Mimo, że lubię (a przynajmniej lubiłam) takie filmy.
Widzę też spore podobieństwo do Szoły Uczyć, jednak nie umywa się.
No i beeeeznadziejny Pettyfer. Nie przystojny, nie zagrał dobrze.
Jedynym plusem jest piękna Gabriella Wilde. Ale też gra beznadziejnie.
W ogóle się zastanawiam, jak 24 latek, który wygląda jak 30 latek, gra 17 latka?! Wilde ma 25, ale przynajmniej wygląda na 17 :P
Generalnie film polecam 15-17 latkom, ale starsze osoby niech się za to nie biorą, nawet z nudów ;)

morskooka

Ja nie polecam nawet 15-17latkom, właśnie ze względu na to jak bardzo naiwny jest ten film. Niepotrzebnie się tylko denerwowałam w trakcie oglądania. Dziewczyna zamknięta w sobie i będąca typową outsiderką zakochuje się w pierwszym poznanym chłopaku, oczywiście z wzajemnością, potem jest impreza, na której już się całują, seks oczywiście też musiał się pojawić (to nic, że ona ledwo go zna), dziewczyna niedługo po poznaniu tego chłopaka rzuca swoje plany na przyszłość... no luuuuudzie... Gdzie tu zdrowy rozsądek i jakakolwiek podstawa dla związku? Tylko nie mówcie, że miłość jest ślepa i dlatego mogła nie myśleć trzeźwo - jest różnica między robieniem głupot z miłości, a totalnym zidioceniem jakim jest rzucenie studiów/stażu/czegokolwiek, żeby trochę dłużej posiedzieć sobie z chłopakiem. No brak mi słów. Dlatego nikomu bym tego nie polecała, szczególnie młodym ludziom, żeby czasem sobie nie pomyśleli, że to dobry pomysł odwalić coś takiego, co odwalała ta dziewczyna.

Cinderella_Girl

Cóż, ja mam 18 lat i w ogóle mi się nie podobał. Biorąc pod uwagę ile już filmów o podobnej tematyce nakręcono, ten powinien się czymś wyróżniać, a tutaj nic ciekawego nie było. Same schematy, zero świeżości, główni bohaterowie bez wyrazu, zwłaszcza Jade. Szkoda, bo liczyłam na coś fajnego.

ocenił(a) film na 4
nutria_00

A ja mam 15 i też mi się nie podobał :) Cóż, film jakich setki powstały. Oglądnęłam z nudów, teraz żałuję, bo jest dużo ciekawszych rzeczy do zrobienia. Na przykład spanie ;)

ocenił(a) film na 3
Cinderella_Girl

Cholera mnie wzięła przy tym filmie... nieraz! Nie zrozumcie mnie źle, ja naprawdę lubię czasem obejrzeć ładny film - wiecie, niekoniecznie na miarę Oscara, z prostą fabułą, dobrą obsadą (niekoniecznie znaną). Więc z założenia nie mam nic do tego typów filmu, ale to było przegięcie! Jedna wielka sielanka i jeden brzydki pan!
Otóż ojciec był okropny, pozwolę sobie nawet powiedzieć - był złą osobą! Przedstawiona historia martwego syna oczywiście daje mu pewną dozę usprawiedliwienia, aleeee! Proszę! DOŚĆ WYBIELANIA POSTACI! On naprawdę był draniem, tak nie działa porządny człowiek, który musi coś odreagować. To była zimna krew, na litość boską! on wniósł o zakaz zbliżania! A w filmach zawsze na końcu musi być cudowne nawrócenie! NIE! Kiedy postać jest okropna przez cały film (czyt. każdy film, gdzie jest ktoś z rodziny, przyjaciół, kto dla fabuły musi być draniem przez jakiś okres, by na koniec się zmienić), przedstawia się ich jako naprawdę wrednych i wyrafinowanych ludzi, którzy nie przejmują się uczuciami nikogo poza sobą. I skoro tak są przedstawieni, często jest też jakich flashback, żeby upewnić widza, że np. tak było też w dzieciństwie, to jakim cudem ja mam uwierzyć, że teraz jest już wszystko w porządku, dostał nauczkę, będzie dobrym człowiekiem? I jeżeli w niektórych filmach można przymknąć na to oko, to tu dostawałam palpitacji serca! Krew mnie przy niektórych scenach zalewała!
Nie rozumiem też, dlaczego Anne nie wniosła o rozwód. Dobrze wiedziała, że mąż ją zdradza, że właściwie już nic do niej nie czuje - więc po co? Spokojnie na rozprawie dostałaby alimenty, mogłaby się utrzymać, zacząć ponownie pisać - czemu tak bardzo pozbawiać Anne charakteru?
Co do głównej bohaterki - jak bardzo zarzucała Davidowi, że nie walczy, kiedy to ona nie była w stanie postawić na swoim - raz! wzięła kluczyki bez pytania! Jeżeli chodzi o domek nad jeziorem, tu też się nie wykazała. Niby się sprzeciwiła, ale została na warunkach tatusia, w jego domu! Wiecznie tylko prosiła i płakała - jeżeli ci na czymś zależy, to to robisz.
Swoją drogą, ciekawe czy ona w ogóle lubiła medycynę? Istnieje spora doza prawdopodobieństwa, że zostało jej to z góry, dawno temu narzucone - by mogła zastąpić brata - nie wiem czy wyłapaliście, że ona uczyła się bez przerwy przez 2 lata, czyli dokładnie po śmierci jej brata. I może się tu mylę, może rzeczywiście to lubi, może choroba brata przyczyniła się do tego, że chce pomagać ludziom, ale na pewno nigdzie nie jest to powiedziane! Nigdy w żadnej rozmowie z Davidem nie padło, że LUBI to robić, po prostu szła do Brown. Przyznaję, tu już mogę się czepiać, ale film wyzwolił we mnie wszelkie pokłady irytacji i muszę się wyżyć :)
Ostatni i mój główny zarzut co do ogólnego przekazu film - czego on uczy? Że miłość to wieczne bieganie w zwolnionym tempie, rzucanie sobie powłóczystych spojrzeń, pocałunki, ciągła zabawa. I jest to nazywane prawdziwą miłością? Jeżeli coś takiego jest przekazywane młodym pokoleniom (ja również się do niego nadal zaliczam) to mogą od razu nam strzelić w kolano. Prawdziwa miłość objawia się w zwykłej rutynie - on ugotuje dla ciebie obiad, kiedy wie, ze miałaś trudny dzień na uczelni/w pracy, wróci do domu ze wszystkimi zakupami, zajmie się tobą kiedy będziesz chora. I nadal będzie chciał z tobą być, kiedy będziesz go doprowadzać do szału (i vice-versa). Wiem, że są nastolatkami, ale nie ma powodu z nich robić pozbawionych logiki nabuzowanymi hormonami idiotami. Nie wszystkie filmy muszą pokazywać nam miłość romantyczną - w obecnym społeczeństwie, gdzie rozwody są na porządku dziennym, przydałby się nam dobry przykład, nawet jeżeli byłoby to w hollywoodzkim filmie. Bo obecnie, jak ktoś nie dostaje happy endu - kończy związek i idzie dalej. Tą walkę bym obejrzała.
Jeżeli chodzi o plusy to w sumie za grę aktorską. Scenariusz i kanon się sypał, ale sami aktorzy byli nieźli. Plus jeszcze za muzykę, dobry hipsterski soundtrack :)
Ech, przepraszam was, ale musiałam się wyżyć! ;)

ocenił(a) film na 2
Werniem

Słusznie prawisz, za nic nie przperaszaj!
Ja ze swej storny polecam np. 500 dni miłosci, Zeszłej nocy oraz oczywiscie Trylogię: Przed wschodem słonca, Przed zachodem i Przed północą.
Starają się powiedzieć coś innego, nowego i to w sposób nie urągajacy widzowi

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones