Ja rozumiem, że ciężko jest zrobić film na podstawie dobrej książki.
W filmie wiele rzeczy może się nie zgadzać, bo nie da się przedstawić książki filmem,
Tylko nie rozumiem dlaczego takie różnice.
Straker, Sussan jej ojciec. Zupełnie inne postacie niż w książce.
A zakończenie? To juz cudo.
Średnio to wszystko wyszło, bardzo. A po tak długim filmie spodziewałem się więcej.
Dla mnie ta książka jest jedną ze słabszych Kinga.
Jej byle jakość aż bije po oczach.
Miałem wrażenie, że czytam wyjątkowo nieudaną podróbkę Draculi (też czytałem):
-pradawny wampir z odległych stron
-grupka śmiałków, która chce go zgładzić.
Jeżeli chodzi o film to oglądałem wersję nowszą, która jest ciężkostrawna jak stary kotlet.
Tyle, że Stephen King nigdy nie ukrywał, że " Miasteczko Salem" było zainspirowane książką Brama Stokera, którą King przeczytał jako dzieciak.
Jak dla mnie " Miasteczko Salem" to jego najlepsza książka: King idealnie pokazał małe miasteczko i jego mieszkańców, stopniowo budował atmosferę, która wybucha z ogromna siłą, ale i tak czytelnik ma wątpliwości kto jest większym potworem: wampir czy mieszkańcy miasteczka.
Miasteczko Salem według Ciebie najlepsze? Phi. To chyba nie czytałeś Misery, Cujo czy Strefy śmierci :D
Jestem fanem Kinga od 13 roku życia, czyli od 1998 roku, a jego druga książka czyli " Miasteczko..." było moim pierwszym spotkaniem z mistrzem grozy. Wymienione tytuły czytałem i też znajdują się w moim rankingu...
King według mnie generalnie nie pisze świetnych horrorów. Co najwyżej przyzwoite. O wiele lepiej wychodzą mu dramaty czy thrillery.
Cujo? Phi. To czy Bastion sobie przeczytaj chyba, że przeraża cię długość. Miasteczko Salem jest świetne i oczywiście inspirowane Draculą stąd podobieństwo, a nie jak twierdzisz "nieudana podróbka"
Mam podobne zdanie, obejrzałem film dosłownie zaraz po przeczytaniu książki i to był błąd. Zmasakrowało mi całe wyobrażenie. Niczym nieudolny samobójca chciałem się już dobić wersją z 2004, ta choć miała poziom telewizyjnego serialu bardziej mnie wciągnęła. No cóż, i tak słabo. Książka cudo.
Druga adaptacja jest o wiele lepsza. W niektórych miejscach jest wierniejsza (i mówię tu zwłaszcza o scenie unicestwiania Barlowa, niemal identyczna jak książkowa), ale jest i wiele odstępstw od powieści. Jednak klimat ma o wiele lepszy i aktorsko stoi na wyższym poziomie, choć wiele postaci przedstawiono inaczej niż w powieści. Ponadto tam nie połączono postaci ojca Susan i doktora Cody'ego, a jej klamra, choć inna, bardziej przypadła mi do gustu.