Jednak film nie odzwierciedla klimatu książki i w żaden sposób nie wciąga jak słowo czytane. Stieg Larsson jest znakomitym pisarzem, gorzej z reżyserem i scenarzystami którzy pracowali nad filmem za bardzo powierzchowne oraz odniosłem wrażenie robienia czegoś na siłę. Jednak jeśli ktoś nie ma ochoty czytać powieści kryminalnej zostaje już tylko audiobook i nasza potencjalna wyobraźnia - naprawdę warto.
zgadzam się, film nie jest niestety nawet w połowie dobry jak książka, choć, przyznaję, Mikael i Lisbeth zostali bardzo dobrze odtworzeni
jakoś sobie inaczej wyobrażałem Mikaela :D może przez to zdjęcie Larssona na tylnej okładce :p książka o niebo lepsza, na filmie się męczyłem a książkę czytałem z wielką przyjemnością :) no i nie wiem po co te drobne różnice w scenariuszu od razy rzucały się w oczy :p brat, który nie czytał książki miał zdecydowanie większą przyjemność z oglądania:)
Mikaela w ogóle nie było w tym filmie! Miałam wrażenie, że postać z filmu nie ma żadnej wyróżniającej go cechy. Był rozlazły. W książce Mikael zdecydowanie bardziej mi się podobał.
Za to Lisabeth przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Była dokładnie taka, jak ją sobie wyobrażałam.
Dokładnie. Chociaż ja nie jestem zagorzałą fanką książki (szczerze mówiąc nieco mnie zawiodła), to jednak czytało mi się na tyle przyjemnie żeby sięgnąć do filmu. I faktycznie MIkael był bardzo przeciętny w filmie, aktor zupełnie nie oddał wyrazistego charakteru pierwowzoru. Aktorka grająca Lisabeth wycisnęła z roli tyle ile było można, bo film niestety nie jest w stanie pokazać tak złożonej postaci jaką hakerka była w książce. Odwaliła więc kawał dobrej roboty. Zabrakło mi kilku wątków w filmie i był jednak nieco zbyt chaotyczny. Oceniam go jednak jako całkiem niezłą produkcję.
dla mnie też zdecydowanie książka, chociaż moim zdaniem film niezły. Co niepotrzebne (w sensie spójności scenariusza) wycięte, główni bohaterowie wyraźni i interesujący.
również wybieram książkę jako zatwardziały bibliofil :)
filmowi daję 6/10. niestety nie podobało mi się jak przedstawili Lisbeth. w książce była o niebo lepsza - bardziej złożona. w filmie przedstawili ją jako kolejną kobietę po przejściach i nic ponadto.
haha. pewnie to żadna nowość, ale ja także zdecydowanie wolę książkę od tego filmu. nie żeby był jakiś strasznie beznadziejny - po prostu za dużo luk w scenariuszu rzuca mi się w oczy (to zapewne skutek przeczytanej książki ; ). poza tym zupełnie inaczej wyobrażałam sobie zarówno Mikaela, jak i Lisabeth. w książce jest owiana tajemnicą, ma w sobie to "coś". zaś w filmie jest taka... zbyt prosta i przewidywalna. zrobiła na mnie wręcz negatywne wrażenie. a szkoda, bo właśnie głównie przez nią oglądanie filmu było... ździebko męczące ;<
podsumowując: nie polecam tego filmu osobom, które czytały książkę. to zwykła strata czasu.
Zgadzam się, książka jest bardzo wciągająca, czego nie można powiedzieć o filmie.
No tak, ale książka to książka, a film to film. Bardzo rzadko, a w zasadzie nigdy film nie będzie w pełni odzwierciedlał książki. Kino rządzi się swoimi prawami. Porównywanie literatury do filmu ma mały sens, nawet jeśli film jest oparty na książce. Równie dobrze można porównywać np. operę do filmu.
Zgadzam się z albusleo. Ciężko jest porównać jednoz drugim. Książki były rewelacyjne, no i słowo pisane wydaje mi się jest w stanie opowiedzieć więcej o złożoności postaci niż 2h film, który musi "opowiedzieć" całą historię. Mimo wszystko film jest rewelacyjny, skandynawskie kino ma swoją specyfikę i tutaj tego nie zabrakło. Mroczno, chłodno i bardzo realistycznie. Bez upiekszeń. A Lisbeth- cóż, uważam, że Noomi Rapce odwaliła kawał znakomitej roboty. Brawo! Nie porównując i doszukując się różnic, film bardzo do polecenia.