Jeśl chodzi o obraz to z pewnością wart obejrzenia naprawdę kino na najwyższym poziomie. Jednak jak w tytule jego wymowa mnie potwornie razi. Na koniec filmu "wszyscy" się cieszymy, że bohaterowi udaje się uciec z tego piekła. Ale popełniając przestępstwo w innym kraju powinien się liczyć z konsekwencjami i prawem, które w danym kraju rządzą. Rozumiem, że dla naszej liberalnej cywilizacji to nie jest zbrodnia na karę dożywocia ale być może dla wschodu jest to wymiar kary odpowiedni i istotne jest miesce przestępstwa a nie gdzie się urodził i ile tam by za to dostał. Nie odnoszę się zupełnie do postaci autentycznej, nie kwestionuję tego, że działa mu się krzywda mówię tylko o filmie. Nie powinno się kręcić obrazów, które pokazują przestępce, który dodatkowo na koniec popełnia jeszcze gorszą zbrodnię z wymową końcową, że jego ucieczka jest pozytywna. Czemu hipotetycznie oczywiście nikt nie nakręci filmu gdzie ucieka pedofil, morderca czy gwałciciel? Bo zbrodni nie można gloryfikować jakaby nie była. Podsumowując jak wyżej: Film jako obraz jest wart zobaczenia jeśli pominąć asprekt gloryfikacji przestępstwa. :)
Myślę, ze główny bohater jak najbardziej zrozumiał swój błąd i już niczego złego by nie zrobił, a pozostałe 53 dni były jak najbardziej sprawiedliwe i chyba każdy się z tym zgodził. Tureckie prawo wydawało wyrok i powinno się go trzymać, a nie zmieniać jak rękawiczki. Pedofil czy morderca to już bardziej sprawa dożywocia.
Koncepcja gloryfikacji przemocy jest szyta grubymi nićmi. Kto powiedział, że jeśli prawo jest z punktu widzenia reżysera, to nie może do tego nawiązać w filmie? Przecież kino to nie od dzisiaj również krytyka rzeczywistości, reguły w danym państwie są jak najbardziej rzeczywiste.
Masz rację. Ale film zarąbisty! Oglądałem go 100 lat temu, raz, i pamiętam większość scen. Hej!