Film zasługuje na miano dzięła. Nie ze względu na reżyserię, lecz sposób, w jaki została przekazania historia Bobbiego Griffita. Początkowo wyglądało to bardziej na obyczajówkę, z czasem jednak poznawaliśmy coraz więcej tajemnic skrywanych przez mężczyznę, uświadamiając sobię jego sytuację na gruncie rodzinnym. Głównym celem sprzyjającym produkcji tego filmu jest pokazanie społeczności problemu homoseksualizmu w USA, w latach 80 XXw. Mówiąc problem mam na myśli brak akceptacji społecznnej, uważającej tą orientację seksualną za grzech i obrzydliwość (bo tak stanowi biblia). Film dokładnie wyjaśnia to błędne rozumowanie, wynikające raczej z tradycji i niefrasobliwej interpretacji Pisma świętego niż z rzeczywistego stanu rzeczy. Film polecam naprawdę każdemu. Jak w temacie: ostatnie sceny poruszają serce tak niebywale, że nie sposób uronić łzy.
Otóż nie. Biblia nie potępia homoseksualistów jako ludzi, a akty homoseksualne. Zresztą tak samo "podobna sytuacja" dotyczy seksu przemałżeńskiego. Jeśli film jest fantastyczny ponieważ mówi o tym jak bardzo biblia jest zła i tworzy z ludzi fanatyków propagujących treści, których sami nie potrafią zrozumieć to w porządku - niech sobie będzie. Rozumiem jednak, że jeśli wyjdzie film o tym jak religia potepia seks przedmałżeński to też wszyscy będą się nim zachwycać ? Młoda heteroseksualna para kochanków nie chce wziąć ślubu kościelnego, ale mają ochotę na "swoje ciała" - jest im źle, fanatyczna katoliczka nie może się pogodzić, że przed ślubem uprawiała seks ze zwoim mężczyzną. Zabiła się...
To aluzja do Bobby'ego. Moim zdaniem ten film to porażka, przekoloryzowane i tęczowe życie geja, którego rodzina nie potrafiła zaakceptować, na domiar złego dzieciak nie potrafił zaakceptować samego siebie. Opuścił dom rodzinny i zachłyśnięty "wolnością" zepsuł sobie zycie. Fakt, historia Bobby'ego jest poruszająca i daje do myślenia. Ale komu?
O ile druga część filmu (tj. po śmierci głównego bohatera) jakoś nadrabia ten przejaskrawiony banał pierwszej godziny filmu to i tak żałuję, że poświęciłem czas na obejrzenie tego czegoś. Każdy film o tematyce homoseksualnej opowiada o tym samym jednak w troszkę inny sposób. To już jest przewidywalne i nudne.
szymonz95, proszę powiedz mi o jakim fenomenie jest mowa, bądź dlaczego uważasz, że film "zasługuje na miano dzieła" ?
Nie wiem jakim prawem śmiesz nazywać życie pewnego człowieka o którym nie masz żadnego pojęcia porażką , przekoloryzowaniem lub nazwać je tęczowym. Nie zapominaj, że jest to film oparty na autentycznej historii młodego geja i jego matki. Nie wydaje mi się, że można nazywać czyjeś nieszczęśliwe życie banalnym. Zastanów się następnym razem, gdy będziesz chciał jednym przymiotnikiem podsumować życie JAKIEGOKOLWIEK człowieka.
Co do fenomenu filmu, to jest on bardzo prosty. Film chwyta za serce i pokazuje jak ignorancja, bezmyślność, niewiedza i uczucia których się boimy potrafią zmieniać nasze życie i powodować tragedie, które dopiero otwierają nam oczy na prawdziwość zdarzeń. Film pokazuje problem większości ludzi należącej do mniejszości seksualnej, a mianowicie brak akceptacji w najgorszym środowisku bo w otoczeniu rodziny, która powinna być kochająca i dawać poczucie bezpieczeństwa. Nie chcę oceniać Twojego gustu, czy też dojrzałości emocjonalnej, więc mogę Ci tylko polecić, żeby obejrzeć film jeszcze raz, skoro nie zauważasz w nim wartości. Spróbuj jednak teraz spojrzeć na historię bohatera z innej strony. Przez pryzmat siebie, albo jeśli było by Ci łatwiej przez pryzmat osoby która jest Ci bliska i akurat miałaby taki problem. POWODZENIA!
kaamil12 - z całym szacunkiem dla Ciebie, ale jakie pojęcie o życiu głównego bohatera masz Ty? Bo mam wrażenie, że takie same jak ja, ponieważ mówimy o tym samym filmie.
Pierwsza część filmu przedstawia typowy stereotyp geja. Zniewieściałego chłopca, który bardziej jest kobietą niż mężczyzną. To kształtuje w naszym umyśle coś złego co może nigdy nie pozwolić wyjść na światło dzienne gejom, którzy są mężczyznami na dwóch płaszczyznach "zewnętrznej i wewnętrznej".
"ignorancja, bezmyślność, niewiedza i uczucia których się boimy" o kim tutaj mówisz? O Bobbym czy jego matce? Mówisz o tym jak uciekł z domu ponieważ nie mógł przeżyć braku akceptacji ze strony rodziny i pierwsze co zrobił to pobiegł do gejowskich klubów "trochę poszaleć"? Gdzie tutaj jest racjonalne myślenie z jego strony? Znalazł chłopaka w którym pokładał swe nadzieje, zawiódł się na nim i popełnił samobójstwo. To dało jego matce do myślenia. On przecież nie zabił się z powodu braku akceptacji ze strony matki. Gdyby to było głównym celem to zabiłby się na początku filmu, a nie w połowie, po wydarzeniach związanych z pamiętną imprezą i gejowskim szaleństwie.
Czuję, że dużo jeszcze nie dopowiedziałem.
"Nie wiem jakim prawem śmiesz nazywać (...)" Śmiem korzystać z prawa do pluralizmu, wolności wyrażania własnych opinii.
Ja nie widzę w tej pierwszej części " Zniewieściałego
chłopca, który bardziej jest kobietą niż mężczyzną." - Gdzie Ty tam widzisz chłopaka, który jest kobietą? Bo ja oglądając ten film nie widziałem, by chłopak był jakoś ubrany na różowo czy miał na sobie jakąś sukienkę itl. Poszedł do klubu gejowskiego, ale nie po to, by poszaleć, bo on tam głównie się nie wyszalał... po prostu poszedł tam w celu odreagowania właśnie tej nie akceptacji...
Jak piszesz: On przecież nie zabił się z powodu braku akceptacji ze strony
matki." - To jaki Ty inny powód tam widzisz? W tym filmie specjalnie to przyciągneli , aby pokazać tą akceptację u innych. Chłopak widząc tą akceptację u innych, a porównując to do swojej matki - burza emocji po prostu go zniszczyła, jego umysł uświadomił sobie, że jednak dla nikogo nie jest ważny - a głównie dla matki.
Gdyby Twoja matka nie akceptowała Ciebie kim jesteś, to również zacząłbyś tracić nadzieje, nawet do życia. A to z powodu braku akceptacji ze strony najważniejszej osoby w Twoim życiu- matki.
A że poszedł się wybawić- to tak samo, jak byś poszedł do heteroseksualnego klubu - po prostu on czuł się dobrze, bo był akceptowany. Ale dalsze życie nie pozwoliło mu zapomnieć o matce, która wyrzekła się syna.
Wasze argumenty są jak najbardziej trafne i słuszne. Może przez to iż nie lubię takich filmów jestem do całej historii Bobbyego tak bardzo negatywnie nastawiony.
Zabił się, bo wszyscy go opuścili i zostawił go jego chłopak. Mogę się jednak mylić, bo film widziałem ponad rok temu.
Od filmu jednak oczekuję tego, że zmieni moje postrzeganie świata poruszając takie a nie inne kwestie. Transamerica to zrobił. Całkowicie zmienił moje poglądy i od momentu zobaczenia filmu pierwszy raz miałem w głowie mnóstwo myśli. Kiedy zobaczyłem po raz kolejny to stwierdziłem, że nawet osoby transseksualne są niesłychanie ciekawe (wcześniej trzymałem się od nich z daleka). A Bobby? On w żaden sposób mnie nie poruszył, nie zmienił nic w moim życiu, czy myśli. Nie patrzę przez to inaczej na świat.
Bobby to jeden z filmów "sieciówek". Każdy gejowski film jest o braku akceptacji homoseksualistów. Kończy się zazwyczaj tragedią, chociaż są też takie, których zakończenia są szczęśliwe dla poszkodowanego (mam na myśli geja), bądź pozostają neutralne. Chociaż historia Bobby'ego ma u mnie plus za pewnego rodzaju odejście od kanonu gejowskich filmów - brak w nim scen nagości i seksu.
Niech coś się wreszcie stanie i niech ludzie zaczną tworzyć filmy w których społeczeństwo LGBT żyje w środowisku osób hetero, współpracuje z nimi, egzystuje tak jak każdy ma do tego prawo. Niech wreszcie pokażą, że gej, czy lesbijka jest na tym samym poziomie co np mama Bobby'ego. Może wtedy ludzie zaczną dostrzegać, że wszyscy jesteśmy do siebie podobni i każdy zasługuje na akceptację i szacunek. Każdorazowo są zwolennicy (tak jak Wy) biednego pokrzywdzonego geja, który nic wielkiego nie zrobił, a musi tak bardzo cierpieć oraz zwolennicy matki głównego bohatera, kobiety skrzywdzonej przez los, której świat się zawalił gdy dowiedziała się, że ma syna geja (żeby było jasne nie trzymam jej strony). Każdy kto obejrzy film podział dostrzeże, ale nie każdy będzie się opowiadał po tej samej stronie.
A to teraz ja Ci podam przykład inny, już nie o homoseksualizmie - Film przedstawia nam, do czego może doprowadzić "zniżanie do zera" dziecka. Wtedy do takiego dziecka dochodzą różne myśli - Czy się zabić, czy może zrobić coś z tym, lecz większości kończy się to śmiercią ofiary. Ja ten film często przedstawiam tym, co mają problemy z rodziną. Jeżeli są poniżane w domu/szkole itp, to pokazuje im ten nie pod względem grającego tam geja, a tragedii rodzinnej. Że każdy zasługuje na życie i szacunek, niezależnie kim jest. Pokazuje on, aby się nie poddać, bo można stracić życie. Jest to przykre, kiedy słyszysz od matki "nie chce mieć syna/córki..." - Wtedy jest to jednoznaczne zawalenie się świata takiego człowieka.
Fakt, czasami geje są w heteroseksualnym gronie akceptowane, a to dlatego, że poznali się na tej osobie i wiedzą, że to nic strasznego. Większość tego akceptuje, bo albo się tego boi, albo po prostu nie ma dużo wiedzy na ten temat. Dlatego w Polsce mamy tak, a nie inaczej.
kibus90 rozumiem. Może perspektywa z jakiej spoglądam na owy film jest inna niż Twoja. Wiem, że zdania nie zmienię.
P.S. Jestem studentem neuropsychologii klinicznej więc powiedzmy, że mniej więcej wiem jak działa ludzka psychika w konkretnych momentach.
Oglądalem film z dwoch perspektyw - jako gej i jako heteroseksualny chłopak. Otóż film przedstawia realną historię, która wydarzyła się na zachodzie 20 lat temu, zaś u nas(Polska) to jest bardzo trudny temat.. do dzisiaj tak jest. Film daje dużo do myślenia, przede wszystkim o tym, że homoseksualizm nie jest taki zły, jak my czasami sobie wyobrażamy. Po prostu większość(głównie mężczyżni) boją się mieć znajomego geja, bo zaraz myśli, że się będzie do niego dobierał - to są błędne myśli.. w takim wypadku rodzi się homofobia.
Piszesz w pierwszej swojej wypowiedzi, że przedstawione jest tęczowe życie geja - lecz ja tam nie widzę nic kolorowego, kiedy to młody chłopak ze względu na brak akceptacji samego siebie próbuje popełnić samobójstwo. I z takim problemem zmierza się co drugi homoseksualista.... na co dzień myśli "nie chcę się pokazać" i żyje w dziennym stresie. Polecam obejrzeć film jeszcze raz.
To obejrzyj z trzeciej. Tej właściwiej. Z perspektywy Mary, bo tylko ta perspektywa ma tutaj jakiekolwiek znaczenie.
Chyba, ze michastem rozmawiacie o jakichs innych Modlitwach za Bobbyego.
Nie zmienisz zdania, bo Twoje zdanie o tym filmie było ugruntowane już przed obejrzeniem tego filmu.
Też wiem jak działa ludzka psychika i wierz mi.... Twoja zachowuje się baaaaaardzo typowo. No, ale w związku z tym, że forum jest o danym filmie a nie o Tobie, to na tej uwadze zakonczę temat Twojej psychiki. Pozwolisz?
Jak wszyscy wiemy i widzimy, film jak i historia Bobby'ego przeciera szlaki na całym świecie. Także i w Polsce. Jest to jeden z filmów, który powinien być wyświetlany w szkołach jak i weekendowy wieczór na "jedynce" czy "polsacie". Niestety tak nie jest, a część gejów i lesbijek nie ma dostępu do tego typu filmów jak ten, nie wiedzą jeszcze o ich istnieniu, albo najbliższa rodzina nie chce z nimi obejrzeć zasłaniając się, że nie będą pedalstwa oglądać.
Dlatego zrobiłem filmik na youtube, który jest samą esencją z filmu "Modlitwy za Bobby'ego", z polskim lektorem aby każdy mógł go zrozumieć. Zrobiłem ten film dla Was, a więc jeśli Wam się podoba, to go udostępniajcie, wklejajcie na blogi, przesyłajcie. Niech ludzie nieświadomie klikną zaciekawieni tym, co kumpel/kumpela udostępniła dziś na fb :) Pomóżmy tej produkcji przetrzeć polskie szlaki, może uda nam się poruszyć ludzkie serca i głazy homofobów :)
https://www.youtube.com/watch?v=Tm1cOOWSn8g