PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=35711}

Moskwa nie wierzy łzom

Moskva slezam ne verit
7,7 3 834
oceny
7,7 10 1 3834
6,3 3
oceny krytyków
Moskwa nie wierzy łzom
powrót do forum filmu Moskwa nie wierzy łzom

„Moskwa nie wierzy łzom”, legendarny, kultowy, niezapomniany, ukochany film obecnie średniego i starszego pokolenia Rosjan, jest prawdziwym fenomenem. Nakręcona na wzór amerykańskich melodramatów bajkowa opowieść o kobiecie, która wbrew przeciwnościom losu konsekwentnie i wytrwale dąży do sukcesu i szczęścia, mimo niewątpliwego wyidealizowania jest zaskakująco realistyczna i pełna niezmiennych życiowych prawd. Myślę, że każdy widz znajdzie w filmie Władimira Mienszowa jakąś cząstkę własnych przeżyć, doświadczeń, rozterek, mimo że jest to dzieło na wskroś rosyjskie.
Film dzieli się na dwie części. Akcja zaczyna się pod koniec lat 50., kiedy trzy młode dziewczyny z prowincji przyjeżdżają do Moskwy w poszukiwaniu szczęścia, miłości i bogactwa. Ich losy układają się różnie. Główna bohaterka, Katia, rozpaczliwie się zakochuje, zachodzi w ciążę, ale jej wybranek zostawia ją, gdy dowiaduje się, że jest ona tylko „przodowniczką pracy” w fabryce. Katia rodzi córkę Saszkę i na tym kończą się młodzieńcze perypetie trójki bohaterek. Przenosimy się następnie w lata współczesne (koniec lat 70. XXw.). Katia budzi się jako dyrektor wielkiej fabryki, jest osoba szanowaną, ale nie do końca spełnioną. Wikła się w przelotne romanse, ale widzimy, że nie jest zbyt szczęśliwa. Niespodziewanie pojawia się przed nią szansa na szczęście, gdy przypadkowo poznaje w pociągu tajemniczego Goszę...
Brzmi to może jak fabuła opery mydlanej, ale „Moskwa...” to film frapujący. Ma on w sobie coś, co sprawia, że ogląda się go z zapartym tchem. Może to zasługa twórców filmu: scenarzysty Walentina Czernycha i reżysera Mienszowa, którzy znakomicie rozłożyli akcenty komediowe i dramatyczne i którzy zaprezentowali drwiąco-litościwe spojrzenie na człowieka i jego życie, podobne, jak w najlepszych filmach Allena czy Wildera. Może to zasługa świetnych aktorów: pociągającej, subtelnej Wiery Alientowej, energicznej Iriny Murawiowej i znakomitego Aleksieja Batałowa. Może to też zasługa całego szeregu niezwykle trafnych tekstów. Warto dodać, że mnóstwo z nich weszło do języka rosyjskiego jako skrzydlate słowa (moje ulubione to: „Zawsze i o wszystkim decydować będę sam z tego prostego powodu, że jestem mężczyzną”).
Bardzo ciekawi i wyraziści są bohaterowie filmu, przede wszystkim wspaniale zagrany przez Batałowa Gosza. Postać ta jest jakby kwintesencją rosyjskości (przynajmniej tej idealnej, znanej choćby z literatury): przywiązany do prostych wartości Gosza lubi pofilozofować, jest refleksyjnie nastawiony do życia, kocha przyrodę, nie gardzi wódeczką, jest jak stary dobry batiuszka – surowy, ale sprawiedliwy. Jednocześnie jest to postać dość nieobliczalna, pełna sprzeczności, niepojęta niczym „rosyjska dusza”. Niewątpliwie ma w sobie coś z drapieżnego kontestatora, romantycznego buntownika, ale jednocześnie biernie godzi się on ze swoją „sud’bą’, niczego więcej od niej nie chcąc. Z kolei postać Kati jest w pojmowaniu rosyjskości czymś nowym i zaskakująco odważnym. Kobieta, która w zdominowanym przez mężczyzn, do bólu patriarchalnym świecie wyrywa się do sukcesu, jest niezależna i lubi brać sprawy w swoje ręce, jest w kulturze rosyjskiej czymś do tej pory mało popularnym. Może jest to pewien krok naprzód, ukryta próba przełamania tej męskiej dominacji, może jest to wyraz pokrzepienia dla wszystkich rosyjskich kobiet w ich ciężkiej często doli.
Z tych i paru innych jeszcze powodów warto ten film zobaczyć. Jest to w gruncie rzeczy opowieść o nas samych, o naszym życiu, jego absurdalności i paradoksach, o błędach i ich konsekwencjach, o odpowiedzialności za siebie i za innych, o poszukiwaniu własnego miejsca w świecie. To w końcu krzepiąca, ale daleka od dydaktyzmu opowieść o tym, że nigdy nie wolno rezygnować z marzeń, tylko wytrwale i konsekwentnie do nich dążyć. Bezsprzecznie jedno z największych osiągnięć radzieckiego kina. 9/10.

ocenił(a) film na 8
adam05

Dokładnie tak samo postrzegam ten film, właśnie pisze o nim, i załuje, że tak mało u nas znany, albo juz niemal w ogóle? Pozdrawiam...

użytkownik usunięty
adam05

Kino radzieckie dla mnie wydaje się bardziej realnym odzwierciedleniem życia codziennego niż kino amerykańskie z tamtych lat oczywiście , nie chodzi mi oczywiście o propagandowe twory tylko melodramaty , filmy obyczajowe itp . Każde opisuje oczywiście swoje kultury jednak w amerykańskich trąci to często sztucznością , myślę przy oglądaniu przecież ludzie w taki sposób z sobą nie rozmawiają w życiu codziennym . Zapytam czy oglądałeś " Gdy drzewa były duże " ? Nikulin w roli głównej , ciekawie opisujesz filmy , więc ciekawy jestem czy oglądałeś ten bardzo mało znany film . Jeśli nie to polecam .

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones