Czy tylko ja kibicowałam bardziej czarnemu charakterowi niż głównemu bohaterowi?
Milo był zdecydowanie bardziej interesujący i miał tą mocną mroczną stronę , która fajnie nakreślała jego osobowość. Facet był zły to wiadome, ale ja mu się nie dziwiłam, bo w końcu dostał zdrowe ciało i był w stanie zrobić wszystko to o czym tylko marzył. Morbius wypadł jakoś płasko i jako ten dobry chce pokonać zło i przy okazji unicestwić siebie jak w typowym bohaterskim filmie. Szkoda że w kinie musi zwyciężyć dobro, a zło chociaż niezbyt pozytywne dostaje po tyłku i wychodzi taki mdławy happy ending ehhhh.