Szkoda, że film nie jest w pełni odzwierciedleniem książki. Początek, koniec a także kilka elementów w środku filmu są niestety zmienione - co w sumie dla kogoś, kto nie czytał książki nie ma większego znaczenia. Ja jednak książke czytałem i dla mnie ma, dlatego moja ocena jest taka a nie inna. Wracając do samego filmu, to trzeba przyznać, że jak na telewizyjną produkcje jest bardzo dobrym horrorem - choć w sumie mało jest momentów, w których można się bać. Film ma fajny małoiasteczkowy klimacik, dobrą obsadę, która rzetelnie podeszła do swojej pracy. Warto też dodać, że fabuła (jak zwykle u Kinga) jest poprowadzna w sposób mistrzowski i mimo tego, że w produkcji tej nie uświadczymy za wiele akcji, to jednak te 3 godziny z filmem spędza się dosyć miło i przyjemnie.
P.S. Szkoda, że scena gdy Kurt uwalnia się z węzłów jest tylko kilkusekundowym dodadkiem do filmu. W książce scena ta została świetnie opowiedziana i w bardzo dramatyczny sposób, w filmie niestety nie została ona w pełni rozwinięta - szkoda.
Przecież to nie Barlow uwalniał się... :). Co do Twojej opinii to zgadzam się. Bardzo słaba ekranizacje... ogromne różnice między książką a filmem.
No tak, nie wiem czemu to napisałem. Pomyłka nizasługująca na wybaczenie. Oczywiście chodziło mi o chłopaka (jedynego obok Bena, który przeżył i nie został wampirem - w książce). Chłopak ten miał na imię o ile pamiętam Matt. Dzięki za zauważenie błędu, pozdro.
nie Matt tylko Mark Petrie, Matt Burke to ten stary nauczyciel który zmarł w szpitalu
Już mi się wszystko pojebało, książkę czytałem dawno twemu i mam luki w pamięci. Żeby człowiek, musiał szukać iminia w książce, w celu sprawdzenia tego, to już przesada:) Dzieciak miał na imię MARK!!! - dzięki za poprawkę.