Totalna żenada.......................................................................... ................
Po tym filmie uzmysłowiłem sobie, jakie moje życie jest puste.
9/10
I dzięki wielkie za komentarze, które nakłoniły mnie do obejrzenia tego filmu, gdyż wiem na 100%, że nigdy nie oglądnąłbym "Mostu do Terabithii". Na pierwszy rzut oka można, przez pryzmat brzmienia tytułu, odnieść wrażenie, że to będzie kiepska wersja Narnii, sama Narnia nie była zła, ale ona była typową bajką-baśnią, ale po obejrzeniu tego filmu.. no cóż. Tego chyba szukałem.
Tyle motywów przewijało się... przyjaźń, która przeradza się w szczerą miłość, burza uczuć towarzysząca życiu szkolnemu, a także przyziemne problemy- materialne i rodzinne.... lecz jeden motyw szczególnie mnie ujął, w tym momencie chciałbym dodać, że to może być subiektywne odczucie.... Motyw nadziei. Ostatnie sekundy filmu, ten wzrok chłopca. Może miał nadzieję, że Terabithia sprawi, iż spotka Leslie???