Jeszcze do momentu śmierci Bobby'ego jakoś da się to obejrzeć ale potem to już masakra.
Mam parę uwag:
1. Wiara tej rodziny pokazana jest w bardzo jednoznaczny, nawiedzony i przesadzony sposób. Uwierzcie mi, mało jest takich rodzin. Wielu naprawdę wierzących w Jezusa Chrystusa i kochających rodziców podeszłoby do tego tematu bardziej zdrowo. NIE SYPAŁO BY CYTATAMI Z Biblii, tylko szczerze porozmawiało z synem.
2. Sytuacja w której ojciec jako tako akceptuje homoseksualizm syna a matka nie jest trochę dziwna. Z reguły jest odwrotnie, gdyż matka kocha dziecko miłością bezwarunkową. W wielu takich przypadkach matka akceptuje ten fakt, a ojciec odwraca się od syna. Ale w sumie to tylko statystyki i stereotyp.
3. Film był co prawda ukrytym i dosyć lekkim, ale jednak atakiem na środowisko Chrześcijańskie (rzymsko-katolickie). Trochę je ośmieszał w prostacki sposób. Nikt w tym filmie nie powiedział jednak najważniejszego:
"KOŚCIÓŁ KATOLICKI NIE POTĘPIA HOMOSEKSUALIZMU JAKO TAKIEGO. POTĘPIA CZYNY HOMOSEKSUALNE.'
Osoba o takich skłonnościach jest więc wezwana do czystości oraz do walki ze swoją skłonnością, najlepiej poprzez terapie psychologiczną, modlitwę. Podobnie zresztą jak osoba heteroseksualna a uzależniona od seksu jest wezwana do walki z pokusami i o powstrzymanie się od seksu pozamałżeńskiego.
4. Bobby, zgodnie z tym co zostało pokazane w filmie nie był jakoś bardzo prześladowany dlatego, że był gejem. Rodzina go nie wyrzuciła z domu, sam wyjechał do Portland. Miał tam kuzynkę (przyjaciółkę), chłopaka, nowe środowisko. Dlatego dziwi mnie to, że się zabił. Wielu ludzi w gorszych sytuacjach stawia czoła swoim problemom, a on po prostu był słabszy psychicznie.
Podsumowując... jednoznaczna, tendencyjna propaganda środowisk LGBT. I jeszcze ten marsz i flagi na końcu. Zdecydowanie nie polecam tego filmu.
Nie polecasz filmu, bo propaguje środowisko homoseksualne? Tam nie ma żadnej propagandy, jedynie usiłowanie uświadomienia ludziom, że geje i lesbijki to też ludzie i należy im się taki sam szacunek jak innym. I czy się ich akceptuje, czy tez nie. Traktujesz ten film, jakby był jednym, ogólnym przykładem homoseksualisty, nie widząc że jest to obraz oparty na faktach i ukazuje szczególną sytuację.
"Modlitwy..." nie są atakiem, ani bezpośrednim, ani ukrytym na Kościół Katolicki, a jedynie potępieniem zdewociałego postępowania, co i KK powinien robić.
Sytuacja w której ojciec jako tako akceptuje homoseksualizm syna a matka nie jest trochę dziwna? To samo, co wyżej. To jest konkretny przykład konkretnego człowieka. I dlaczego uważasz, że tylko matka kocha swoje dziecko miłością bezwarunkową? Ojciec jest tym gorszym rodzicem, któremu nie zależ aż tak bardzo jak mamie na swoim potomku?
Kolejne, Bobby, owszem, nie był wyrzucony z domu, ale jak był traktowany! To było okropne poniżenie, które matka mu serwowała, a on już sam znajdował się w wystarczająco trudnej sytuacji. Wyjechał, bo wiedział, że tam będzie mu lepiej.
I tak, był słaby. Niektórzy tacy są. Jemu było potrzebne wsparcie i akceptacja, których niestety nie otrzymał, bo matka ślepo wierzyła w swoje zakodowane i nie podlegające dyskusji racje.
Homoseksualizm to nie jest choroba. Jeżeli miłość dwojga ludzi nie robi ani jednemu, ani drugiemu krzywdy, to jest dobra. Są homoseksualiści, którzy wierzą w Boga, czytają Biblię. Są tacy, jakimi Stwórca ich stworzył. Myślę, że Boga bardziej obchodzi to, czy człowiek jest dobry, uczynny, sprawiedliwy i umie się poświęcać dla innych, niż czy kocha kobietę czy mężczyznę.
Dzięki wielkie za to ostatnie zdanie! Cieszę się, że pomimo innych poglądów zgadzamy się w tym najważniejszym.
Oczywiście zgadzam się z tobą w tym, że tylko hetero mogą mieć potomstwo, ale nie mogę uznać, że homoseksualizm jest chorobą. Dla mnie to jest jakiś absurd. A, i wolałabym nie być nazywaną "homosiem" ("homosią"?). Dla mnie to brzmi bardziej prześmiewczo, niż pieszczotliwie. A już tak na marginesie, pan Janusz Korwin-Mikke chyba nie jest najlepszym przykładem do cytowania :)
Pozdrawiam serdecznie!
Masz rację chciałbym z tobą w realu porozmawiać jakbyś się zgodziła. JEsteś super osobą opowiedział bym ci pewną ciekawą historię bardzo zbliżoną do tej ale bez takiego zakończenia. Ale skutki i tak są widoczne do dziś!!!
Ad.1. Ale są takie rodziny.
Ad.2. Też tak myślałem, ale teraz wiem, że bywa i tak. Po raz kolejny: są takie rodziny.
Ad.3. Czy Ty zrozumiałeś/-aś w ogóle ten film? Po pierwsze oni nie byli rzymskimi katolikami z tego co kojarzę (tylko był to inny odłam). Po drugie właśnie to napisane wielkimi literami przez Ciebie zdanie było powtarzane w filmie - konkluzja jednak jest taka, że to nie wystarczy.
Ad.4. Nie można porównać sytuacji ludzkich. Każdy jest inny, niech będzie że nawet on był słaby - cóż z tego? Też miał prawo do życia.
Nie cierpię analizować takich pseudointeligentnych wypowiedzi, bo aż krew mnie zalewa od nadmiaru głupstwa. Nie mam ochoty i zamiaru czytać reszty komentarzy pod twoją wypowiedzią, być może już ktoś ci to i owo wytłumaczył. Jednak ja sama wolę spenetrować twój komentarz by z czystym sumieniem mieć pewność, że nie zostawiłam cię w tym płytkim brodziku niewiedzy.
Na sam początek zaznaczę, że film jest oparty na autentycznej histori, stąd nie rozumiem też twojego zdziwienia w tych kewstiach. Przecież sytuacja nie jest wyssana z palca, matka Bobbiego widocznie cytowała biblie i to nie jest nic niezwykłego. Co masz na myśli pisząc normalna rodzina? Pobożna matka nie podjedzie do sprawy ze zdrowszym rozsądkiem - jak to ujełeś - i nie porozmaiwa z synem, czy nie zauważyłeś tego podczas oglądania?
Co to drugiego punktu to się nie wypowiem - samo masło maślane.
punkt 3: Powiem tylko tyle, że to Kościół prezbiteriański, więc cały punkt do kosza.
Co do punktu 4 widzę, że już sam sobie odpowiedziałeś. Ale czy Bobby był słaby psychicznie? To wiara matki i tego co mówi rodzina, tego co słuchaj od dziecka osłabiła jego własną wiare w siebie. A brak akceptacji od matki może boleć, zwłaszcza, że zawsze darzyła dziecko niezmierną miłością, a potem się od niego odsuwa. I sprawa uczuć do matki była dla niego najważniejsza, a nie kuzynka czy chłopak, który zresztą go zdradził (?)
Podsumowująć radziłabym Ci nie filozofować tak, bo z brakiem wiedzy nie będzie ci to wychodzić.
Bardzo bym prosił na wstępie nie wyzywać mnie od "głupców", bo to świadczy o braku kultury. A głupcem nie jestem, nie uważam się za takiego. Tak na marginesie startowałem jakiś czas temu w teleturnieju "Jeden z dziesięciu." Ale mniejsza o mnie...
Ja tu nikogo nie atakuje. Wyrażam jedynie swoje poglądy i podchodzę krytycznie do tego filmu, jak i do całego problemu homoseksualizmu i jego promocji we współczesnym świecie. Co ja na to poradzę, że dałaś "Modlitwom..." ocenę 10. (Swoją drogą dziwne dlaczego.)
To, że film jest oparty na faktach, nie oznacza, że reżyser i scenarzysta nie mogą dodać "czegoś" od siebie. Moim zdaniem, trochę w tym filmie dodali, tak aby zadowolić środowisko LGBT. Zresztą na to pytanie nie znamy odpowiedzi, bo ani ja ani ty nie znaliśmy osobiście rodziny Bobby'ego jak i jego samego. W każdym razie dla mnie 2-ga połowa tego filmu to homopropaganda.
Kościół może być i prezbiteriański, niech będzie jakikolwiek, w każdym razie: CZYNY HOMOSEKSUALNE SĄ NIEZGODNE Z LUDZKĄ NATURĄ. I nic tego nie zmieni!!!
Koniec kropka!
P.S. Filozofię miałem na studiach, tak więc co nieco o niej wiem. :-) Tak na przyszłość, nie mieszaj wiedzy z poglądami, bo to 2 różne pojęcia.
Głupotą nazwałam to co napisałeś, a nie ciebie.
Co do mojej oceny nic nie muszę tłumaczyć, nie chcę być skąpa; skoro film przypadł mi do gustu i nie znajduje w nim nic niezadowalającego.
Co do dodania "czegoś" od reżysera mogę się zgodzić, często bowiem tak robią, by ubarwnić historie. Jednak nie zgodzę się co do propagandy LGBT, widziałam troche tej propagandy w innych filmach i tu zdecydowanie jej nie dostrzegam. Bo o co chodzi? Masz na myśli scene na końcu? Myślę, że ma to na celu pokazanie jak matka Bobby'ego zmieniła się, jak pomaga i jest razem z tymi, których wcześniej potępiała.
Co do nienaturalności współżycia homoseksualnego..wiesz miłość jest zgodna z ludzą naturą, jakaby nie była. Ludzka natura od zawsze mój kolego nie była wyłącznie heteroseksualna. :)
Ale pierwsza połowa JUŻ daje do myślenia, a poza tym propagandą nie jest przemowa Mary na końcu filmu – tak było naprawdę, a poza tym ta organizacja, do której należała Mary, nie negowała istnienia religii, a nawet nie atakowała takich wyznań jak katolicyzm. To coś podobnego jak nasza "Wiara i Tęcza" – podważa wyłącznie naukę KRK, ale nie neguje chrześcijańskich wartości.
Poza tym... seks oralny jest często uprawiany w Europie, zapewne każdy hetero facet marzył, by jego dziewczyna mu poobciągała, przynajmniej jako element gry wstępnej :)
Z tego, co piszesz, widzę, że jesteś wierzący, jesteś katolikiem. Ja również. I masz rację, Kościół nie potępia homoseksualistów, więc czemu odnosisz się do nich tak... lekceważąco? Uważam, że takie filmy są właśnie bardzo potrzebne, żeby pokazać, do czego prowadzą nieuzasadnione uprzedzenia do takich osób ALE też żeby homoseksualiści, niewierzący i inni, którzy nie są członkami Kościoła (z własnej woli), a uważają się za ekspertów w tej dziedzinie, wreszcie uświadomili sobie, że nasz Kościół (jak i liczne protestanckie kościoły), wcale nie skazuje ich na potępienie, piekło i nie wiem, jakie jeszcze okropności. Często ich wrogość bierze się stąd, że po prostu nikt im o tym nie powiedział.
Kiedy odnosiłem się do homoseksualistów lekceważąco?! Wielu homoseksualistów bardzo doceniam (np. brytyjskich piosenkarzy na czele z Freddie'm Mercury'm) za ich osiągnięcia i twórczość.
Lekceważyć mogę jedynie aktywistów LGBT. Nie podoba mi się ten przekaz, chęć pozyskania jak największych praw (często niedorzecznych) przez to środowisko. Te obsceniczne i niesmaczne parady. Nigdy nie zgodzę się np. na nazwanie pary homoseksualnej rodziną. Niech sobie homoseksualiści robią co chcą ale prywatnie w swoim domu.
Dla mnie sex to sprawa generalnie rzecz biorąc intymna, nie zaglądam innym ludziom do łóżka, to ich sprawa co tam robią, byle by tylko nie krzywdzili innych bez ich zgody.
P.S. Jezus powiedział w Piśmie Świętym, że "... mężczyźni współżyjący ze sobą nie odziedziczą Królestwa Bożego..."
Ten film nie był o prawach osób LGBT!!! Poza tym ten film paradoksalnie dowiódł innej tezy, niż ty próbowałeś forsować - potępienie aktu homoseksualnego nie obejdzie się bez nawet małego zranienia samej osoby, dlatego że seksualność człowieka to nie tylko fakt, że ktoś tam chce sobie ulżyć, ale polega to też na wyrażaniu przynależności i bezpieczeństwa wobec drugiej ukochanej osoby. To działa w dwie strony - miłość powoduje "grzech", ale też "grzech" powoduje miłość, przynajmniej tak działa u większości kobiet (oczywiście tych nietrudniących się prostytucją), ale i też u pewnej garstki mężczyzn, nie ma co stereotypizować. To właśnie tradycyjnie męski punkt widzenia na sprawy seksu (tzn. oddzielenie uczuć od pożądania) zrobił z osób homoseksualnych zboczeńców bez ludzkich uczuć. W końcu Biblię pisali wyłącznie mężczyźni, bardziej stawiający na idee, a nie kobiety, bardziej stawiające na uczucia. Zresztą podobnie można święcie bronić idei, że każdy stosunek płciowy musi dawać możliwość życia i jest dopuszczalny tylko w małżeństwie. Ja nikomu tego nie zabraniam tak myśleć, ale mamy XXI wiek i poza krajami muzułmańskimi to nie ma państw wyznaniowych (pomijając niektóre kraje germańskie, ale to co innego). Ale prawa człowieka i prawo do własnego życia przede wszystkim! Nie bez przyczyny wielu polskich nastolatków LGBT chce się zabić, nawet czegoś takiego nie ma wśród pedofili i gwałcicieli, którzy wiedzą doskonale, że krzywdzą drugiego człowieka. To tylko się wydaje, że tolerujemy homo, czyli "znosimy ich", ale za odczuwanym obrzydzeniem, obroną moralności i zbytnim strachem przed AIDS niestety często się kryje brak zrozumienia dla uczuć, potrzeb i świadomości osób homo. Historia nieraz pokazała analogiczne wypadki, zwłaszcza w wypadku starań kobiet o udział w życiu politycznym i dostępie do edukacji. Też podpierano się Biblią i też używano argumentów, że ludzkość wymrze, bo kobiety nie będą miały czasu rodzić, ale rozsądek i wiedza wygrały. Przyrost naturalny drastycznie nie spada, bo prowadzi się aktywną politykę prorodzinną i tyle wystarczy, osób homo jest malutko i nie będzie ich więcej, ewentualnie będzie więcej osób przyznających się do swojej odmiennej orientacji. Skoro homo płacą podatki na wszystkich, to też się przyczyniają do rodzenia dzieci, bo ich pieniądze, wraz z pieniędzmi reszty podatników, ułatwiają życie wielu małżeństwom heteroseksualnym planującym posiadać dzieci, ale bojącym się o utrzymanie przyszłego potomka. Do tego coraz więcej homo pamięta o zabezpieczaniu się i coraz więcej tworzy trwałe i długie związki ze swoim partnerem. To właśnie dzięki tolerancji i oddemonizowaniu homoseksualizmu :)
Jedynie rację przyznam przy tym, że dziwne było zabicie się chłopaka, ale jeśli takiś mądry, to spróbuj się wcielić w młodego chłopaka, którego od kilkunastu lat uczyło się, że homoseksualizm to grzech i będzie potępiony w piekle, a potem, jak odkrywa, a potem po kilku latach wyznaje swoje pociągi (a nie żaden seks!). Taki wierzący, i do tego emocjonalny chłopak naprawdę z trudem zniósłby taki potworny dysonans, a nawet on nie myślał koniecznie o seksie z chłopakiem, tylko po prostu już sam pociąg go uświadamiał. Więcej zrozumienia...
Wielu nastolatków ma różne problemy, związane ze swoim dojrzewaniem i nie tylko. Bywają też samobójstwa z powodu nieszczęśliwej miłości (do osoby płci przeciwnej), z powodu dokuczania - mobbingu (które mnie osobiście najbardziej bolą), rozwodu rodziców, itp.
Trudno zrozumieć te dramaty, dlatego tak ważna jest tu pomoc osób dorosłych - rodziców, szkoły i odpowiednich instytucji. Ale to już szerszy problem...
Jednakże, jak już napisałem 2,5 roku temu (i dalej to podtrzymuję) na filmie Bobby nie był jakoś bardzo prześladowany z powodu swojej orientacji. Po prostu wybrał najgorsze rozwiązanie - samobójstwo. To się zdarza... statystycznie ktoś popełnia samobójstwo, z różnych powodów, tak było jest i niestety dalej będzie.
"...potępienie aktu homoseksualnego nie obejdzie się bez nawet małego zranienia samej osoby..." - Tak, oczywiście. Masz rację. Ale to jest konieczne. Jeśli np. mój przyjaciel jest złodziejem to mówię mu: "Nie kradnij!", też go to może zaboleć, gdyż np. utrzymuje się z tego. Jeśli jakiś szef korporacji wyzyskuje swoich pracowników, to słusznie protestują różne związki i organizację robiąc tej firmie negatywną reklamę. To wszystko ma służyć większemu dobru, czyli zmianie postępowania danej osoby, organizacji, firmy.
"...Nie bez przyczyny wielu polskich nastolatków LGBT chce się zabić, nawet czegoś takiego nie ma wśród pedofili i gwałcicieli, którzy wiedzą doskonale, że krzywdzą drugiego człowieka..." - a skąd znasz takie dane? Powołasz się tu na jakieś statystyki, rzetelne badania?? Młodzi ludzie czasem targną się na swoje życie, z różnych powodów.
Co do AIDS to właśnie jakiś czas temu geje (oczywiście nie tylko oni) rozprzestrzenili tą chorobę po świecie, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Według niektórych badań, spośród ogółu osób zarażonych HIV aż 40 % to aktywni homoseksualiści. Biorąc pod uwagę, że gejów i lesbijek jest w światowej populacji ok 2-3% oznacza to, iż te 2-3% spowodowało aż 40% ogółu przypadków zachorowań.
Akurat aktywistom LGBT nie jest po drodze z prowadzeniem skutecznej polityki prorodzinnej. Robią to raczej środowiska im przeciwne. W Polsce organizacje związane z homopropagandą zajmują się raczej także prawem do aborcji, in vitro i podobnymi tematami. Krótko mówiąc, nie sprzyjają to klimatowi do zwiększania dzietności polskich rodzin (ale to już inny i bardziej rozbudowany problem).
"...Do tego coraz więcej homo pamięta o zabezpieczaniu się i coraz więcej tworzy trwałe i długie związki ze swoim partnerem..." - Jeśli to rzeczywiście prawda to dobrze. Jestem jak najbardziej za tolerancją dla homoseksualistów, ale już nie pochwalam bezczelnego propagowania ideologii LGBT (i jej podobnych) i domagania się zrównania praw par homo z rodzinami.