hitchcockowska receptura udanego kina w reinterpretacji charliego kaufmana: zaczyna się od prostego zabiegu umiejscowienia wszystkich linii zbiegu tak zwanego ruchomego obrazu wieczności w jednym punkcie w teraźniejszości (w tym przypadku odcięta od świata chatka rodziców chłopaka), po czym konfuzja rośnie (w tym przypadku po wydostaniu się z chatki, zwłaszcza pod koniec)