Niesamowite, ten film wywołał we mnie emocje jak żaden inny. Jeszcze nigdy nie byłam zarówno tak znudzona, żeby dwa razy podczas seansu zasnąć na kanapie i tak zmęczona żeby dać 1* bez obejrzenia do końca, bo z reguły staram się nawet w przypadku szmir do finału. Tu się po prostu nie dało. Nigdy też nie byłam pod takim wrażeniem cienizny filmu żeby w ciągu 8 lat na filmwebie żeby pofatygować się i napisać coś na forum. Ciężko mi pomyśleć o jednej fajnej rzeczy w tym „dziele” bo film jest czystym aburdem. Motyw przewodni zarżniety z Hannah Montana, pani modelka która nienawidzi swojej pracy za to uwielbia robotę w szkole z mobbigującym ją dyrektorem (bo wiecie, nauczyciel to już praca marzeń), dziecko duże na tyle, żeby mieć świadomość swojej alergii - notorycznie zjada wszystko co może, intrygi które były już prezentowane w 100 innych filmów. Wszystko to okraszone dającą second hand embarassment korpo gadką (czy ludzie serio myślą, że w korpo się tak mówi? Kogoś to bawi?) i piękną Warszawą, gdzie nikt nie ma kasy i co do garnka włożyć ale mieszka w pięknym, dużym mieszkaniu w centrum (główna bohaterka).