Pokazuje człowieka chcacego sie wyrwac z rojowiska ludzkiego. Lecz jest niezrozumiany, lub co gorsza uznany za uposledzonego psychicznie.
Dopiero gdy wchodzi do grupy zajmujacej sie tym o czym ona marzy ma szanse robic to co lubi a mimo to od czasu do czasu moze zagrac po swojemu.
Nie wiem czy mial on zawierac jakies przeslanie sprzeciwu wobec owczesnej dyktatury komunistycznej, bo jesli tak to zostalo to zrobione w taki sposob, zeby owczesny cenzor nie mial sie do czego przyczepic
świetny film! Jest do obejrzenia w całości na YT, tylko lekko obraz z dźwiękiem się rozjeżdża.
Ja odebrałem dołączenie do orkiestry jako częściową porażkę urzędnika -- zrozumiał, że musi być taki jak reszta, musi grać razem z innymi. Dopiero wtedy społeczeństwo go zaakceptowało (tłum wiwatujący na cześć orkiestry). Jednakże, pomimo tego, że w zespole wszyscy grają tak samo, a rytm jest wybijany laską przez dyrygenta, pozwalał on sobie na własne akcenty -- stąd porażka jest tylko częściowa.
Pytanie, jaka była rola drugiego urzędnika (tego od bazgrołów na murze)? Wydawał się, że słyszy i rozumie urzędnika, aczkolwiek, gdy się w końcu ponownie spotkali, ten był już całkowicie zrezygnowany i nie podjął kontaktu (chwilę później oddał trąbkę dziecku)...
Moim zdaniem, film przedstawia konformistyczne społeczeństwo w czasach komunizmu, które było głuche lub udawało, że nie słyszy głosów antykomunistycznych (z lęku? wygody? niezrozumienia?...).