Ja sem netoperek, Jared Leto znowu - raz w ekstazie, raz na zjeździe - Requiem For A Dream, normalnie historia zatacza koło. No ale trzeba przyznać, że tak nowatorskiej sceny, jak stopniowo gasnące lampy w długaśnym korytarzu szpitalnym to sie nie spodziewałem. Szapoba, myślę, że 70 lat temu byłaby ona nawet warta Oskara! Film to generalnie ogólny recykling, przemielony i podany na takim ufyfłanej, tekturowej tacce, ale wyłożony na całkiem ładny obrusik - bo muszę przyznać, że panoramy miasta wyglądają całkiem ładnie, Martine również wygląda bardzo ładnie.
1 gwiazdka za to że film powstał, druga za kilka ładnych widoczków, a trzecia za to, że w sumie w miare szybko mija.