Może nie najlepszy film moim zdaniem, ale jeden z lepszych. Przede wszystkim prześwietnie napisany scenariusz, bo wszystkie wydarzenia zaczęły się łączyć w ostatnich 20 minutach filmu, przez co trzymał w napięciu, a do tego bardzo dobry montaż i ogólne przesłanie filmu. Czyli bardzo zasłużone oscary :P Jednak Brokeback Mountain, jak główny wróg Crash w 2004 był nieco lepszy moim zdaniem, ale to zależy już od gustu, bo na Crash w ogóle się nie wzruszyłem, a film miał wzbudzać refleksje. Przy filmie Anga Lee dużo więcej się nauczyłem, ale w sumie to dwa odmienne filmy, a Miasto Gniewu zasługuje na solidną 9 :P
Przed oceną Las Vegas Parano, należałoby wiedzieć kim był Dr Hunter Thompson. Bez tej wiedzy nie sposób do końca go zrozumieć.
"Jak już dorośniesz, to może zrozumiesz moje oceny dla tych filmów." - piszę to typ mający w avatarze jakiegoś gównianego rycerzyka z gry komputerowej :D
G*wno mnie obchodzi jakiś doktor Zdupy Thompson, film poza dobrym aktorstwem jest przeraźliwie nudny i bezsensowny. Podniecał i podniecać będzie tylko małolatów twojego pokroju, wypisujących później na forum po ilu gramach zioła oglądali to filmidło. Tak jak napisałem, podrośniesz, to być może docenisz filmy mające głębszy sens.
Co ty mi z wiekiem wyjeżdżasz <haha>? Czy ja nie doceniam dobrych filmów? Pomyśl zanim coś napiszesz, knypie.
Sory, ale taki tekst to każdy każdemu może powiedzieć. Niech ktoś zrozumie, że każdy ma inny gust, inne upodobania filmowe, inną hierarchię tego lub czegoś innego. Takie to trudne?