To nie jest film o miłości tylko o eutanazji! W tytule powinien być znak zapytania...W którym miejscu jest tam pokazana miłość? Mamy obraz człowieka opiekującego się chorą, bliską osobą, która odmawia hospitalizacji. Jego opieka jest wymuszona przyrzeczeniem. Zatrudnia opiekę pielęgniarską. Wszystko zmierza do przewidywalnego finału. Ale czy przerwanie cierpienia bliskiego jest dowodem miłości??? Chyba tylko egoizmu bo jak mówi gł bohater- "jestem wykończony"... Każdy kto choć trochę zna się na medycynie z łatwością odczyta, że jego finalne halucynacje są najpewniej wynkiem jego choroby- cukrzycy i stwierdzanych wcześniej "spadków insuliny". Ten film to ważny głos w dyskusji o eutanazji. Zdecydowanie nie o miłości. Myślę że Haneke sobie z nas przewrotnie i szyderczo zakpił. Film studyjny, zrobiomny minimalnym nakładem środków reżyserskich. Bez ścieżki dzwiękowej. Poza grą aktorów w gł rolach (zwłaszcza Emanuelle Riva) które są wybitne, film jest na wielu płaszczyznach słaby. Rozglądając się po sali kinowej widziałem na twarzach wielu widzow rozczarowanie- ale oczywiście nikt z kina nie wyjdzie bo "złota palma..."
Lecz się babo. Nikt nie miał prawa zdecydować o jej śmierci, nawet "dla jej dobra". Ew. sama mogła domagać się eutanazji.
elmacio - popieram Cię. To nie jest dobry film pod względem artystycznym. Reżysersko też było słabo - przesada z tymi dłużyznami i nic nie wnoszącymi scenami np. gonienie za gołębiem. Dziwie się, że dostał "Złotą palmę", bo to dewaluacja tej nagrody. Może jurorom magia nazwiska reżysera przyćmiła rozum... no trudno to zrozumieć. Zgadzam się, że to film bardziej o eutanazji, miłości tam jest jak na lekarstwo- prędzej poczucie obowiązku, niż odruch serca. Jakiś chłód wiał z tego filmu... i też nie czułem tego tytułowego uczucia między małżonkami. Po scenie z poduszką film zacząłem przewijać... Czym innym jest eutanazja a czym innym nie kontynuowanie uporczywego leczenia.