Mając taką babę w domu, jaką miał główny bohater, to serio bym zaczął odchodzić od zmysłów. Gdyby nie dzieci, to bym ją dawno kopnął w dupę i niech sobie żyje na zasiłku, skoro jest taka "wypalona zawodowo"...
-Kretynka mając 30-kilka lat twierdzi, że jest wypalona zawodowo, hahaha. Ja rozumiem rzucić pracę, w której była fatalna atmosfera, zrobić sobie miesiąc - dwa przerwy od pracy i na odstresowanie się (jeśli sytuacja finansowa w domu na to pozwala). Ale ona nie robiła nic w tym kierunku, aby pozbyć się tego "wypalenia" i siedziała w domu, piorąc obrusy za 200 dolców... Jak można się w tym wieku wypalić? No chyba, że pracowała od 5-go roku życia ;)
-Babsztyl był straszną materialistką. Żadna kwota i cena nie robiły na niej wrażenia. Zachowywała się jak rozpieszczony dzieciak, któremu należy się wszystko. O nic nie pytała, niczego nie konsultowała. To na co miała ochotę - musiała dostać. Koniec, kropka. A najlepsze jest to, że sama nie wiedziała czego chce, bo co 5min zmieniała zdanie.
-W łóżku to było z niej tyle pożytku, co z manekina. Wiecznie zmęczona (chyba "wypaleniem"), "sucha" (taka obeznana, a nie wie, że istnieją nawilżacze). Zadowalając męża (raz na ruski rok, od niechcenia) zaczyna mówić o tym, że ich syn ma następnego dnia zdjęcia klasowe (czy tam drużyny), a ona musi iść uprać obrus. ŻENADA.
-Od siebie nie dawała zupełnie nic. Zrobienie dzieciom kanapek i przygotowanie prostego obiadu to jednak niewiele. Za to oczekiwania miała ogromne - jechać na drogie wakacje, kupić drogi domek letniskowy (bo znajomi też mają), zrobić sobie cycki (bo przyjaciółka ma), ładować kupę kasy w basen itp itd. Jeszcze, gdyby cokolwiek dawała od siebie. A tu jedno, wielkie nic.
-Wiecznie jakaś taka naburmuszona i niezadowolona. Pieniądze dla niej nie miały żadnej wartości. Przyjaciółką swoją tak się inspirowała, ale jakoś faktu, że ona w przeciwieństwie do niej pracuje, to już nie widziała. Męża zupełnie nie chwaliła, nie doceniała, w zasadzie nie interesowała się nim. Jedyne o czym myślała, to o tym na co wydać pieniądze męża.
Prawdę mówiąc, główny bohater mógł sobie zatrudnić opiekunkę do dzieci + "etatową prostytutkę" (albo 2w1 hehe) i nie dość, że uniknąłby wielu nieprzyjemnych sytuacji i nerwów, to jeszcze miałby kupę kasy w kieszeni.
Taka baba to nie kobieta, a właśnie baba. Zwykły pasożyt, któremu się NALEŻY i który od siebie nie daje NIC.
Ta postać to kumulacja wszystkich niepożądanych, najgorszych cech żony, kobiety w ogóle - chodzący kataklizm małżeński :D Jedyna jej zaleta to pewność, że obrusy są zawsze czyste :D Aczkolwiek przerysowana, wyolbrzymiona - ale po to, by pomóc bohaterowi w decyzji. Film z morałem.
Moim zdaniem ten film bardzo fajnie pokazuje, że w gruncie rzeczy zdrada - mimo, że wynikła od gościa, była zasługą tej baby - gość był wzorowym ojcem, spełniającym wszystkie zachcianki żony mężem, a nie dostawał w zamian za to prawie nic - nawet chwili , gdzie mógłby opowiedzieć o swoich uczuciach, problemach - wszystko było na jego głowie. Fajna przestroga, dla zapatrzonych w siebie ludzi :)
A ja uważam, że ani ona, ani też on nie wzbudzają sympatii. Koleś był zwyczajnym frajerem, nie potrafił z nią pogadać i postawić jasnych granic, tylko się coraz bardziej zadłużał, no pewnie, najlepszym sposobem na małżeńskie kłopoty jest porno, zdrada a co gorsze - molestowanie kobiety, która sobie tego nie życzyła. Był nieodpowiedzialny tak samo, do tego mało decyzyjny. Ona owszem, rozkapryszona i marudna, ale też nie wiemy, co spowodowało, że stała się taka zrzędliwa, kobieta nieszczęśliwa w związku nie ma ochoty na seks. Wypalenie zawodowe, cóż, może się zdarzyć na różnych etapach życia, była mowa, że pracowała w szpitalu a czasem taki zawód okazuje się jednak nie dla każdego...