Bardzo dobry film, szczególnie ważny dla polskiej mentalności. Minusem filmu jest jednak przejście z jednej skrajności w drugą jeśli chodzi o postawę matki Bobby'ego. Warto jednak obejrzeć bo skłania do silnej refleksji...
Pierwsza połowa filmu ot taka sobie, ogląda się, bo ogląda, pokazany problem, ale druga połowa coraz lepsza aż do końca :) 7/10.
Nie wierzę, że w życiu było aż tak skrajnie... Weź pod uwagę, że twórcy filmu mogli "przesadzić"
Dla widza jest to skrajność, bo sytuację, która rozwijała się latami my widzimy przez 2 godziny, co może potęgować poczucie nierealności.
Nie rozumiesz.
Ta kobieta straciła syna, przeszła głęboką metamorfozę i wiedziała, że jej celem będzie sprawienie by takich matek ubywało.
Przez środowisko pseudo- moralności- obrońców, faryzeuszy wiele ludzi będzie stało przed takimi decyzjami, a ucząc tolerancji, co do inności drugiego człowieka być może zapobiega najgorszemu krokowi.
To jej zapewne pomaga w cierpieniu i chce odkupić swoje winy.
Rozumiem to jak najbardziej. Ale taka skrajność jest niewytłumaczalna z punktu widzenia psychologicznego, ale różnie bywa w życiu.
Ale nie musiała od razu trzymać sztandar tęczowej flagi. Nigdzie nie jest powiedziane w filmie, ile czasu jej ta zmiana zajęła, więc z psychologicznego punktu widzenia jest to możliwe.
Tak z pewnością, film obejmuje kilka lat :D To trzeba było napisać "pięć lat później"-tego w filmie nie ma...
Jest to mój pierwszy raz na którym się popłakałem.... na końcu, pewnie wynikło to... a nie będę pisać,
Ja pamiętam, że rzewnymi łzami płakałam na 'Titanicu', a jak mi moi znajomi polecali filmy o tematyce homoseksualnej i mówili, że jest wzruszający itd, to mi się wierzyć nie chciało. Jak bardzo się myliłam! "Prayers for Bobby" opowiada rzeczywiście smutną, wzruszającą historię, ale najbardziej lubię: "Tajemnica Brokeback Mountain" oraz "Dom chłopców".
Polecam i pozdrawiam :D
Tylko warto zauważyć, że to nie była skrajność z dnia na dzień. Mijały miesiące i lata, nim matka Bobby'ego była w stanie to przetrawić, zaakceptować.
To i ja napiszę co o tym myślę.
Po pierwsze, na końcu filmu podczas swojej przemowy powiedziała, że 8 miesięcy temu jej syn skoczył z mostu. Więc wiemy ile ta przemiana trwała. Co było powodem przemiany? Raczej nie tylko śmierć syna, ponieważ nawet na pogrzebie myła dłonie po tym jak podała rękę homoseksualiście. Natomiast wszystko zaczęło się od dokształcenia się w sprawach homoseksualistów oraz wizyty w kościele, gdzie bardzo mądry ksiądz wyjaśnił jej to i owo. Na ostatniej przemowie wspomniała, że to niewiedza prowadzi do nienawiści (czy coś w ten deseń). Dlatego też uważam, że możliwa jest tak skrajna przemiana. Tym bardziej, że nie była aż tak skrajna, przecież nie porzuciła religii ani wiary w Boga. Po prostu zmieniła swoje postępowanie i inaczej zaczęła postrzegać homoseksualistów. Rozumiem, gdyby została ateistką/agnostykiem, wtedy można byłoby się spierać. Ale w tym przypadku raczej nie ma o co.
Pozdrawiam, dumny gej :).