W jedynce akcja była łatwa do przewidzenia, ale miała choć trochę klimatu. Dwójka kompletne: Mission Impossible.... to watch. Zupełny przerost formy (cienkiej zresztą) nad treścią. Ja rozumiem, że impossiblowość jest wpisana w fabułe, ale na dłuższą metę po prostu nuży. Skoro piszecie, że trójka jest suto okraszona efektami, to ja się boje bać...... no i do kina iść, bo zasnę ;)