Wczoraj przypadkowo dosyć obejrzałem. Powiem tak, podobno najnowszy Bond z Craigiem jest słaby, ale to co zobaczyłem w tej odsłonie M.I. to istna tragedia, począwszy od irytującej muzyki która miała chyba dodać "Bondowskiego" sznytu, Baldwin i Renner wykazują się talentem komediowym, rudy wesołek pomagier dzielnego Toma, zero klimatu, wszystko odwalone tak jakoś tanio bez klimatu. Film zrobiony dla pieniędzy ale bez szacunku dla odbiorcy, dla mnie żenada. Dałem 3 ze względu na ładną panią, ale i tak mam wrażenie że zawyżyłem ocenę. Z serii obejrzałem M.I. 1 i M.I. 2 więc jakieś tam odniesienie mam. Pozdrawiam i nie polecam.