Slater to zdolny aktor, Oldmana zaryzykowałbym się nazwać nawet rewelacyjnym - w tym filmie jednak obaj musieli uznać wyższość Kevina Bacona. Swoją rolą psychicznie chorego mordercy przyćmił naprawdę dobrą grę reszty obsady. Oglądając zapomina się niemal, że na ekranie widzimy tylko aktora. W swoim zmieszaniu, przerażeniu czy determinacji jest stuprocentowo przekonujący.
To, obok konsekwentnej pracy reżysera i scenarzysty, zaowocowało rzetelnym, mocnym, przekonującym obrazem. Ten pierwszy nie zapomniał, że nie wystarczy oprzeć filmu na faktach, by wyszedł przekonująco. Odpowiednio buduje napięcie, konsekwentnie przedstawia zdarzenia, prowadzi aktorów tak, by w swoje role tchnęli jak najwięcej życia. Ten drugi zadbał, by materiał do pracy reżysera był jak najlepszy. Naprawdę przykładam dużą wagę do dialogów (i ponoć jestem przesadnie krytyczny) ale tym w "Murder in the First" nie mam absolutnie nic do zarzucenia. Dobre dialogi to podstawa dobrej historii i "Morderstwo..." jest dobrym przykładem na potwierdzenie tej tezy.
Zdecydowanie polecam.