Nie ma co udawać, że to jest jakieś wielkie kino. Nie, jest to komedia romantyczna, czyli ma być przyjemnie, wesoło i wzruszająco. Jednak w tej konwencji rzadko można natrafić na film, który łączy powyższe cechy, a ponadto ma jeszcze rewelacyjne teksty - pełne wysublimowanej ironii, tworzy bardzo mięsiste kreacje, które potrafią zachwycić, ma sceny, do których chce się wracać (np. scenę u psychoterapeuty sobie puszczam jak mam zły humor ;). To jest po prostu kawał dobrego lekkiego, ale niebanalnego kina. Szkoda, że filmy tego gatunku tak rzadko są na poziomie. Miłość i inne nieszczęścia zdecydowanie zawyżają średnią.