Boli mnie to, że taki film został sprowadzony za pomocą tytułu do rangi pustej komedyjki romantycznej, co można odczuć, jednocześnie czytając tytuł i patrząc na plakat. Czy naprawdę tytuł filmu opisującego historię miłości dwojga ludzi KONIECZNIE musi mieć słowo MIŁOŚĆ w swoim tytule? No jasne, przecież tylko za pomocą tego magicznego słowa-klucza można przyciągnąć przed ekrany rzesze widzów. Czy gdyby przetłumaczono dosłownie tytuł "Jeux d'enfants" - "Dziecięce zabawy" film miałby mniejszą oglądalność? Czy tłumacze aż tak wątpią w polskich widzów, że obawiali się, czy nie pomyślą aby, że to krótkometrażowy film o zabawie w piaskownicy? Pomijam już fakt, że polski tytuł nijak nie odnosi się do treści filmu.
Rozumiem, kiedy tytuł zawiera nazwy własne, idiomy, przysłowia, kiedy jest zwyczajnie nieprzetłumaczalny, wtedy muszą sie nieźle nagłowić. Tutaj jednak sytuacja była dziecinnie, można by rzec, prosta. A jednak! "Miłość na żądanie" - ratunku!