Po Venomie kolejny film ktory pokazuje jak sony nie ma pomyslu na swoje universum i jak robi bohaterskie filmy klasy b z gwiazdorską obsadą. Morbius to zlepek nudnych i przewidywalnych scen, brak możliwosci wczucia sie w bohatera, gra aktorska leto to jedyny plus jednak same dialogi to jakas masakra. Jego wybranka serca to niesamowite drewno, caly czas ta sama mina. Antagonista to totalny przygłup, nie wiadomo o co mu chodzi, choruje tyle lat, a jak w koncu odzyskuje zycie to zaczyna mordować, od tak. Jego pobutki sa tak proste i prozaiczne, ze ciezko w nie uwierzyc i wplywa to na caly odbior filmu. Potencjal filmu byl ogromny, ale glowny przeciwnik to jakis zart. Najbardziej ciekawa byla scena po napisach i niektore momenty efektow specjalnych. Jednak dla mnie to glowny przeciwnik mial slabe efekty na twarzy i wygladal mega sztucznie, a leto wygladal znacznie lepiej jako wampir.