Jakie szczęście, że najpierw zobaczyłem "Sunshine", a dopiero potem "Millions"! Dzięki temu kiepskie wrażenie po nieudanym flircie z SF zostało wymazane i odbudowałem swoje przekonanie, że Boyle to jednak dobry reżyser jest.
"Milionerzy" to powrót do korzeni. Swoją tematyką, stroną wizualną, poczuciem humoru Boyle nawiązuje tutaj do swoich najlepszych filmów: "Płytki grób" i "Trainspotting". Jednak, w przeciwieństwie do poprzednich dwóch, na ten film wybrać się można z dziećmi! Czy to możliwe, by zachować to co najlepsze w "Trainspotting" i jednocześnie dostać kategorię wiekową PG? Tak, jeśli reżyserem jest Boyle!
Bohaterem filmu jest siedmioletni Damian, który wraz z bratem wychowywany jest przez ojca. Jego matka zmarła niedawno i chłopak nie do końca się z tym pogodził. Dodatkowo rodzina przeniosła się właśnie do nowego domu, co jeszcze bardziej komplikuje życie chłopaka. Na szczęście zabrał on ze sobą wszystkich swoich znajomych: świętych i męczenników chrześcijańskich.
Pewnego dnia, kiedy Damian prowadzi sobie pogawędkę ze św. Klarą z Asyżu (która okazuje się nałogową palaczką papierosów), z nieba spada wprost na niego torba wypełniona po brzegi funtami. Chłopak dzieli się sekretem ze swoim bratem i pragnie rozdać pieniądze biednym i potrzebującym. Jego brat, na pieniądzach znający się lepiej od niejednego dorosłego, ma jednak inne plany. Dzieciaki muszą się jednak śpieszyć. Za dwa tygodnie, wraz z nadejściem Nowego Roku, funt straci całą swą wartość, zastąpiony przez Euro. To tylko początek ich problemów. Wkrótce okaże się, że pieniądze nie są darem od Boga, a ich nowy właściciel zrobi wszystko, by je odzyskać.
"Milionerzy" to fenomenalna zabawa, pełna zwariowanego humoru Boyle'a i do tego świetnie podana. Film zdecydowanie należeć będzie do moich ulubionych świątecznych obrazów! Świetny montaż, dobre pomysły i fenomenalny Alex Etel w roli Damiana. Gdzież Boyle wytrzasnął takiego dzieciaka! Bez niego, jego wyczucia, ten film sporo by stracił.
Tak więc dla wszystkich fanów Boyle'a ten film jest lekturą obowiązkową (a i inni, szczególnie przed świętami, powinni po niego sięgnąć).
No właśnie nie. Dydaktyczny charakter filmu, którego Trainspotting oszczędził, dlatego był taki dobry, tutaj jest nachalnie wbity. A czarnego humoru Boyla, jak w Trainspotting już na pewno w Milionerach mniej. Niby film familijny, a jednak bardziej dla dorosłych, tylko że dorosłych może znudzić swą dydaktyką i przesłaniem dla dzieci.