PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=708004}

Moja miłość

Mon roi
7,1 14 523
oceny
7,1 10 1 14523
5,0 4
oceny krytyków
Moja miłość
powrót do forum filmu Moja miłość

Wczoraj obejrzeliśmy z narzeczoną ten film i mieliśmy nieco inne odczucia odnośnie ostatniej sceny, która zostawia pewne pole do interpretacji:

1. Tony od nowa nakręca się na Georgia. Budzi się w niej uczucie, a po słowach nauczycielki, że udało im się coś wspólnie osiągnąć (poprawa wyników syna) pojawia się w niej fałszywa wiara, że Georgio się wreszcie zmienił. Na horyzoncie mamy więc potencjalny powrót do toksycznego związku, o co tym razem będzie zabiegała Tony, bo Georgio w tej scenie dobitnie pokazuje, że ją lekceważy - traktuje ją jakby była nieobecna (nie wita się, nie żegna, nie patrzy na nią) lub podważa jej zaangażowanie w wychowaniu syna (rozmowa o zegarku). Jeśli przypomnimy sobie początek filmu, to można zresztą zauważyć, że zbliżone podejście kiedyś na nią podziałało. Najpierw Georgio niekoniecznie był nią zainteresowany w klubie, nie rozpoznał jej, a później jego niewyparzona gęba była bardziej atutem niż balastem w rodzącym się związku z Tony.

2. Tony wreszcie ma to, o co zabiegała w końcowej części filmu - wolność od toksycznego Georgia. Były mąż przestaje zwracać na nią uwagę i zabiegać o jej względy. Dodatkową satysfakcją są dla niej słowa nauczycielki, że wspólnie udało im się coś osiągnąć (poprawa wyników syna). Wspólnie i przy wychowaniu najważniejszej osoby w ich życiu. Jednak nie razem i nie w związku, na który postawiła kreskę i wydaje jej się, że Georgio też to wreszcie zrozumiał. W takim układzie ostatnia scena nie jest powrotem uczucia, a jego zakończeniem.

Jakie są Wasze odczucia?

parasol_ty_luju

Gdzie jest już do obejrzenia?

agnes_teller

To był pokaz przedpremierowy, w kinach chyba od piątku.

ocenił(a) film na 9
parasol_ty_luju

Ja to odebrałam jako czułe omiatanie spojrzeniem "króla życia" i jej największej miłości. Coś w rodzaju "ach, to ten mężczyzna, którego tak kochałam". Ale też jako pożegnanie. On oczywiście ją ignoruje (czego można by się spodziewać po niedojrzałym egoiście), każde z nich "żegna się" na swój sposób.

parasol_ty_luju

Ja jestem bliższy tej pierwszej interpretacji. W zasadzie całkowicie się z nią zgadzam. Chociaż te zbliżenia na twarz byłego męża mogą potwierdzać każdą z wersji (w 1 Ona podziwia jego twarz, przypomina się co zawsze jej się w Nim podobało, zaś w wersji 2 zauważa podobieństwa między synem i ojcem).

Swoją drogą, miłe zaskoczenie. Z kilkoma chlubnymi wyjątkami, nie trawię francuskiego kina, ale ten film wyjątkowo mi się podobał .

ocenił(a) film na 8
parasol_ty_luju

Scena w naturalny sposób wpisuje się w całość filmu i oddaje dynamikę i zmienność tej relacji. Nie jest ona żadnym nagłym zwrotem akcji. Mieszane uczucia, huśtawka emocji, od miłości do nienawiści - taki jest ich związek. Ta scena niczego nie dopowiada ani nie kończy.
Doskonale zagrane, z wielkim realizmem.

ocenił(a) film na 9
Ewencja

dokładnie, odebrałam to bardzo podobnie. uczuciowy rollercoaster. tak bywa w toksycznych związkach

ocenił(a) film na 7
Ewencja

Doskonale napisane, piękną polszczyzną.
„Koniec końców kocha się swą żądzę, a nie to, czego się pożąda” - powiada Fryderyk Nietzsche i te słowa pasują mi do wymowy filmu. A może i życia?

ocenił(a) film na 8
Krzypur

Hmmm, jakże trafny cytat. Może i życia.

ocenił(a) film na 4
parasol_ty_luju

Moim zdaniem zakończenie jest jednoznaczne. Ona wciąż jest nim opętana i obsesyjnie w niego wpatrzona. W finałowej scenie patrzy na niego, jakby świata poza nie było. Wciąż nosi złoty zegarek, który od niego otrzymała, co on dostrzega. Żebrze u niego od zainteresowanie przy powitaniu i pożegnaniu. A Georgio w ogóle się nie zmienił, czemu miałby się zmieniać? Tak jak manipulował nią przez cały czas i wykorzystywał jej słabości, brak konsekwencji, zaślepienie, tak samo traktuje ją w tej szkolnej scenie.

ocenił(a) film na 6
Lejzorek

Brawo! trafna diagnoza! :D

ocenił(a) film na 9
Lejzorek

dokladnie takie mam odczucia po obejrzeniu ostatniej sceny. biedna kobieta. on plul jej w oczy w ona myslala, ze deszcz pada..

ocenił(a) film na 7
Lejzorek

dokladnie tak to odczytalam

Lejzorek

no dobrze, słowa o manipulacji i wykorzystywaniu są trafne.
Ale czy w tym wszystkim nie było jakby..... uczucia z jego strony? W końcu on cały czas do niej wracał. Wybrał ją spośród tych wszystkich kobiet i tak jakby starał się, na miarę swoich skromnych możliwości.
A korzyści majątkowych raczej z niej nie czerpał.
?

ocenił(a) film na 4
soniaa_2

To zależy co nazwiesz uczuciem? Miłość to przede wszystkim odpowiedzialność, a tego w postawie bohatera nie było.
Czy ją wybrał? To małżeństwo było tylko papierowe. Wciąż angażował się w inne kobiety. Przecież wyniósł się do Babeth, gdy Marie szczególnie go potrzebowała.
Pieniądze go nie interesowały, bo miał ich pod dostatkiem. Zresztą od w ogóle beztrosko podchodził do życia.
Może Tobie podoba się taki typ Piotrusia Pana? :)

ocenił(a) film na 8
Lejzorek

W sedno

ocenił(a) film na 8
parasol_ty_luju

Gdyby nie nałożyła zegarka, prezentu od niego, można by faktycznie interpretować jej zainteresowanie pod koniec jako "pożegnanie" i ciekawość człowieka, od którego się uwolniła i którego długo nie widziała.
Ale guzik, nie uwolniła się, wręcz przeciwnie. Takiego walca, odpychania-przyciągania, można tańczyć do końca świata.

Dla mnie to nieco przejaskrawiony, ale genialnie zagrany film o toksycznej, szalonej miłości. Plus świetna satyra na wyzwolone, syte mieszczaństwo, które ucieka od "reguł" i "zasad" jak najdalej. Wiele recenzentów podkreślało, że film jest mało realistyczny, bo przecież wykształcona, mocno stojąca na ziemi, paryska prawniczka zupełnie nie odpowiada wizerunkowi zaślepionej pięknym playboyem histeryczki. Nie rozumiem tych opinii, bo naprawdę dobrze i wiarygodnie pokazano w filmie mechanizm manipulacji, uwikłania, wręcz narkotyzowania (tak, to Georgio doprowadził do uzależnienia Tony od prochów i jej stanów psychotycznych) człowieka, żeby tylko uległ. Prawniczka nie prawniczka, doświadczona życiowo czy nie - na "sycylijski piorun" nie ma mocnych, a gdy obiekt uczuć kłamie, nagina, manipuluje i szantażuje to hmm... znikąd ratunku, jeśli się nie ma silnej woli żeby wyrwać się z takiego układu.
A co do histerii to nie wiem kto byłby na tyle mocny żeby nie dać się ponieść emocjom w tego typu psychicznej przemocy.

Pesymistyczna końcówka mnie wkurzyła, przyznaję. Tony po wypadku odżyła i nabrała wiatru w żagle dopiero w młodym, męskim gronie, którego zainteresowanie jej pochlebiało. Myślałam że bolesna rehabilitacja i szpital jednak dadzą jej do myślenia. To żałosne zainteresowanie Georgio na koniec to gwóźdź do trumny. Nie zmądrzała, nie wyrwała się z tej toksycznej sinusoidy relacji damsko-męskich, oh well. Dobrze że film nie trwał dłużej, bo nie dałoby się oglądać kolejnych scen powrotów i kłótni.

ocenił(a) film na 6
pris

No cóż kobieta kwitnie tylko przy mężczyźnie - wystarczy że potrafisz ją rozśmieszyć i zaspokoić - to mimo wieku zawsze pozostanie nastolatką w niego zapatrzoną ... najgorzej jak trafi na "king of m*f".

parasol_ty_luju

trudno powiedzieć. Chyba znów poczuła pożądanie w jego stronę. Ten związek działał na zasadzie - jak on jest niedostępny - ona bardzo go chce i odwrotnie. Tym razem on ją lekceważył, więc ona poczuła pożądanie. Czy coś z tym zrobi? Tego się już nie dowiemy.

ocenił(a) film na 9
parasol_ty_luju

Po tym jak podczas rehabilitacji Tony się odradza, i jak dane jest nam przypuszczać, zamyka toksyczny rozdział życia, końcowa scena jest majstersztykiem. Gdy jesteśmy o krok od happy endu, gdy Georgio wyraźnie odpuszcza, ona, z prezentem od kochanka na nadgarstku, przygląda mu się z miłością, czułością i pożądaniem.

ocenił(a) film na 8
momoo

Zdanie wyjęte z mojej głowy po obejrzeniu filmu.

momoo

przeżyłam tę scenę strasznie, bo lubię "hepi endy"..ale prawda jest taka, jak piszesz - znów Go chce..

ocenił(a) film na 8
parasol_ty_luju

kocha go na swoj sposob, ale ostatnia scena jest przeciez konsekwencją calej historii,. wyjazd pozwolil jej rozliczyc się z tą miloscia, zakonczyc pewien etap swojego zycia. mogla na niego spojrzec tak, jak w bodajze pierwszej scenie, w klubie, kiedy był dla niej jeszcze niewiele zarysowaną kartą.

ocenił(a) film na 8
parasol_ty_luju

hm, ja brałam jeszcze pod uwagę jedną wersję. ona ponownie się nim interesuje; on to wie, widzi, ale ignoruje ją, bynajmniej nie dlatego, że to jakaś gra, tylko dlatego że wreszcie jej posłuchał - że jeśli ją naprawdę kocha to da jej spokój. tyle że taka interpretacja oznaczałaby, ze Giorgio w jakiś sposób dojrzał, zmienił się, zrozumiał, że jeśli się kogoś naprawdę kocha to szczęście tej osoby - nawet jeśli przeczy naszemu szczęściu - ma pierwszeństwo przed naszymi pragnieniami. jako idealistka chciałabym wierzyć, że taki scenariusz jest jakąś możliwością, ale patrząc na to, co działo się wcześniej trochę trudno (nawet mi :) w to uwierzyć...

ocenił(a) film na 4
nomiko

Ale on ją tam ostentacyjnie ignoruje, nie widać żeby podchodził do niej z wyrozumiałością. Komunikuje się z pedagogami w taki sposób, jakby jej tam w ogóle nie było. On jest egoistą, zawsze był.

ocenił(a) film na 8
Lejzorek

ależ ja tego nie neguję :) jego ignorowanie Tony to znak: nic z tego nie będzie, nie jestem tobą zainteresowany, mam cię gdzieś itd. teoretycznie mogłoby to wynikać np. z tego, że chce, aby ona uwierzyła w to, że nic z tego nie będzie i się od niego uwolniła - i to miałam na myśli.

ocenił(a) film na 4
nomiko

Jednak on dostrzega, że Marie wpatruje się w niego jak sroka w bransoletkę :) i dlatego znowu sobie z nią pogrywa.

ocenił(a) film na 8
Lejzorek

tak, to spostrzeżenie jest wyraźne :) myślę, że rzeczywiście sobie z nią pogrywa, albo ewentualnie "karze" ją za to, że wcześniej to ona go odsunęła. aczkolwiek gdzieś tam teoretycznie jest też nikła opcja, że - dla jej dobra, dla ich dobra, mając na względzie łączącą ich kiedyś miłość (choć tu też mam pewne obiekcje co do nazwania tej relacji miłością) - po prostu udaje, że go to nie rusza.
swoją drogą, bez względu na motywacje i emocje Giorgia, dość straszne jest to, jak niewiele wytarczyło, by Tony - niby uwolniona od niszczycielskiej namiętności - znowu dawała się jej uwieść. ten jej cielęcy wzrok, ta niema adoracja - po tym wszystkim co przeszła, przeszli, co niby sobie uświadomiła - jednak pokazują, że pewne emocje, pragnienia są po ślepe i autodestrukcyjne.

nomiko

Dla mnie to oni oboje są odpowiedzialni za to, że ta relacja wyglądała, jak wyglądała. To nie jest tak, że "ten egoista Giorgio" i ta "esencja dobra Marie".
On wpadał na totalnie niedojrzałe pomysły i bardzo bał się bliskości...kochanki, alkohol i Agnes... to wszystko dawało mu pewien dystans, dzięki któremu bał się tej bliskości mniej. Ale za to wprowadzał w ich związek kompletny brak stabilności.

Ona z kolei nie stawiała mu żadnych granic. Scena, kiedy godzi się na obecność Agnes jest po prostu przerażająca. Dała się uwieść żarcikom i kasie Giorgia. Na oba te elementy był za to bardzo odporny od samego początku jej brat. Od razu widział w tym pewną maskę. Marie nie chciała widzieć tej maski. Nie chciała zajrzeć pod nią... tym samym tak naprawdę... nie chciała poznać Giorgia.

Ja myślę, że każdy związek jest na swój sposób podobny do ich relacji. Są górki i dołki. Raz jest blisko, raz jest daleko. Raz jedna strona poświęca coś swojego, raz druga...Tyle, że w ich relacji to były Himalaje i depresja morza martwego.

ocenił(a) film na 8
nomiko

Po obejrzeniu filmu nasunęła mi się identyczna myśl jak w Twoim komentarzu.
Myślę, że Marie nadal nie wyszła z tej toksycznej miłości, znów powoli się nakręca, wraca do tego co było.
Giorg owszem był egoistą ale to nie znaczy, że nigdy jej nie kochał. Kochał na swój sposób. Ostatnia scena pokazuje, że trochę dojrzał. Pomimo, że znów chcę z nią być udaje ignorancję. Kocha Marie dlatego chce by odeszła, bo wie że z nim będzie cierpieć.
Końcowa scena nawiązuje do rozmowy w biurze Marie kiedy Giorg mówi:
"Chce Cię widywać bo Cię kocham.
A Ty nie chcesz mnie widywać bo mnie kochasz." Giorg daje za wygraną Marie.

ocenił(a) film na 8
chlamp

Dodam jeszcze, że na potwierdzenie, że Marie nadal jest nie wyleczona z toksycznej miłości są sceny:
początkowa- kiedy Marie rozmawia o swoim kolanie z lekarką, która mówi jej:
"Kolano symbolizuje zdolność do odpuszczenia, ustąpienia oraz wycofania się
Ból kolana symbolizuje trudności zaakceptowania czegoś co wydarzyło się w naszym życiu."

I scena z końca, kiedy Marie zapytana jak kolano, odpowiada, że dobrze lecz nadal trochę kuleje.
Można to porównać do jej stanu psychicznego. Jest dobrze ale nadal trochę tkwi w niej myśl o Giorgu.
I tylko dalsza "rehabilitacja" czyli życie bez Giorga da jej całkowite uleczenie, odpuszczenie.

ocenił(a) film na 9
chlamp

myślę, że bardzo trafiłaś w punkt :)
on ją zignorował w ostatniej scenie, bo zrozumiał, że jeśli ją kocha to musi odejść, by siebie wzajemnie dalej nie niszczyć. ona sama powiedziała mu, że powinien zniknąć z jej życia, że tak będzie dla niej lepiej, i tak też zrobił. on ją uwielbiał, szalał za nią, kochał... ale na swój sposób, na tyle dał jej miłości na ile umiał.
ona w ostatniej scenie patrzy na niego z uwielbieniem, adoracją, być może wspomina wspólne chwile... myślę, ona go bardzo kochała, ale wie, że nie ma już powrotu bo wszystko zacznie się od nowa, ona przeszła terapię, oczyściła się, i choć zdecydowanie coś ją ciągnie w jego kierunku, ona też odpuszcza.
oboje "zracjonalizowali" swoją relację, nie są już tak szargani emocjami i podejmują decyzję zdroworozsądkową.

sceny, w których uprawiali seks, lub gdy on TAAAK na nią patrzył... były po prostu cudowne.
on miał w oczach szaleństwo na jej punkcie.

ocenił(a) film na 8
parasol_ty_luju

Dla mnie wersja druga.Ona była wdzięczna, że uwolnili się wreszcie od siebie i że on tak szczerze interesuje się ich synem.Czasami miłość to za mało by być razem.

parasol_ty_luju

mnie się wydaje, że kluczowymi aspektami jeżeli chodzi o jego "oschłe" zachowanie w końcowej scenie, są jej wcześniejsze słowa, żeby pozwolił jej odejść jeżeli ją naprawdę kocha, oraz to, że spoglądając na zegarek, który dał jej w prezencie, rozpromienił się na moment, bo zobaczył, że ma jeszcze jakieś szanse. Może i był draniem i playboyem, ale widać, że ją kochał, może sam nie wiedział co go tak do niej ciągnie, ale fakt jest taki, że nigdy nie zostawił jej w spokoju. Zawsze do niej wracał. Mimo, że bawi się w najlepsze ze znajomymi, jednak przychodzi do niej żeby się przytulić, bądź popatrzeć jak śpi. Tak jakby za nią tęsknił i chciał jej obecności, mimo, że impreza przy basenie trwa w najlepsze. Końcówkę odebrałam zdecydowanie jako nadzieja dla ich związku. Będzie o nią walczył, tylko, że na jej warunkach. Tym razem spokojnie, bez presji. Sama zrozumie, że się zmienił, dojrzał i będzie go miała teraz na wyłączność. Uświadomił sobie, że ona jest jego prawdziwą miłością. Upłynęło 10 lat, a on wciąż oświadcza, że ją kocha. Ona ogólnie była jakaś taka uległa, i może dlatego wcześniej brał ją po prostu za pewniaka. Poza tym jak nudny byłby film, gdyby cały czas pokazano ich sielankowe życie. Wydaje się jakby scenarzysta chciał, aby widz najpierw znienawidził bohatera, ukazać go jako playboya, który może mieć każdą, a później rzucić go w ramiona, tej jedynej, i to nie modelki, tylko zwykłej kobiety. Podczas pobytu w ośrodku rehabilitacyjnym, to, że "prześwietliła" cały ten związek we wspomnieniach, nie świadczy o tym, że przejrzała na oczy i koleś jest już be i nic do niego nie czuje. Te wspomnienia pomogły jej złapać dystans, że nie musi się już tak "spinać" za wszelką cenę na ten związek, będzie co będzie...Dodam jeszcze, że przecież miał problem z narkotykami, a to potrafi nieźle zepsuć relacje między ludzmi. Jak na człowieka uzależnionego od narkotyków i tak nie był takim strasznym palantem. Można bardzo kochać kogoś, ale uzależnienie robi swoje, i może to było czynnikiem dlaczego nie mogli prowadzić życia w sielance.

parasol_ty_luju

Jak można dać dziecku na imię Sindbad? :)

ocenił(a) film na 8
parasol_ty_luju

A te kilka sekund, gdy on patrzy na jej dłonie/zegarek (on mówi: "Zna się na zegarku" i spogląda na jej zegarek)? A potem ich spojrzenie sobie w oczy i przelotne uśmiechy? Ha! To chyba jednak początek czegoś nowego....

ocenił(a) film na 8
Speedy_3

Dla mnie ostatnia scena filmu nie jest ani zamknięciem historii Georgia i Tony ani też żadnym „nowym otwarciem” w ich relacji. Chronologicznie ostatnia, po scenie w biurze Tony, w której Georgio upomina się o swoją stałą dawkę uwagi i wpada w szał dziecka, któremu odebrano zabawkę, gdy Tony mówi, że kogoś ma, dowodzi, że po stronie Georgia nic się nie zmieniło. No bo dlaczego miałby nagle rezygnować z czegoś dla Tony, w tym wypadku, utrzymywania się w przyjemnym przeświadczeniu, że cały czas ją bardzo obchodzi? W końcu w całej ich wspólnej historii, nigdy z niczego dla niej nie zrezygnował, za nic mając to, że ją unieszczęśliwia, a ona mimo tego przy nim trwała. Gdyby faktycznie „odpuścił”, to nie demonstrowałby tak otwarcie, że ignoruje byłą żonę, konstatując jednocześnie z uśmieszkiem satysfakcji, iż nosi na ręku zegarek od niego. I Tony, z cielęcym prawie zachwytem kontemplująca tytułowego swojego króla, wciąż tak samo podatna na jego manipulacje…Smutno mi się oglądało obraz tak nierównego angażowania uczuć między dwojgiem ludzi. Cóż, tak chyba wyglądają związki kobiet z niedojrzałymi egoistami…

parasol_ty_luju

Dobrze że wypatrzyłeś tę niejednoznaczność.

parasol_ty_luju

pierwsza interpretacja

ocenił(a) film na 6
parasol_ty_luju

Niezależnie od interpretacji film zaczął mi się pod koniec fabularnie rozpadać. Spodziewałem się, że reżyser splecie lepiej wątek miłości z rehabilitacją kobiety. W tym przypadku kontrastowanie obu historii nie miało tak głębokiego sensu.

ocenił(a) film na 9
parasol_ty_luju

Odebrałam zakończenie trochę inaczej.
Ostatnia i chyba najważniejsza scena w której ona mu się bacznie przygląda.Jest elokwentny, przystojny i przekonujący.Niezwykle atrakcyjny.Tak , jak typowy socjopata.Ona jednak wie swoje, choć on nadal na nią działa-czarująco.Tak jak i na innych ludzi.Z pozoru normalny facet, jednak to twór nieposiadający sumienia.Nie ma serca.Ma chore sumienie.Brakuje mu w środku kilku klocków.Nosi jednak maskę normalnego człowieka.

Kolejna scena w której bohaterka pływa swobodnie w basenie, (piękny podkład muzyczny).Kolano jest uzdrowione.Myślę, że to odnosi się to również do strefy uczuciowej.
Ona nie wraca do toksycznego związku, dlatego on jest zimny i okazuje obojętność, czy brak zinteresowania.Do toksycznego związku trzeba dwojga ludzi , nie zaistnieje to zdarzenia w pojedynkę.

Ciekawe wydaje się jednak inne zdarzenie , które zapoczątkowało cały ten obraz.Mianowicie na wstępie filmu widzimy, że bohaterka zjeżdza na nartach.Możliwe , że chciała po raz kolejny popełnić samobójstwo.Ta cała rehabilitacja powoduje , że dystansuje się raz na zawsze od toksycznej miłośći.Być może nawet kontynuuje terapię psychologiczną.
Tak ja rozumiem sens tego filmu i ostatnią scenę.

kozzy82

dokładnie! Socjopata, typowy przykład..

ocenił(a) film na 9
ulinexxx

Nie każdy potrafi rozpoznać, ale w przypadku tego filmu to rzeczywiście chora, toksyczna miłość.

parasol_ty_luju

ludzie...wierzcie mi, to nie miłość. W pewnym momencie pękają przesuwane ciągle granice. A przy takim traktowaniu miłości w końcu nie będzie. To ułuda.
Jestem bliższa drugiej interpretacji.

parasol_ty_luju

Według mnie po wszystkim złym co się stało i po długim czasie na rehabilitacji bez widywania siebie nawzajem Tony i Georgio zdali sobie sprawę że siebie nie potrzbują i że najważniejsze jest ich dziecko. Gdy on nie odpowiedział jej na "do widzenia" było widać że ona już go nie interesuje a ją też to ucieszyło, że są od siebie wolni.

ocenił(a) film na 8
parasol_ty_luju

Ja film zinterpretowałam przez cytat, który pojawia się prawie na początku filmu - podczas wystąpienia Tony w stroju adwokackim i potem rozmowa w restauracji i wypowiedzi Solal. Jest on dla mnie nie jako zapowiedzią tego co jeszcze zobaczymy, ponadto nie jako klamrą łączącą początek z końcem. Dodatkowo pewna nie konsekwencja, która tkwi w tych słowach, pewna dychonomia tym bardziej odzwierciedla losy bohaterów.

"Na temat 'Czy trzeba wszystko tracić?' wysłuchamy Pani Tony Jezequel w argumentacji przeczącej.
Obłudni sekretarze, przyjaciele, bracia 'Czy trzeba wszystko tracić?' jakby świat był nowym, jakby to był pierwszy poranek, jakby nadal trwał świt. [...] Prawda jest taka, że to co stracone, rozczarowanie, które nas buduje to nasza wolność. [...] Trzeba nie mieć nic do stracenia żeby naprawdę kochać, zatracić się w miłości, pokonać wszelkie lęki, żeby rzucić się w te przepaść. Trzeba bło poznać imperia chwiejące się w posadach i największe burze żeby teraz być tutaj z Tobą. Trzeba tyle przeżyć, tyle stracić, żeby z Tobą nie tracić niczego. Miłość jest niczym, gdy jest nowa, świeża , czysta. Miłość przed burzą nie jest wyborem, jest prawem. Kiedy przydarza się wypadek, okazja trzeba być tu, stać prosto, znaleźć słowo, gest, spojrzeznie. Tak ukochany, w takiej chwili licz na mnie, nie przegapię jej. W takim momencie będę [tutaj Tony patrz na Georgio]. A wtedy powiadam Wam, będziemy zwycięzcami",

ocenił(a) film na 8
parasol_ty_luju

Ja mam trochę inną interpretację. Myślę, że ona w ostatniej scenie była (w końcu) pogodzona ze sobą i z zaistniałą sytuacją. Na jej twarzy rysował się spokój. A w jej spojrzeniu widziałam zadziwienie, jakby jej były mąż był niezbadaną, obcą istotą. Wydawało mi się że wręcz trochę mu współczuje i jest szczęśliwa, że nie musi już w tym wszystkim uczestniczyć, że nie musi już w nic grać.

To nie była miłość, tylko uzależnienie, a pobyt w sanatorium był formą odwyku. Problem z kolanem symbolizował problem psychologiczny. Jej rekonwalescencja i powrót do zdrowia oznaczał uwolnienie się od przeszłości. Odkryła więź z ludźmi 'z zupełnie innej bajki'-relacja z innymi kulejącymi, choć krótka, okazała się prawdziwsza od wieloletniego związku...

W przedszkolu powiedziała "trochę kuleje ale już mogę chodzić", potem przyszedł on, przywitała się z nim, a gdy nie odpowiedział uśmiechnęła się bo go 'znała' i wiedziała, że znów zaczyna swoją grę pozorów.
Zauważcie, że ona przemilczała prawie całe spotkanie, nie walczyła, odpuściła. To on chciał się pokazać z jak najlepszej strony nauczycielom, był głośny, pyszny, wręcz teatralny, ciągle mówił w pierwszej osobie. Ona była cicha i pogodzona.

Wg mnie zegarek oznaczał raczej jej mądrość i dojrzałość, był to znak, że nie musi odcinać się całkowicie od jego świata... trochę jakby mu wybaczała.
Jego zachowanie natomiast wyglądało jak strach, jak lęk małego dziecka... wydaje mi się, że zauważył jej siłę i bał się konfrontacji. A ponieważ musiał mieć zawsze ostatnie zdanie zignorował ją i wyszedł. Ona była silna, nie musiała już nic robić i nie zrobiła, nie wyszła za nim.

scissorhands

W filmie widzimy relację kobiety i narcystycznego mężczyzny. Główna bohaterka zaczepia obiekt swojego zainteresowania. Ona pamiętała go z młodych lat. Wiedziała, że jest przebojowym podrywaczem i że jej nie pamięta, a może to była gra - już tutaj widzimy, że ona już postawiła się w ich relacji na drugim miejscu. Giorgio bardzo szybko deklaruje jej miłość, chce mieć dzieci. To jej imponuje, bo czuje się ważna, facet który bryluje w towarzystwie składa jej takie deklaracje, ale czy naprawdę wazniejsza od tych wszystkich kobiet z którymi miał romanse? To są tylko słowa, oni nie zdążyli nawet przeżyć pierwszego kryzysu w zwiazku, który pokazuje całą prawdę o drugiej osobie. Okres ciążowy, wahania hormonalne i depresja Tony odrzuca Giorgio - robi się trudno, on myśli tylko o sobie i swoim komforcie - Tony jest na drugim miejscu, jak zawsze. Kiedy Tony mieszka bez Giorgio ma lepszy humor, wtedy on do niej wraca, żeby wyssać z niej to co dobre. Ona wciąż czuje się zauważona, jednak znowu kończy się to tragicznie, bo gdy jest trudno on szuka przyjemnosci poza domem. Romanse, narkotyki. Giorgio to jest człowiek, który ma zachcianki i unika poświęcenia, ponieważ jest egoistycznym i patologicznym narcyzem, nie odczuwa empatii. Niestety Tony widocznie nie miała dobrego wzorca mężczyzny, kieruje się w miłości jedynie pragnieniem bycia w centrum uwagi, wielbioną przez partnera, imponuje jej jego sukces. Nie zwraca uwagi na jego brak odpowiedzialności, zdolnosci do poświęcenia dla dobra rodziny, imprezowy tryb życia. Dopiero zaczyna działac, kiedy widzi, że to ją niszczy. W ostatniej scenie Tony usmiecha się patrzac na Giorgia, moze dlatego, że nadal jej się podobają te wszystkie cechy, które pokochała, to jak czaruje, mówi, jest w centrum zainteresowania i wewnątrz jej serce płonie jednak przeżyła takie cierpienie, z którym się uporała i wie, że nie dopusci nigdy już do powtórki sytuacji. Martwi mnie to, że trzyma zegarek na ręce. Myślę że ona go nadal kocha. Z narcyzami tak jest, że przyzywasz najprzyjemniejsze chwile życia, ale nie maja nic wspolnego z prawdziwym związkięm, są tylko chwilami namiętnosci i mam nadzieje, że ona to zrozumiała

parasol_ty_luju

pnkt. 1 wydaje mi sie najbardziej bliżej prawdy.Liczyłam, że On sie zmieni, ale szybko spadłam z wysokiej chmury - tacy mężczyźni się nie zmieniają..

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones