Dziwią mnie opinie osób, które uważają, że serial jest lepszy. Może faktycznie serial trzymał jakiś poziom przez 2 pierwsze sezony, ale potem tak odlecieli, tak popsuli postacie, że nawet nie ma porównania.
Relacja Adriena i Mari jest tutaj o wiele bardziej urocza niż w serialu, Mari nie jest obsesyjną stalkerką (zamiast tego jej ojciec nieco przejawia takie cechy - i nie mogę się oprzeć wrażeniu, że to nawiązanie do Astruca). Kreacja Gabriela jest o wiele lepsza - jest zagubionym ojcem pogrążonym w żałobie, a nie kontrolującym maniakiem, gotowym pobić i zaakumizować swojego syna (co robił w serialu; tu natychmiast się wycofuje, jak się dowiaduje kto jest Czarnym Kotem). Cały film, jest robiony z większym rozmachem, moce zdają się mieć w sobie więcej "magii", nie są tak płytkie jak w serialu. No i najważniejsze - nie ma tego paskudnego wątku o tym, że Adrien nie jest człowiekiem tylko sentimonstrum (wciąż nie mogę zrozumieć jak twórcy serialu mogli wpaść na coś takiego i stwierdzić "tak, to jest dobry pomysł").
Podoba mi się też, że tutaj nasi główni bohaterowie dowiadują się kim są (a nie jak w serialu, który ciągnie się przez 5 sezonów i nadal tego nie wiedzą).
Finał jest o wiele lepszy (Kot i Biedronka stawiają czoła Władcy Ciem razem, a nie robi to tylko Biedronka odstawiając Kota na dalszy plan).
Szczerze mówiąc w serialu wydarzyło się tyle głupot, które ten film naprawia oferując nam alternatywne zakończenie, że nie rozumiem osób mówiących, że wolałyby aby był powiązany z serialem albo, że jest od niego gorszy. Wiadomo, że w filmie nie ma czasu rozwinąć tak niektóre wątki jak w serialu, ale z zapleczem jaki miał, zrobił to zdecydowanie lepiej.
Jako musical też nie wypada wcale źle, piosenki były dobrze wplecione w fabułę. A przynajmniej wypada o wiele lepiej niż świąteczny odcinek specjalny, który jest regularnym odcinkiem serialu i w którym nagle złoczyńca zaczyna śpiewać.
Generalnie ma się wrażenie, że Zag zrobił ten film bo ogarnęła go frustracja jak pracował z Astruckiem przy serialu. Aczkolwiek nie narzekam. Lepiej obejrzeć film niż tracić czas na serial.
Z tym, że Adrien to emopotwór sądzę, że twórcy raczej nie wpadli tak "bo to świetny pomysł", bo mógł być nim nawet od samego początku, ale finalnie wyjaśniono wszystko w odcinku "Przedstawienie". Cały serial i tak jest pełen teorii, wraz z rozwijającymi się szczegółami.
A z tym ujawnieniem tożsamości jestem w stanie się zgodzić. Mi mocno nie podoba się to, że chociaż serial za chwilę będzie miał 10 lat, to nadal nie dano "oficjalnego" ujawnienia. Żeby było śmiesznie, tych sezonów ma być nawet 14, więc z pewnością to będzie ciągnięte jeszcze w nieskończoność. Ale przynajmniej 6 sezon, który obecnie emitują już skupia się na nowych rzeczach, i nie jest już raczej tak nudno i żenująco, jak w pierwszym.