Pierwszy film od wielu lat, którego pierwszą godzinę oglądałem na raty. Jak dotąd nigdy mi się nie zdarzyło, żeby tego rodzaju obraz, cichy, smutny, bez zbędnych fajerwerków, a mający wniknąć w widza, okazał się źle rozpoczęty. Obejrzałem wiele filmów, w których "nic się nie dzieje", ale tylko ten spowodował, że nie potrafiłem się "podłączyć". "Bunt", "Dom wariatów", filmy Bergmana - wszystko to potrafiło jednak przykleić do fotela i nie pozwolić z niego zejść choćby na sekundę, czy odwrócić wzroku na cokolwiek. "Miłość" sobie ze mną nie poradził. Niestety jest gorszy aspekt tego filmu. Lewackie odmóżdżanie. Film wyraźnie wyprodukowany na potrzeby krzewienia kondycji ideologicznej u widza, którego mózg sponiewierany został obrzydliwymi lewackimi kretynizmami. Najbardziej perfidna lewackie ku..stwo zawiera się w tym co przedstawił widzowi film, a jego tytułem. Otóż przez cały film mamy do czynienia z postawą jak z bajki. Wierny, kochający, znoszący cierpliwie wszystko mąż podejmuje się opieki nad swoja ukochaną. Pomimo wszystkich niedogodności nie ulega i nie oddaje swej ukochanej pod opiekę do szpitala lub domu starców. Mamy tedy człowieka szlachetnego, epatującego wartościami, nie poskromiony wzorzec człowieczeństwa. To gdy patrzymy na niego widzimy miłość, on uosabia w tym filmie to słowo. Można by napisać, że w tym filmie jest jej synonimem. Jakby zostać zapytanym o to czym jest miłość, spokojnie można w odpowiedzi pokazać zdjęcie tego Pana. Ale jak to bywa, lewactwo musi wszystko wywrócić do góry nogami. Doprowadza do sceny i wydarzenia, które odmóżdżonym piewcom tej chorej ideologii ma za zadanie utrwalić we łbie, że morderstwo (czyt. eutanazja) wiąże się bezpośrednio z takim przypadkiem jak życie tego pana. Morderstwo wyrazem uczucia. Tak bardzo ją kochał, że ją zabił. No bo z jakiego innego powodu mógłby to zrobić skoro przez cały film jest nam w mózgi pakowany jako wzorzec miłosnego oddania ? Tylko dlatego. Takimi właśnie sztuczkami lewactwo wbija do łbów rozemocjonowanej publice swoją chorą, antycywilizacyjną ideologię. Wszyscy, którzy po obejrzeniu tego filmu zachwycają się nim, piszą o tym jaki jest piękny, jaki cudowny, powinni się leczyć. Bujacie w chmurach kompletnie oderwani od rzeczywistości. Dajecie się kontrolować i modelować za pomocą tanich sztuczek uderzających w wasze emocje. Film "Miłość" byłby tylko dobry wtedy, jeśli zechciał traktować mnie jako kierującego się rozumem i rozsądkiem człowieka, a nie odmóżdżoną emocjonalną kukłę. Dlatego też przy scenie, gdy ten wspaniały bohater potraktował znienacka liściem swoją ukochaną, pękłem śmiechem, a w stronę ekranu, gdy ujrzałem twarz ofiary, wypuściłem z tymże śmiechem, z ust pytanie: "I co ? I co teraz ?".
Ja nie rozumiem dlaczego "Django" jest w ścisłej czołówce filmów wszech czasów. Takie życie. Jedni wolą blondynki inni brunetki:)
Jeśli ktoś świadomie odbiera sobie życie, to jest debilem i głupkiem. Proste jak 2 +2.
Nie chcę być wredny i życzę zdrowia jak najdłużej, ale jeśli kiedyś zaczniesz nieustannie wydalać razem z krwią, czuć ból za każdym razem, gdy coś zjesz, gdy najprostsze czynności będą nierozerwalnie związane z bólem, wydaje mi się, że może to spowodować, że nagle zaczniesz mieć w głębokim poważaniu "debilną, lewacją ideologię". Swoją drogą, jak na osobę tak kochającą życie, piekielnie dużo w tobie gniewu.
To nie gniew, to racjonalność, a nie bezsensowne dorabianie sobie teorii. Gdy już mnie wszystkie te przypadłości dotkną, na pewno nie zamienię się w debila i nie odbiorę sobie życia. Sprawa jest prosta jak drut, tylko ty nie potrafisz stanąć na Ziemi i bredzisz jak jakiś słaby człowiek.
Skoro masz tak głęboko gdzieś słabych ludzi, to może lepiej, że sami odbierają sobie życie, zamiast zaśmiecać Twój idelany świat silnych i nieugiętych samców.
mocne, z sensem. dałeś mi sporo do przemyślenia, na temat brania pod uwagę kontekstu politycznego w filmach. Np. w sławnym w tamtym roku fimie 'Nietykalni', w prawdziwej historii niepełnosprawnym Philippe zajmuje się Algierczyk, nie Murzyn.
Czy mamy do czynienia z apologią eutanazji? Nie wiem. W filmie "Za wszelką cenę" sytuacja była klarowna. "Miłość" odczytuję jako jej przegraną, uczucia, które towarzyszyło parze "x" lat. Także wspomniany motyw "liścia", o którym mówiłeś świadczy, że coś się w bohaterze zmieniło. Czy to - jak ktoś tu wspomniał - przejaw obłędu? - myślę, że nie. Sytuacja go przerosła. I mimo, że w pierwszej połowie filmu można było personifikować Georges'a jako tytułową miłość, tak później nowa rzeczywistość zaczęła przekuwać pierwotną emocję w inną. Nie wiem czy mam rację, nie wiem czy Ty ją masz. Może żaden z nas jej nie ma, a może obaj ją mamy, bo Haneke zostawia dowolność interpretacyjną, której często - co mnie, mimo szacunku za reżyserski kunszt, mocno irytuje - nie zostawia Trier, bezczelnie indoktrynując lewacką ideologią.
Drugą sprawą jest kwestia prowadzenia sporów. Będąc impertynentem świadczysz o sobie, nie o innych.
Ten "liść", to wyraz tego, że odezwał się w nim rozsądek. Ewidentnie jego żona stroiła fochy. Była świadoma tego co czyni. W takich chwilach rozsądek każe stanowczym działaniem doprowadzić człowieka do prządku. Dostała po gębie, za swój pieprzony egoizm. Należało się jej.
To z impertynencją, to taki marny banał. Daruj sobie.
hmm generalnie zgadzam sie z Twoja opinia i rowniez brzydze sie lewactwem i uwazam ze eutanazja nie powinna byc zalegalizowana z czysto technicznych powodow. ta koncowka zepsula film bo spodziewalem sie naprawde filmu o milosci i przez dlugi czas takie wrazenie sprawial. no ale niestety. polski film ktory rowniez srednio mi sie podobal ..big love'' mial podobny motyw zabojstwa ktore uwalnia z ,,milosci''
Moja babcia opiekowała się 25 lat dziadkiem chorym na rzadką dolegliwośc, zanikały mu z czasem, kolejno wszystkie mięśnie. Opiekowała się podbnie jak mężczyzna z filmu, nie chciała słyszec o domu starcow i pielęgniarkach. Często krzyczała na niego czy nawet biła dziadka, gdy po prostu nie potrafił jej w najminejszym stopniu pomóc. To tak jak z dzieckiem. Czasem mówiła że ma już dośc, kto wie może też myslała impulsywnie o morderstwie. Trzeba da czasem klapsa. Z czasem rodzice przestali na stam zabierac. Dziadek zmarł we śnie kilka lat temu. Co więcej Babcia znalazła sobie drugiego męża i jest z nim bardzo szczęśliwa.
Dlaczego mężczyzna zabił żonę? Nie wiem, ale nie powinniśmy tego oceniac bo nie jestesmy sobie w stanie wyobrazic takiej sytuacji. Sądząc jednak po samym zakonczeniu był to tak wielki cios dla bohatera ze spowodował lekkie szaleństwo i na pewno traume do końca krótkiego już życia.
Brawo, oklaski na stojąco!!! Słuchaj ja jestem dopiero przed seansem ale z opinii i treści jak powiązałem że to francuski film i z miłości dokonał eutanazji od razu zaśmierdziało mi nieznośnym fetorem i bełkotem-a tak śmierdzi tylko lewactwo.. jak widze z Twojego wywodu niestety te smutne podejrzenia okazały sie faktem..pozdrawiam
Pozostaje mieć nadzieję, że lewacy wspierający cywilizację śmierci będą się pojawiać w sztuce i mediach zawsze i wszędzie, na tyle długo, dopóki ostatni przeciwnik ludzkiej godności nie zdechnie upragnioną śmiercią naturalną, przez którą rozumie najczęściej czekanie, aż całkowita zależność od maszyn, chemii, całodobowej opieki (albo wszystkie na raz), po prostu nie wyrobią.
Myślozbrodnia nie powinna być ścigana, w końcu... Z kogo ja sobie będę potem robił jaja w poważnych dyskusjach internetowych, targając konserwantami jak szmatami, którymi są. Zanim któraś szanowna mi zarzuci "pychę" czy "dziecinność" pozwolę przypomnieć, że wy na polu eutanazji jesteście przegrani z góry, zawsze, choć sytuacje są złożone.
A co do faktycznej zbrodni, którą niewątpliwie jest pastwienie się nad ludźmi domagającymi się śmierci - jak byłem mały i głupi to marzyły mi się obozy pracy, ale ludziom z empatią wywróconą na drugą stronę, znaną także jako "torturuję cię w imię prolajfu, nawet twój pies mógł być uśpiony, ty się męcz" należy się tylko zakład psychiatryczny; dla ich dobra, a przede wszystkim społeczeństwa.
Konserwatyści od zawsze bali się nowoczesnej technologi, nauki, otwartych rozmów na argumenty. Co się działo jak okazało się, że ziemia jest okrągła i wcale nie jest centrum wszechświata, tylko nic nie znaczącym "ziarenkiem piasku na pustyni Gobi". Kościół zawzięcie bronił swoich wyobrażeń na temat wszechświata, prześladował uczonych, dopóki czarno na białym to nie zostało udowodnione, że nie ma racji. Ale jak jest im wygodnie, to wtedy łakomie z tych technik i odkryć korzystają i uważają za niezbędne. Ta pani, która została pozbawiona życia, jeszcze 100 lat temu dawno by umarła. Wychodzi na to, że wszyscy naukowcy to lewacy, którzy ponad naszymi głowami mają wspólny plan zamordowania wszystkich konserwatystów:) Ironizuje, bo to tylko do tego się nadaje. Kto zna filmografie pana Haneke'go to wie, że on nigdy nie moralizuje, nie daje gotowych odpowiedzi na pytania. On przedstawia w swoich filmach pewne sytuacje i zadaje pytania, na które odbiorca sam musi sobie odpowiedzieć. Ja nie zauważyłem tutaj , żeby główny bohater był przedstawiony jako kryształowy ideał, który zrobił to co musiał zrobić. To był człowiek z krwi i kości ze wszystkimi swoimi słabościami. Nie wiem, czy jak beształ jedną z pielęgniarek tak wszyscy mu kibicowali. Dla mnie jednoznacznie przesadził. A mówienie, że on zabił z miłości, że zostało to usprawiedliwione i że to tak przedstawiono w filmie, jest delikatnie powiedziawszy nieporozumieniem...Starający się być obiektywny, Nielewak.
To jest bardzo przykre, że sprowadziłeś fabułę tego filmu do politycznej klasyfikacji na lewicę i prawicę. Jedyną osobą, która ma przeżarty mózg ideologiami politycznymi jesteś Ty, nie reżyser czy też "lewacka" część widowni (bo przecież kiedy komuś podoba się coś odmiennego niż Tobie to oczywiście musi znajdować się po przeciwnej stronie barykady światopoglądowej). Takie zero-jedynkowe spojrzenie niezbyt pasuje w dziedzinie sztuki, chyba że jakiś film jawnie traktuje o zagadnieniach politycznych. Jeżeli odebrałeś ten film w sposób tak prosty i jednoznaczny, to szczerze Ci współczuję.