Ogólnie trylogia wygląda na nakręconą na szybkiego, być może miała się jeszcze zdążyć załapać na poularność książek. Postacie zupełnie nie pasują do książkowych ( przecież Berger i Figuerola to laski w książce!) i wszyscy jacyś starzy (Berger to podrasowana babcia, Sallander stara dupa, a Bloom ohydny i obleśny). Poza tym dla kogoś kto nie czytał książek to wiele wątków będzie zupełnie niezrozumiałych i nietrzymających się kupy. Amatorszczyzna nakręcona w pośpiechu.
Figuerola w książce to rzeczywiście wysportowana laska, a w filmie tego nie ma. W książce mają romans, w filmie tego nie ma. Natomiast najlepsze jest to, że aktorzy nie są wymuskani, piękni i powabni, nie ma hiper efektów specjalnych z hollywood. W końcu normalny film pokazujący naturalnych ludzi. I tylko to jest super!
3. część książki to wg mnie najlepsza część, najbardziej trzymająca w napięciu i część w której najwięcej się dzieje.
Film to totalna porażka, najgorzej nakręcona część, nie ma połowy wątków, wszystko jest potraktowane po łebkach.