przyznam że jak nie znosze komedii romantycznych, ta wyjątkowo mi się spodobała. Dość ogryginalna i zabawna. Wybija sie nieco przed tego typu romantyczne gnioty i szmatławce
Ja z kolei chętnie oglądam komedie z romansem w tle, a moja ocena jest identyczna . To dość sensowny filmik i warto go obejrzeć, lecz niestety nie uniknął dłużyzn i troszkę za dużo angielskiego humoru... 7/10 to maks co mogę dać.
Apropo humoru to największy ubaw miałam z wizyty Petera u psycholog i jej porady, że etap związku rozpoznaje się po pierdach. I potem scena łózkowa Petera z Tomem. Rozbawiło mnie to.
No.. Bardzo specyficzny film romantyczny. Kiedy oglądałam go pierwszy to
nie przypadł mi do gustu,ale teraz bardzo mi się podobał. Britany w tej
kreacji bardzo przypominała Audrey. Dodatkowo cały czas uświadamiałam
sobie,że nie ma jej już z nami. Dałam 9/10.
Dokładnie! Mnie też przypomniała Audrey, ale chyba nawet było trochę na nią wykreowana :) Przypomnijmy sobie oglądanie "Śniadania u Tiffaniego" w filmie :)