PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=881}

Misja na Marsa

Mission to Mars
2000
6,2 26 tys. ocen
6,2 10 1 25767
4,4 9 krytyków
Misja na Marsa
powrót do forum filmu Misja na Marsa

Podoba mi się przedstawiona w nim teoria stworzenia życia na ziemi jak i tego poprzedniego na marsie. Właśnie skończył się na Polsacie :). Ciekawy jestem gdzie też poleciał Jim.

ocenił(a) film na 9
Damianuss1

Życie na Ziemi to było przecież życie "wysłane" z Marsa. Podoba mi się teoria, że mamy z kosmitami tak naprawdę więcej wspólnego niż nam się wydaje; szukają obcego, a znajdują tak naprawdę preludzi, którzy są bardziej rozwinięci niż gatunek ludzki.

Ładnie komponują się 2 wątki: katastroficzny (jak coś im się rozpierdziela w kosmosie - piękne zdjęcia) i s-f, odważne jest ukazania kosmitów, fajnie że film się w tym miejscu nie kończy (jak wiele produkcji gdzie w momencie spotkania z obcymi bohaterowie np. wchodzą w jasność, spadają w otchłań czy znikają...)

Przypadła mi też do gustu idea zmarłej żony Sinise'a - poznać świat i szukać następnego, nie wiem czy to nie nadinterpretacja, ale wydaje mi się że Jim poleciał właśnie do swojej żony - nowy świat to może być przełamanie bariery życia i śmierci.

ocenił(a) film na 8
venglin1

Tak pomysł był zaskakujący i genialny, ale sam film poprowadzony bardzo nierówno, do tego sporo rażących naiwności, co mu obniża notę. Mimo wszystko dwa razy oglądało mi się go świetnie. Spokojnie mogę dać 8/10

OmniModo

Najbardziej rażą próby przedstawienia problemów astronomiczno-naukowych po łebkach. Co jest wyjątkowo problematyczne, biorąc pod uwagę, że to na nich zasadza się dramaturgia niektórych scen, takich jak np. przesiadka do REMO na orbicie Marsa. Dlaczego to problem?

Ponieważ bohaterowie filmu, astronauci, wychodzą przez to na idiotów, którzy w ogóle nie wiedzą, co robią. Cała śmierć Woodyego wygląda jak efekt kompletnego kretynizmu całej załogi: jeżeli Woody był wciąż widoczny po kilku minutach od spudłowania w REMO, to NIE MIAŁ PRAWA wejść w atmosferę Marsa: oznaczało to, że był na z grubsza tej samej orbicie. Mamy projekt statku, którego przewody paliwowe są wystawione na uderzenie mikrometeorytów i kosmitów, których superwypasiony system obronny nie potrafi odróżnić georadaru od ataku, etc.

ocenił(a) film na 8
PeZook_FB

Trochę w tym racji, jak pisałem - wiele scen było naciąganych czy naiwnych, ale też nie zapomnijmy, że z czegoś należało stworzyć akcję i dramat . Jakby dolecieli bez problemów to byłoby nudno. A co do reakcji obronnej budowli to było nawet zrozumiałe - niweczyła wszelkie próby prześwietlenia, szpiegowania, czy skierowania na nią jakiegokolwiek promieniowania lub fal elektromagnetycznych sztucznego pochodzenia, które nie potwierdza kodu DNA.
Tak czy siak film przyciągnął moją uwagę i z wielkim zainteresowaniem go obejrzałem do samego końca.

OmniModo

Cymes cały polega na tym, że konstrukcja tych głupawych scen nie była wcale wymuszona koniecznością wprowadzenia dramatyzmu - wynikała tylko i wyłącznie z totalnej niezdolności scenarzystów do myślenia poza utartymi schematami. "Przesiadka" na REMO sama w sobie to niegłupi pomysł, głupie jest tylko zachowanie postaci i fizyczny absurd Woodyego który spada do atmosfery będąc wciąż widocznym z REMO.

Nie byłoby większego dramatu, gdyby Woody zdryfował, załoga zaczęła odpalać REMO żeby go przechwycić i teraz: albo radar spotkaniowy REMO jest uszkodzony, albo próba przechwycenia Woodyego wymagałaby zbyt dużo czasu, żeby zdążyli wylądować przed burzą piaskową. Bohaterowie podejmują dramatyczną decyzję, zostawiając kolegę na samotną śmierć na orbicie Marsa.

Zasadniczo ten sam wydźwięk sceny, a fizycznie już się wszystko zgadza. Do tego postaci nie wychodzą na durniów.

Co do reakcji obronnej, to nie ma sensu: w bunkrze nie ma nic cennego, nie licząc statku, który może być zabezpieczony osobno (wejdziesz bez podania hasła i spróbujesz uruchomić statek - wtedy cię zabije). A sposób podania zagadki sprawia, że KAŻDA ekspedycja z Ziemi zostanie wykończona. Zauważ, że gdyby Luke cudem nie przeżył, druga ekspedycja wiedziałaby dokładnie to samo, co pierwsza. A gdyby pochodziła z innej kultury, mogłaby zacząć drugą ekspedycję od nuklearnego bombardowania bunkra z orbity, tak na wszelki wypadek.

Tak czy inaczej sama zagadka też o niczym nie świadczy: co z tego, że kandydat uzupełni łańcuch ludzkiego DNA? Bragulanie, którzy właśnie skończyli mordować wszystkich ludzi też mogliby ją rozgryźć, a DNA znaliby z okrutnych eksperymentów biomedycznych przeprowadzanych na homo sapiens :P