jak spartolić sobie życie. Bezsprzecznie. Ta chora gra, próba utrzymania szczęścia przez osoby, które nie znają innego sposobu na znalezienie go, niż komplikowanie sobie życia, wyzwalanie skrajnych emocji i pokwitowanie podpisem: "GRA", bo nikt poza nimi samymi nie potrafi już im tego szczęścia zapewnić. Julek wyklęty przez ojca i Zosia wyklęta przez społeczeństwo. Niekonwencjonalność środków, która sprawia ból nawet widzowi. Jeszcze większy ból bohaterów, gdy po kilku latach spokojnego życia przychodzi świadomość, że nie o to przecież w ich życiu chodziło. Spełnienie się na końcu ścieżki "usłanej trupami". W sumie po takim komentarzu powinnam dać 10, ale nie dam! Nie chodzi mi nawet tyle o pewne przegięcia w ich pomysłowości, co o to, że lubię tą parę:P
P.S. Gdyby ktoś rozumiał o co dokładnie chodziło w scenie, kiedy ojciec obwinia Juliena o śmierc matki, to proszę o odpowiedź;))