Ten film chwilami śmieszy, chwilami odpycha durnotą, a chwilami wprawia w osłupienie. Duży plus za oryginalność, bowiem dawno nie było komedii tak innej od wszystkiego. Chwilami mnie nieco zmęczył, choć przytrzymał przy ekranie do końca.
Kilka razy szczerze się uśmiałem. Rozwaliła mnie scena z dzieciakiem „bujającym” się na koniku :) I ci dwaj magicy z biura CIA „Czuje Pan? To zapach społeczeństwa marzącego o demokracji”. Scena ze skuterem też - jak się wpierniczył w stragany :)
Klimat komedii niszczyły natomiast sceny, gdy Marci smutniała z powodu durnot, jakie robił. Wendi McLendon-Covey wypadła tu świetnie i zagrała kobietę, której naprawdę chciałoby się stworzyć ciepły, normalny dom. Dlatego w scenach, gdy Gary odstawiał idiotyzmy, odczuwałem zażenowanie. Więc komedia nie do końca udana.