Miłość na żądanie

Jeux d'enfants
2003
7,1 15 tys. ocen
7,1 10 1 14572
5,0 2 krytyków
Miłość na żądanie
powrót do forum filmu Miłość na żądanie

Wydaje mi się, że ten film na siłę został zrobiony na wzór "Amelii"- niestety beznadziejnie. Historia tej dwójki wydaje się tak pusta i bezsensowna, że żałuję, że straciłam czas na jej obejrzenie. Film ani mnie nie wzruszył, ani ubawił, ani chociażby pozostał w pamięci. Ci bohaterowie są z pewnością dziwni, jak również egoistyczni i paskudni w swoich zachowaniach. Nie chciałabym ich spotkać w realnym życiu. Ich "gra" również nie wzbudza mojego zainteresowania- dodatkowo zadania które sobie wyznaczają są zawsze głupie i prostackie. Film pod względem zdjęć może jest i dobry, ale fabuły niezbyt.
Ostatecznie daję 3/10. Z pewnością nie można tego filmu porównywać do "Amelii" - jest to wręcz niestosowne. Film mnie rozczarował.

ocenił(a) film na 10
lucylilly

jest ogrom filmów kórych bohaterow nikt by nie chcial spotkac w zyciu codziennym, to nie pierwszy film, gdzie główną rolę odgrywają bohaterowie o charakterze egocenrycznym,,,bez sesnu argument;/

thisway

To nie jest mój koronny argument. Chodzi mi tylko o to, że nie rozumiem co chciał przekazać reżyser. Jeżeli ktoś ma sensowny pomysł niech pisze, chętnie poczytam. Ten film na pewno nie wywołuje katharsis w widzu. Jest przyciężki i nic nie wnoszący. Ma się wrażenie, że bohaterowie to lalki bez rozumu i uczuć. W dodatku nie mogę się wyzbyć uczucia, że to tania podróba Amelii i tyle. A co do ich egocentryzmu- to z jego powodu nie odczuwam żadnej więzi z bohaterami, która jest bardzo ważna w filmie. Jest wiele innych filmów z egocentrykami,ale przeważnie człowiek coś "czuje" wobec nich- a tu nic! Film nie wzbudza emocji. Wzbudza żenadę. I weźcie mi ten beton!- to już była żenada na maxa. Jak tak do niego tęsknią niech mieszkają na blokowisku.

ocenił(a) film na 10
lucylilly

Rozumiem Twój punkt widzenia, ale ja odbieram ten film nieco inaczej. Oglądając go nie widziałam żadnego związku z "Amelią". To dwa zupełnie inne filmy, opowiadające różne historie. Może tylko sposób w jaki zrobiony jest film przywołuje klimatem genialną "Amelię". "Miłość na żądanie" opowiada historię dziwnej, wręcz chorej znajomości, która prowadzi do obsesji i destrukcji. Pokazuje, jak obsesyjna miłość może niszczyć człowieka. Zdecydowanie bohaterowie są niedojrzali emocjonalnie, jakby żyli z dala od rzeczywistości, alienują się od społeczeństwa. A beton... beton to tylko metafora. Nie można odbierać tego filmu tak dosłownie.

ocenił(a) film na 4
lucylilly

ja miałam to samo, zupełnie nie widziałam o co chodzi z tym filmem, na początku mślalam, że oglądam film dla dzieci, a potem nic się nie poprawiło... a film miał u mnie czyste konto, bo nie czytałam żadnych recenzji i opisów. Związku z Amelią również nie widziałam, pewnie miał być to sposób na przyciągnięcie widzów.

ocenił(a) film na 10
lucylilly

Jak czytam Twoją wypowiedź przychodzi mi do głowy tylko jeden komentarz: to zbyt ambitny/trudny film dla ciebie
I dodam jeszcze że francuskie kino ma swój specyficzny klimat ale filmy nie są wszystkie podobne...
Może jesteś zbyt wielką fanką amelii i przez to sceptycznie patrzysz na inne francuskie dramaty/komedie rom. a to niedobrze i stąd ta negatywna opinia.

ocenił(a) film na 9
lucylilly

Co do porównywania z Amelią zupełnie się zgadzam - nie można ich porównac ze wzgledu na to że to dwa całkowicie inne filmy, przedstawiające dwie różne historie, całkowicie różnych bohaterów... Mnie osobiście ten film zaintrygował. Trzeba do niego podejśc bardziej psychologicznie, przemyślec dlaczego zachowywali sie tak a nie inaczej. Jako dzieci ta gra to był właśnie ich sposób na pewnego rodzaju "walke" z otaczającą ich rzeczywistoscia, chcieli się mu sprzeciwic, albo po prostu robiąc te wszystkie durne rzeczy po prostu zapomniec o problemach, zając głowę czymś innym. Tak samo odbieram decyzję ojca o zaproszeni Sophie do domu zaraz po pogrzebie - nie lubił jej, i może chciał po prostu zrobic na przekór, m.in. na przekór sobie, istnieje też opcja że wiedział że to przyniesie ulge synowi... Może ojcu łatwiej było odepchnąc po tym traumatycznym wydarzeniu od siebie syna i wolał już pchnąc go w ręce Sophie, zając go czymś, niż się nim zając, niż z nim rozmawiac. Później gra stała się nieodłączną częścią życia bohaterów i ich tak zaabsorbowała że poświęcali jej w zasadzie wszystko, stała się ich obsesją, przez co wyalienowali się od świata, inaczej odczuwali, inaczej pojmowali rzeczy, wszystko było dla nich grą. Obsesja. Niezdrowe ale wielkie uczucie. Dużo metafor, nad którymi trzeba troche pomyślec. Specyficzne kino francuskie - moim zdaniem ambitna produkcja, analiza psychologiczna tych bohaterów zajęłaby pewnie pare dobrych stron, bardzo fajny film dla osób które lubią sobie spojrzec na film od strony psychologicznej. To co wymieniłam to tylko częśc tego ile wg mnie w tym filmie można znalezc motywów, dociekan itd. Doskonale rozumiem że nie każdemu ten film może się podobac, są różne gusta, a jak wiadomo z nimi się nie dyskutuje. Po prostu zachęcam do tego żeby przyjrzeć mu się troszke blizej i z troszke innej strony, nie czekac na to kiedy wpadnie jakis gosc i zrobi "rozpierduche" albo nie czekac az on powie kocham i upadnie na kolana, bo nie o to w tym filmie chodzi...