Konwencja monster movie została zachowana. Drętwie dialogi, kiepskie zgony, obrzydliwości na zawołanie, body horror i oczywiście zmutowana... cysta. Czyli wszystko, jak należy. Na plus ręcznie robiony potwór, który robi dość miłe wrażenie. Dobrze, że twórcom się chciało. Mimo to całość sprawia dość sztuczne wrażenie. Ale... do pośmieszkowania jak znalazł.
Twórcy mieli ciekawą koncepcję wyjściową, ale brakło pomysłu na dalszą część fabuły. Jak na film, w którym spokojnie mogli odpiąć wrotki i polecieć grubo, jest zbyt zachowawczy i ewidentnie brakuje mu tempa.
Za to jestem pozytywnie zaskoczony techniczną stroną filmu. Nie spodziewałem się fajerwerków, a było całkiem przyzwoicie.